Wojna polsko-polska pod flagą biało-czerwoną
Zapożyczenie tytułu od Doroty Masłowskiej nieprzypadkowe, bowiem odniesień do "ruskich" w owej wojnie aż nadto, że przypomnę zarzuty Pani Fotygi pod adresem Radosława Sikorskiego. Przeniesienie "dyskursu" z parlamentu na ulice o tyle uzasadnione, że ani Zbigniew Romaszewski ani Andrzej Gwiazda wołać, że "Polska jest ich" nie mogą już w parlamencie - z woli wyborców - a na ulicy właśnie.
Podważanie zaufania do Państwa i jego organów, opluwanie premiera i dezawuowanie Jego intencji przeniesiono również na grunt europejski, gdzie bowiem lepiej załatwiać wewnętrzne porachunki, jak nie na oczach tych, którym przypisujemy najgorsze intencje i bezeceństwa, poza demokratycznie wyłonionym rządem i wspomnianymi „ruskimi” rzecz jasna. Szkoda tylko, ze w tym jazgocie przebił się głos Waldemara Pawlaka, który w sprawach Europy miał tyle do powiedzenia, że „Związek Radziecki już był”.
To co przystoi Eugeniuszowi Kłopotkowi, w ustach przywódcy PSL nabiera innej wagi, co nie oznacza, ze przestaje być głupstwem. Może jest szansa na odwrócenie tych tendencji, ale w obliczu narastającego kryzysu ekonomicznego, łatwiej manipulować nastrojami, właśnie, w imię czego?
Może na koniec wszyscy, pod przewodem Jarosława Kaczyńskiego, owinąwszy się w biało-czerwone barwy udamy się do opieki społecznej po wsparcie? Myślę, że nie tędy droga! Rządowi rekomenduję pod rozwagę więcej wiary w roztropność rodaków i bardziej konsekwentne dezawuowanie przeciwników, bowiem ci ostatni nie cofną się przed żadnym świństwem, w czym wcale liczna tłuszcza ich wesprze!