X Kongres Obywatelski

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

151111.kongres.01.400x266Polska jutra. Możemy być lepsi! - tak brzmiało hasło jubileuszowej, dziesiątej już edycji Kongresu Obywatelskiego, która odbyła się w gmachu głównym Politechniki Warszawskiej 7 listopada 2015 r. Głównym motywem wydarzenia organizowanego przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową było w tym roku budowanie relacji i więzi międzyludzkich, ich znaczenie dla rozwoju gospodarczego i cywilizacyjnego kraju oraz szczególna odpowiedzialność ciążąca w tym zakresie na liderach wszelkich środowisk.

Wśród gości specjalnych kongresu znaleźli się: tegoroczny triumfator Rajdu Dakar, przedsiębiorca i filantrop Rafał Sonik oraz przełożona wspólnoty „Chleb Życia” siostra Małgorzata Chmielewska.

– Ważne że poświęcamy sobie swoją uwagę. Być może wszystko zaczyna się od tego elementarnego aktu przy spotkaniu drugiego człowieka, że patrzymy na niego z uwagą; wtedy go lepiej rozumiemy, lepiej układa się rozmowa z nim, lepiej rozumiemy jego możliwości – tymi słowami inicjator Kongresu i prezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, dr Jan Szomburg, podkreślił znaczenie dialogu w kształtowaniu relacji międzyludzkich. Bez właściwego nastawienia do drugiego człowieka trudno budować również właściwe relacje w biznesie, bazujące na kompromisie i strategii win-win w miejsce wygranej kosztem partnera. O tym, że wciąż jeszcze musimy uczyć się takiej postawy, niech świadczy przywołana przez prezesa IBnGR ocena polskich przedsiębiorców działających na rynku angielskim. Zdaniem brytyjskich kontrahentów przedstawiciele naszych firm z reguły dążą do maksymalnego zysku, są wyjątkowo mało elastyczni w negocjacjach i niechętnie godzą się na jakiekolwiek ustępstwa w stosunku do zakładanego wcześniej scenariusza. Kiedy zaś trzeba ustąpić – wówczas Polak traktuje to niemal jako osobistą porażkę. To właśnie przełamywanie tego rodzaju barier i złych nawyków jest zadaniem Kongresu – miejsca, w którym „Polska lokalna spotyka się z Polską metropolitalną”, jak określił wydarzenie dr Szomburg. Symbolicznym gestem, mającym przełamać wszelkie bariery między uczestnikami Kongresu, była wymiana uścisków dłoni pomiędzy uczestnikami, wyraźnie nawiązująca do chrześcijańskiego znaku pokoju.

Do kreowania poczucia wspólnoty narodowej i solidarności międzyludzkiej nawiązywał w swym liście skierowanym do uczestników wydarzenia Prezydent RP Andrzej Duda. W imieniu głowy państwa pismo odczytał podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP, Wojciech Kolarski. – Budowanie wspólnoty Polaków to jedno z fundamentalnych polskich zadań, (…) klucz, dzięki któremu możemy uporać się z wszystkimi wyzwaniami. Tylko razem będziemy silni i skuteczni – podkreślił w piśmie prezydent, gratulując organizatorom i uczestnikom kongresu jakże cennej inicjatywy, umacniającej rodzimy kapitał społeczny. Zdaniem prezydenta to właśnie poziom zaufania społecznego, zdolność do kreowania więzi interpersonalnych i umiejętność skupienia się wokół wspólnych celów stanowią czynnik decydujący o sile państwa – a zatem również gospodarki. – Właśnie dziś, w obliczu wyzwań XXI wieku, powinniśmy wziąć do serca tę prawdę, że nie ma wolności bez Solidarności. Jesteśmy jakby w punkcie zwrotnym naszej współczesnej historii – podkreślił prezydent w swym liście.

151111.kongres.02.600x400

Andrzej Duda zwrócił również uwagę na niepożądane efekty uboczne niekwestionowanego sukcesu gospodarczego naszego państwa. Chodzi tu o przestrzeń społecznego i gospodarczego wykluczenia, stanowiącą poważne wyzwanie dla wszystkich Polaków – w szczególności zaś dla tych którzy potrafili odnaleźć się nowych warunkach. – Gospodarka nie jest zawieszona w próżni. Bez wspólnoty, bez solidarności, bez spójności społecznej nie odniesiemy sukcesu jako państwo i naród – zaapelował w swym liście prezydent. Innym, ważnym i pilnym zadaniem jest budowa własnego modelu rozwoju – w oparciu na rodzimym know-how, również w dziedzinie nowoczesnych technologii. Aby tak się stało, potrzeba intensywnej współpracy pomiędzy środowiskiem polskiego biznesu i nauki.

Gospodarczym wyzwaniom dla Polski poświęcił swe wystąpienie Mateusz Morawiecki – w czasie Kongresu prezes Banku Zachodniego WBK, a od poniedziałku, 9 listopada wicepremier i minister rozwoju. Cytując frazę marszałka Józefa Piłsudskiego: „Polska będzie albo wielka albo nie będzie jej wcale”, wskazał, że podstawą bytu państwowego jest właśnie silna gospodarka. – Od niej zaczyna się silna edukacja, silna armia – zaznaczył Mateusz Morawiecki. Jednak gospodarczej potęgi nie da się zbudować jedynie wzorując się na zagranicy; podobnie jak prezydent, również i przyszły wicepremier i minister rozwoju wskazał na konieczność budowy polskiego kapitału. Kapitał ten stanowić ma „tkankę łączną” pomiędzy poszczególnymi elementami architektury gospodarczej kraju – dlatego właśnie konieczna jest bliska współpraca pomiędzy sektorem administracji publicznej, nauką i oświatą a przedsiębiorczością.

Mateusz Morawiecki ostrzegł tez przed zachłyśnięciem się dotychczasowym sukcesem gospodarczym – co może przyczynić się do popadnięcia w tzw. pułapkę średniego rozwoju. Już raz w tysiącletnich dziejach naszego kraju przerabialiśmy ten etap, kiedy w XVII wieku zbytnio zaufaliśmy roli Polski jako „spichlerza Europy”. Jak po raz drugi nie popełnić tych samych błędów? – Musimy stawiać na silny przemysł i nowoczesne technologie – uważa były już prezes BZ WBK. Innym wyzwaniem, wciąż niedocenianym, jest budowa skłonności do oszczędzania. Wprawdzie ożywienie konsumpcji po wyjściu z realnego socjalizmu było w jakimś stopniu konieczne, jednak była to konsumpcja na kredyt – tymczasem największe sukcesy odnoszą ci, którzy umieją zbilansować konsumpcję z oszczędnościami oraz inwestycjami. – Nie zaczynajmy budowy domu od basenu – tym obrazowym i dość szokującym porównaniem Mateusz Morawiecki zaapelował do Polaków o powściągliwość w wydatkach.

151111.kongres.03.600x400

O tym, jak relacje partnerskie i umiejętność współdziałania zespołowego mogą doprowadzić na sam szczyt – zarówno w biznesie, jak i rywalizacji sportowej opowiadał ten, który odniósł spektakularny sukces w obu tych dziedzinach – Rafał Sonik. Wspominając rozwój swej firmy, od zaledwie 30 pracowników w roku 1989 po wprowadzenie na rynek polski takich potęg, jak McDonalds oraz BP kilka lat później, triumfator Rajdu Dakar podkreślił, że to wszystko nie byłoby możliwe bez rozmaitych relacji z osobami i instytucjami, które w danym momencie okazały wsparcie: od wspólników w firmie, poprzez bank, który w decydującej chwili uwierzył w powodzenie umowy partnerskiej z McDonaldem – i zdecydował się na udzielenie młodej firmie siedmiomilionowego kredytu zabezpieczonego „cesją wierzytelności przyszłej”, aż po partnerów z obu koncernów, których zaufanie rosło wraz z kolejnymi osiągnięciami młodej firmy znad Wisły. O ile w przypadku kontraktu z McDonaldem wszystkie koszty uruchomienia biznesu Rafał Sonik musiał ponieść sam, bo już dwa lat później BP zgodziło się na podział 50:50 – co w układach pomiędzy światowym potentatem a niewielką firmą z rozwijającego się kraju nie należy do praktyk standardowych. Podobnie i sukcesy na rajdowych trasach stanowiły – zdaniem mistrza – zwycięstwo całego zespołu, którego twarzą był Sonik.

– Jestem tylko jednym z nas, nikim szczególnym. Wygrałem Dakar nie dlatego, że nazywam się Rafał Sonik, a właściwie to nie Rafał Sonik wygrał ten najtrudniejszy rajd świata, jako pierwszy Polak w 37-letniej historii naszych startów – podkreślił medalista, prezentując stylizowaną sylwetkę Beduina – trofeum, o którym każdego roku marzą tysiące kierowców z całego świata. Wzorem do naśladowania dla Sonika – zarówno jako przedsiębiorcy jak i sportowca – była największa w historii drużyna utworzona przez Polaków, dodajmy: drużyna, która osiągnęła spektakularny sukces w starciu z silnym i bezwzględnym przeciwnikiem. Chodzi oczywiście o Solidarność. – Przecież nie była to grupa interesów, nie była to partia, to prawdę powiedziawszy nie był nawet związek zawodowy – dodał Sonik.

Karol Jerzy Mórawski