Włochy przystąpiły do chińskiej Inicjatywy Pasa i Szlaku
Zamiast 50, tylko 29 porozumień z Chinami
Zanim Włosi polecą razem z Chińczykami w kosmos, sycylijskie pomarańcze dostarczane będą do sklepów w Pekinie drogą lotniczą, a z nimi podróżować będzie zamrożona wieprzowina. Przewiduje to m.in. szereg porozumień, jakie Xi Jingping i Giuseppe Conte podpisali w sobotę na zakończenie wizyty chińskiego prezydenta w Wiecznym Mieście.
Tych porozumień miało być pięćdziesiąt, w rezultacie jednak ograniczono się do 29, z czego dziesięć goście zawarli z włoskimi firmami działającymi na wolnym rynku. Tym samym Włochy, jako pierwszy kraj członkowski grupy G7, przystąpiły do chińskiej Inicjatywy Pasa i Szlaku, czyli wstąpiły na Nowy Jedwabny Szlak. Miało się to okazać wstąpieniem na ścieżką wojenną z zachodnimi partnerami, na czele ze Stanami Zjednoczonymi i UE, od razu zaś przyczyniło się do nowych niesnasek w łonie koalicji rządowej.
Luigi Di Maio, lider Ruchu 5 Gwiazd, stojący na czele resortów rozwoju gospodarczego oraz pracy i spraw socjalnych, stwierdził, że zawarte z Chińczykami porozumienia o współpracy w rozmaitych sektorach, warte są dwa i pół miliarda euro, ale ich potencjał jest dziesięciokrotnie większy. Dodał, iż Włochy nic sobie nie robiły z zastrzeżeń, jakie w tej sprawicie wysuwały Berlin i Paryż, dlatego „okazaliśmy się szybsi od nich”.
Sprawa Huawei
Przeciwny memorandum, bo tak enigmatycznym terminem władze i środki przekazu przedstawiły opinii publicznej tę inicjatywę, od początku był lider współrządzącej z ruchem Ligi Matteo Salvini, również w randze wicepremiera, jak Di Maio, jednocześnie piastujący urząd ministra spraw wewnętrznych.
Za przykładem USA i UE obawiał się on współpracy z Pekinem w dziedzinie telekomunikacji i po odlocie z Rzymu Xi Jingpinga, z którym demonstracyjnie się nie spotkał, ujawnił, że choć wspomniano tym w podpisanych porozumieniach, to ogłoszone w poniedziałek w dzienniku ustaw rozporządzenia uniemożliwią koncernowi Huawei wzięcie udziału w przetargach na uruchomienie systemu łączności 5G, czego najbardziej się obawiano ze względu na narodowe bezpieczeństwo. „I niech nikt mi nie mówi, że w Chinach istnieje wolny rynek”, podsumował Salvini swoją niechęć do perspektywy wiązania się w jakikolwiek sposób z tym krajem.
Burza w szklance wody
Włosi doskonale wiedzieli, że Nowy Błękitny Szlak widziany test w Waszyngtonie i Brukseli jaklo swego rodzaju nowy Plan Marshalla, a wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Jyrki Katainen zaapelował do krajów członkowskich, by nie zapominały o obowiązujących we wspólnocie regułach w dziedzinie transparencji i konkurencji.
Odpowiadając mu minister skarbu i finansów Giovanni Tria lekceważąco skonstatował, że niepotrzebnie cała sprawa została nagłośniona: Włosi nie podpisali żadnego wiążącego układu, lecz jedynie Memorandum of understanding, nie jest pogwałcona żadna unijna norma w dziedzinie handlu i gospodarki, w sumie była to jedynie „burza w szklance wody”.
A jednak geopolityka
Chińczycy zainwestują w rozbudowę i modernizację włoskich portów w Trieście i Genui (ale już nie na południu, na przykład w Gioia Tauro w Kalabrii, gdzie by się to bardziej przydało). Nie ma też mowy o tym, czym włoski rząd straszył Brukselę, gdy krytykowała ona pierwotne założenia ustawy budżetowej na ten rok, mianowicie o woli zwrócenia się o pomoc do China Development Bank oraz Export-Import Bank of China, które byłyby dla nich bardziej hojne od Banku Światowego i Międzynawowego Funduszu Walutowego.
Niezależni obserwatorzy tłumaczą sprawującym władze, że apele o powstrzymanie się przed zawieraniem zbyt angażujących porozumień z Chinami, „nie są podyktowane zazdrością ani wolą bojkotu dalszych kontaktów z nimi, ale przekonaniem, że gwarancją zdrowych i owocnych kontaktów gospodarczych z tym krajem jest dynamiczna gospodarka, a nie powielanie jego schematów.
„Jeśli radzą nam, byśmy nie wpadli w ręce Xi Jinpinga, to przede wszystkim ze względu na kwestię bezpieczeństwa: nie tyle bezpieczeństwa na dziś, ile na przyszłość”, napisał w niedzielę organ zrzeszenia przemysłowców”Il Sole-24 Ore”. Trzeba być ślepym, dodał dziennik, aby nie widzieć aspektu geopolitycznego aktualnej ofensywy Pekinu.