XXIV Ranking Banków Miesięcznika Finansowego Bank 2019. Mastercard – Płatności: Liczba kart mobilnych i płatności smartfonami mocno rośnie. A technologia dopiero się rozkręca
Aleksander Naganowski
dyrektor ds. rozwoju nowego biznesu
w polskim oddziale Mastercard Europe
Mało kto pamięta, że jeszcze 7-8 lat temu nie wszystkie banki w Polsce proponowały swoim klientom karty płatnicze z modułem zbliżeniowym. W ledwie kilka lat karty bezstykowe nie tylko weszły do masowej oferty, ale i zawładnęły zwyczajami płatniczymi Polaków. Liczbami można żonglować długo – według danych NBP w IV kw. 2018 r. aż 76,5% wszystkich transakcji bezgotówkowych to były płatności zbliżeniowe. Raptem 3,5 roku wcześniej, w połowie 2015 r., ten odsetek wynosił ok. 51%. Sama liczba transakcji zbliżeniowych przez te 3,5 roku wzrosła trzykrotnie.
Teraz mamy do czynienia z kolejnym etapem tej zbliżeniowej rewolucji. Wraz z rozwojem technologii w smartfonach, stały się one poręcznym i bezpiecznym narzędziem do dokonywania płatności zbliżeniowych, co świetnie widać w statystykach. Jak wynika z danych branżowego portalu cashless.pl, w I kw. 2019 r. liczba kart mobilnych (czyli kart zapisanych w smartfonach) przekroczyła 2 mln, wynosząc ok. 2,1 mln sztuk. Tylko w ciągu trzech miesięcy nastąpił tu wzrost o 200 tys. kart (a więc o ponad 10% w ciągu kwartału!), a w porównaniu z danymi z połowy 2017 r. mamy już wzrost blisko czterokrotny.
I jeszcze jedna statystyka, która robi duże wrażenie – w IV kw. 2018 r. banki zaraportowały serwisowi cashless.pl ok. 21,7 mln transakcji mobilnych. Tylko w porównaniu do wcześniejszego kwartału był to wzrost o co najmniej kilkanaście procent, a sama liczba 21,7 mln transakcji też nie oddaje pełnego zainteresowania, bo kilka dużych banków nie udostępniło swoich danych w ogóle albo pokazało niepełne liczby.
To, ilu dokładnie użytkowników ma karty mobilne, oszacować jest trudno (bo np. jeden użytkownik może mieć kilka kart). Można jednak przewidywać, że osób, które mogą płacić zbliżeniowo telefonem jest już w Polsce ok. 1-1,5 mln. „Mogą płacić telefonem” to znaczy – mają mobilne portfele. Osób, które mają możliwości techniczne, aby płacić smartfonem zbliżeniowo, jest o wiele więcej, a więc jest tu pole do dalszego dynamicznego wzrostu zainteresowania tą formą płatności. Od strony technicznej właściwie wystarczy, aby smartfon z Androidem był wyposażony w tzw. moduł NFC – a to już coraz częściej standard.
Zresztą, do płatności mobilnych gotowi są nie tylko klienci, ale też sklepy i punkty usługowe. Jak wynika z danych Narodowego Banku Polskiego, na koniec 2018 r. spośród ponad 786 tys. terminali płatniczych na rynku, tylko niespełna 9,4 tys. (ok. 1,2%) nie było przystosowanych do przyjmowania płatności mobilnych. Tymczasem jeszcze dwa lata wcześniej aż 25% urządzeń nie umożliwiało dokonywania takich transakcji.
Skąd w ogóle taki sukces płatności mobilnych?
Smartfon jest naszym centrum dowodzenia. Liczbę czynności, które codziennie robimy za jego pomocą, liczba urządzeń, które de facto zastępuje, jest przeogromna. W żadnym wypadku nie może zatem dziwić, że w smartfonie „schowano” też kartę płatniczą.
Może zabrzmi to wręcz zabawnie, ale jeszcze kilka lat temu karty zbliżeniowe stanowiły tę szybką alternatywę wobec poszukiwania w portfelu odpowiednich banknotów i monet, aby uregulować płatność (a potem jeszcze czekać na resztę). Dziś, w dobie „ergonomii” i „przyspieszania” każdej czynności, dla coraz większej części osób trudem jest już wręcz wyjęcie z kieszeni portfela i karty z niego. Zbliżenie smartfonu do terminala jest szybsze, tym bardziej że jednak wiele osób ten telefon w ręce już i tak ma, bo stojąc w kolejce np. odpisało na SMS-a, przeglądało internet czy grało w grę.
Badanie Digital Banking zostało przeprowadzone przez TNS Kantar na zlecenie Mastercard w maju 2019 r. Próba obejmowała 11 014 respondentów z jedenastu krajów Europy, w tym z Bułgarii, Francji, Hiszpanii, Holandii, Niemiec, Polski, Rosji, Szwajcarii, Węgier, Wielkiej Brytanii i Włoch. Badanie zostało przeprowadzone metodą ankiety online wśród internautów powyżej 18 r.ż. |
Na potwierdzenie tych słów przytoczę wyniki najnowszego badania Digital Banking (opis badania w tabelce poniżej). Aż 76% jego respondentów stwierdziło, że oszczędność czasu jest zaletą transakcji mobilnych. Niewiele mniej osób (71%) wskazywało na łatwość i prostotę realizacji takich płatności.
Warto przy tym przypomnieć także, że smartfon w bardzo szybkim tempie staje się nie tylko narzędziem do płatności w punktach stacjonarnych, ale także w sklepach internetowych czy w aplikacjach zakupowych. Jak wskazywało badanie Mastercard z grudnia 2018 r., aż 68% e-konsumentów przyznało, że robi zakupy za pośrednictwem smartfonu co najmniej okazjonalnie. 45% badanych w Polsce deklarowało, że kupuje mobilnie przynajmniej raz w tygodniu.
O czym w ogóle mówimy?
W tym miejscu bankom w Polsce należą się wyrazy uznania – każdy z działających na terenie całego kraju oferuje już swoim klientom przynajmniej jedną formę płatności mobilnych.
Kilkanaście banków udostępnia swoim klientom możliwość korzystania z Google Pay (dla smartfonów z Androidem) albo/oraz Apple Pay (dla urządzeń z systemem iOS), czyli portfeli mobilnych, w których można zapisywać karty różnych banków. Obok tego są płatności mobilne włączane z poziomu aplikacji danego banku. We wszystkich przypadkach płatność jest nadzwyczaj prosta i szybka, bo najczęściej jedyne co trzeba zrobić, to wybudzić telefon i przyłożyć do terminala.
Do tego trzeba także dołożyć całą gałąź tzw. wearables, czyli m.in. smartwatchy, które również już w Polsce mogą służyć do płatności zbliżeniowych. Technicznie działa to tak, że aplikację na smartfonie (z dodaną kartą płatniczą) łączy się z zegarkiem.
Czy to bezpieczne?
Ten temat obowiązkowo musi się pojawić w przypadku rzetelnej dyskusji o płatnościach zbliżeniowych, w tym mobilnych. Najprostsza, najkrótsza odpowiedź brzmi – tak. A zapewnia to m.in. zastosowanie tokenizacji.
Ta technologia, realizowana w usłudze Mastercard Digital Enablement Service (MDES), pozwala na bezpieczne powiązanie karty ze smartfonem. Wszystko dzięki temu, że dane karty są zastąpione przez ciąg 16 cyfr, nazywany tokenem. Taki ciąg cyfr jest bezużyteczny dla postronnej osoby. Jeden token jest powiązany z konkretnym urządzeniem, zatem nawet jeśli stracimy smartfon, wystarczy zastrzec tylko token przypisany do naszego telefonu. Technologia uniemożliwia też przechwycenie danych karty przez sprzedawcę przyjmującego płatność.
Ponadto przy wszystkich transakcjach zbliżeniowych zastosowany jest tzw. standard EMV. Stosowane są w jego ramach zaawansowane techniki kryptograficzne, generujące unikalne, cyfrowe podpisy dla każdej transakcji. Taka transakcja jest zawsze weryfikowana przez organizację płatniczą oraz bank wydawcę karty.
Obie instytucje współpracują ściśle ze sobą m.in. na polu wykrywania fraudów i podejrzanych transakcji, także mobilnych. Przykładowym rozwiązaniem jest np. Mastercard Decision Intelligence, które „uczy się” na podstawie transakcji klienta jego zwyczajów płatniczych. To pomaga przy weryfikacji kolejnych. Z kolei systemy wczesnego wykrywania oszustw alarmują banki np. o wyciekach danych czy o incydentach dotyczących złamania systemów bezpieczeństwa.
Co czeka nas już niebawem?
Wydaje się, że płatności mobilne mają w Polsce przed sobą świetlaną przyszłość. Powodów jest kilka – to m.in. dostęp Polaków do coraz lepszych smartfonów, które umożliwiają płatności zbliżeniowe. To będzie sprawiało, że coraz więcej osób choćby z ciekawości spróbuje tej opcji, i jakaś część się do niej przekona.