Wzrost inflacji w Chinach argumentem za podwyżką w USA
Złoty nie zdołał utrzymać zysków, które pojawiły się podczas europejskiego handlu w środę. EUR/PLN wciąż ma problemy z trwałym złamaniem 4,2150, a dopiero przebicie 4,20 da podstawy, by oczekiwać silniejszych spadków. Dziś na takie przełamanie nie ma co liczyć. W przeddzień decyzji w sprawie polityki pieniężnej w wielkiej Brytanii słabe doniesienia z gospodarki. Bank Anglii nie będzie więc specjalnie jastrzębi. Rośnie inflacja w Chinach, co jest dobrym sygnałem dla emerging markets.
Poranne doniesienia z Chin przynoszą garść pozytywnych sygnałów z gospodarki. Inflacja CPI w Państwie Środka zwiększyła się w sierpniu do najwyższego poziomu od roku (2,0 proc. r/r) i była wyższa niż mediana oczekiwań. Jest to wskazówka, że proces zmiany struktury wzrostu chińskiej gospodarki na większy udział konsumpcji postępuje. Wzrost siły nabywczej gospodarstw domowych przekłada się na zwiększony popyt i większą presją inflacyjną. Jest to dobry sygnał w kwestii dominującej w ostatnich tygodniach kwestii kondycji ekonomicznej Chin. Co prawda wspomniany proces konwersji gospodarki przebiegał w 2015 r. najpewniej zbyt gwałtownie, stąd próby jego wyhamowania za pomocą zwiększenia inwestycji (w środę na stronach ministerstwa finansów Pekinu pojawiły się informacje o większej stymulacji aktywności z publicznych środków) i wsparcia eksportu poprzez dewaluację waluty, jednak jest on z gruntu słusznym kierunkiem, co dobrze rokuje, jeśli chodzi o długoterminowe perspektywy wzrostu Chin. Dane o inflacji są mały argumentem za przyspieszeniem decyzji o podwyżce stóp procentowych w USA. Nie ma tak silnych obaw o eksport deflacji, bo część towarów z racji lepszych warunków cenowych trafi na rynek wewnętrzny.
Przed dzisiejszym posiedzeniem w sprawie stóp procentowych Bank Anglii otrzymał wczoraj dwie niepokojące informacja dotyczące koniunktury na Wyspach. Produkcja przemysłowa nieoczekiwanie spadła mocno w lipcu, drugi miesiąc z rzędu, a w ujęciu rok do roku rosła najwolniej od lutego. Tak słabego, dwumiesięcznego okresu słabości sektora wytwórczości nie notowano od połowy 2008 r. Ponadto, nastąpił wyraźny wzrost deficytu handlowego, który w lipcu przekroczył psychologiczną wartość 10 mld GBP. Dane spowodowały zahamowanie, obserwowanego od początku tygodnia, korekcyjnego odbicia funta po wcześniejszej, silnej wyprzedaży z przełomu sierpnia i września.
Ostatnie odczyty danych o wysokiej częstotliwości publikacji sugerują, że po okresie stabilnego, dynamicznego wzrostu w brytyjskiej gospodarce ma miejsce osłabienie pozytywnych tendencji. Przekreśla to praktycznie szanse, że Bank Anglii (BoE) zacznie podwyższać stopy procentowe jeszcze zanim zrobi to amerykańska Rezerwa Federalna. Można wręcz dyskutować czy cykl zacieśniania polityki pieniężnej rozpocznie się w okolicach początku wiosny czy zostanie przesunięty na znacznie odleglejszy termin. Pogorszenie koniunktury w największych krajach emerging markers; osłabienie dynamiki wzrostu w Chinach oraz recesja w Brazylii i Rosji, zwiększają ryzyko negatywnego przełożenia na aktywność w państwach dotychczas dobrze radzących sobie gospodarczo. W związku z tym można oczekiwać, że retoryka banku centralnego nie będzie szczególnie jastrzębia. Powtórzone zostaną stwierdzenia o zbliżaniu się do momentu, w którym stopy procentowe będą musiały zostać podniesione, jednak nie spodziewamy się niczego, co sugerowałoby, że w porównaniu z ostatnim posiedzeniem BoE wizja monetarnego zacieśnienia się przybliżyła. Czteroprocentowa przecena funta na przestrzeni minionych trzech tygodni była, w naszej ocenie, rynkowym dostosowaniem do zmienionych perspektyw polityki monetarnej przed wrześniowym spotkaniem BoE. Fundamentalnie, rokowania brytyjska waluta uległy w ostatnim czasie pogorszeniu.
Damian Rosiński
Dom Maklerski AFS