Wiesław Janczyk z RPP: mam nadzieję, że nie będzie trzeba kontynuować cyklu podwyżek stóp procentowych

Wiesław Janczyk z RPP: mam nadzieję, że nie będzie trzeba kontynuować cyklu podwyżek stóp procentowych
Wiesław Janczyk By Adrian Grycuk - Own work, CC BY-SA 3.0 pl, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=39727910
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Najbliższe miesiące, mam nadzieję, nie przyniosą istotnych przesłanek do kontynuowania cyklu podwyżek, jednak oddziaływanie cen energii w nadchodzącym sezonie jesienno-zimowym na gospodarkę i konsumentów dzisiaj jest trudne do trafnego przewidzenia, uważa członek Rady Polityki Pieniężnej Wiesław Janczyk.

Zapytany o to, czy biorąc pod uwagę ścieżkę CPI z najnowszej projekcji NBP, można spodziewać się obniżek stóp procentowych pod koniec 2023 r. Janczyk wskazał jednym zdaniem: „Można się spodziewać wszystkiego, obniżki stóp w 2023 r. również”.

W odniesieniu do kwestii, czy RPP będzie mogła pozwolić sobie na zakończenie cyklu podwyżek stóp w momencie, gdy inne główne banki centralne, szczególnie Fed i EBC, będą nadal zacieśniać politykę, Janczyk zaznaczył, że trudno wkładać do jednego koszyka te dwie instytucje.

Czytaj także: Goldman Sachs spodziewa się wyższej docelowej podwyżki stóp procentowych w Polsce >>>

„Fed działa już czynnie i podnosi stopy procentowe, natomiast EBC wykazuje dużą bezwładność decyzyjną w zakresie podwyżki godząc się na poważne osłabianie waluty euro pomimo dużej inflacji. Przedstawiciele niektórych państw strefy euro są żywotnie zainteresowani doraźnym tanim finansowaniem swoich deficytów i ogromnego w ich krajach zadłużenia finansów publicznych” – napisał Janczyk.

„Rada będzie działać adekwatnie do sytuacji w naszej gospodarce. W mojej opinii będzie dążyć do utrzymania możliwie najniższych poziomów stóp procentowych mając na celu realny powrót do celu inflacyjnego, który wynosi 2,5 proc. +/-1 pkt. proc.” – dodał.

Prezes NBP: RPP zbliża się do końca cyklu zacieśniania polityki pieniężnej

Prezes NBP Adam Glapiński powiedział na początku lipca, że RPP zbliża się do końca cyklu zacieśniania polityki pieniężnej, ale być może stopy proc. nie osiągnęły jeszcze szczytu. Prezes zaznaczył jednocześnie, że być może stopy proc. nie będą dalej podwyższane, jeżeli inflacja w wakacje osiągnie szczyt, a potem będzie spadać.

Czytaj także: Koniec podwyżek stóp procentowych w Polsce? Prezes NBP o możliwym zakończeniu cyklu zacieśniania >>>

W weekend w mediach społecznościowych zostało opublikowane nagranie, na którym prezes NBP, zapytany na sopockim molo przez kobietę podającą się za działaczkę Agrounii, zasygnalizował, że RPP może podnieść stopy procentowe jeszcze tylko raz – o 25 pb.

Janczyk, zapytany o perspektywy ewentualnego wprowadzenia polityki zacieśnienia ilościowego w Polsce, zaznaczył, że w obecnej sytuacji oddziaływanie na rynek poprzez dokonaną podwyżkę stóp procentowych powinno być wystarczające.

„Obligacje, które NBP posiada, pozyskane w ramach programu skupu aktywów, najprawdopodobniej pozostaną w portfelu do końca okresu ich zapadalności” – dodał.

„Wyniki projekcji NBP nie powinny być traktowane jako pewnik”

Według członka RPP w związku z obecną, dynamiczną sytuacją gospodarczą wyniki projekcji NBP nie powinny być traktowane jako pewnik.

„Wyjaśnijmy najpierw, że projekcja nie jest prognozą. To w istocie dokument zawierający wynik przewidywania na postawie licznych danych statystycznych z przeszłości i założeń kształtowania się parametrów makroekonomicznych, które mogą oddziaływać między innymi na ceny towarów i usług. To ważny dokument, ale należy go traktować jako narzędzie analityczne, a nie jak wyrocznię, bo projekcja nie jest dosłowną mapą drogi, którą muszą przejść konsumenci, przedsiębiorcy, finanse publiczne czy gospodarka. Nie należy się zbytnio przywiązywać do takich dokumentów na dzisiejsze czasy – w mojej opinii nie są one wystarczająco elastyczne dla dynamicznie zmieniającej się sytuacji” – napisał Janczyk.

Centralna ścieżka lipcowej projekcji NBP

Centralna ścieżka lipcowej projekcji NBP zakłada, w oparciu o założenie obowiązywania tarczy antyinflacyjnej do końca października, że inflacja CPI w 2022 r. wyniesie 14,2 proc., w 2023 r. znajdzie się na poziomie 12,3 proc., a w 2024 r. wyniesie 4,1 proc. Według projekcji CPI w IV kw. 2024 r. osiągnie górny poziom pasma odchyleń od celu, czyli 3,5 proc.

Projekcja zakłada, że inflacja bazowa obniży się do 5,5 proc. w IV kw. 2023 r. Niektórzy ekonomiści wskazują jednak, że ta kategoria inflacji będzie obniżać się znacznie wolniej.

Czytaj także: Stopy procentowe: w tym roku jeszcze tylko jedna podwyżka, a od 2023 roku obniżki?

Zdaniem Janczyka, według stanu na dzień dzisiejszy, dane i wiedza o otoczeniu i jego wpływie na inflację bazową w Polsce w pełni uprawniają zarysowany w projekcji scenariusz.

„Każdy inny byłby przewymiarowany w stronę pesymistycznego podejścia do rozwoju sytuacji. Jeżeli dzisiaj wzrost cen najbardziej determinuje cena gazu, ropy i prądu, żywności, niektórych surowców oraz zakłócenia w łańcuchach kooperacji i dostaw, to w obliczu spowolnienia gospodarczego na świecie, które jest powszechnie spodziewane, zasadne jest przyjęcie takiego terminu zejścia w dół inflacji bazowej” – napisał.

Projekcja zakłada, jak w lipcu wskazał dyrektor Departamentu Analiz i Badań Ekonomicznych NBP Piotr Szpunar, „duże, dwucyfrowe” podwyżki taryf na prąd i gaz dla gospodarstw domowych w 2022-23 r. W tym kontekście pojawiły się w przestrzeni publicznej opinie, że te założenia są niedoszacowane, ale niekoniecznie musi to mieć wpływ na decyzje RPP.

Według Janczyka należy poczekać cierpliwie na weryfikację wspomnianych założeń.

„Jeśli kolejne miesiące potwierdzą informacje o spowolnieniu gospodarki światowej, to trudno założyć, że cena nośników energii będzie tylko rosnąć z korzyścią dla jej dostawców” – dodał.

W ocenie Janczyka, chociaż czasem może się wydawać się, że polityka fiskalna i monetarna w Polsce działają w przeciwstawnych kierunkach, to na ten moment prowadzone przez rząd i NBP działania „dobrze amortyzują niekorzystne skutki inflacji”, a także „mają swoją odpowiedzialną perspektywę, obejmująca troskę o wartość pieniądza, utrzymanie wzrostu i miejsc pracy”.

„Skala oddziaływania niekorzystnych zjawisk związanych z inflacją jest duża, a te mają różnorodny charakter. Rząd prezentuje w obecnych warunkach dużą wrażliwość społeczną” – dodał.

Rola kursu walutowego

Odnosząc się do roli kursu walutowego i ograniczonego działania tego kanału transmisji polityki pieniężnej w obecnym cyklu Janczyk wskazał, że gospodarka Polski ma silne fundamenty, a posiadanie własnej waluty pozwala z optymizmem patrzeć na dostosowanie konkurencyjności w eksporcie.

„(Własna waluta – przyp. red.) daje duże pole manewru w międzynarodowej konkurencji o utrzymanie miejsc pracy w obliczu spowolnienia. Interwencje NBP na rynku walutowym w obronie kursu złotego były podejmowane odważnie w przeszłości i powodowały stabilizowanie wyceny złotego. Już wielokrotnie wcześniej obserwowaliśmy, że umocnieniu naszej waluty również posłużyło podniesienie stóp procentowych, które daje wyższą premię za ryzyko dla inwestorów, działających równolegle na wielu rynkach finansowych i zapewne w swoich kalkulacjach oczekują oni specjalnej zapłaty za zaangażowanie kapitału blisko strefy realnego konfliktu zbrojnego, jaki wywołała Rosja napaścią na terytorium Ukrainy. Oczywiście wycena naszej waluty ma bardzo istotny i bezpośredni wpływ na inflację” – zaznacza członek RPP.

„Ostatnie lata sprzyjały utrwaleniu wizerunku Polski jako kraju, który uporządkował finanse publiczne i sferę fiskalną uzyskując znakomitą poprawę sytuacji dochodowej budżetu państwa. Zwiększyła się wiarygodność i zaufanie inwestorów zagranicznych. Bardzo sprawnie wyszliśmy gospodarczo z pandemii, uzyskując istotny wzrost PKB, wyższy niż w strefie euro i w wielu innych państwach w regionie i na świecie” – dodał.

Reforma WIBORu

W ocenie Janczyka, koncepcja reformy wskaźnika WIBOR wskazuje przede wszystkim troskę rządu o „bardziej korzystne” dla kredytobiorców dostosowanie ceny za kredyty zaciągnięte przed uruchomieniem się wzrostu inflacji.

Czytaj także: Agencja S&P zaniepokojona planami zastąpienia WIBORu innym wskaźnikiem >>>

„Wiemy, że w warunkach obowiązujących uprzednio niskich stóp procentowych stosowana w umowach marża kredytowa określająca warunki oprocentowania była relatywnie bardzo wysoka. Dzisiaj zmiana formuły rozliczenia kosztu pieniądza w czynnych umowach o kredyty mieszkaniowe, czy inwestycyjne, poprawiłaby bez indywidualnej renegocjacji warunki spłaty i bezpieczeństwo portfeli kredytowych. Utrzymanie wysokiego kosztu pieniądza w starych umowach kredytowych nie jest najlepszym pomysłem na walkę z inflacją” – dodał członek RPP.

W lipcu rozpoczęła prace narodowa grupa robocza (NGR) ds. reformy wskaźników referencyjnych, która w sierpniu 2022 r. określi optymalny scenariusz działania w zakresie zmiany wskaźników, uwzględniający m.in. potrzebę zapewnienia bezpieczeństwa funkcjonowania rynku finansowego.

Źródło: Rafał Tuszyński, PAP BIZNES