We Włoszech już złożono 0,5 mln podań o dochód obywatelski
Jak głosi napis wyryty w trawertynie, z którego zbudowany został „pałac cywilizacji pracy”, czyli tzw. kwadratowe Koloseum w rzymskiej dzielnicy EUR, Włosi to naród poetów, bohaterów, świętych, myślicieli i żeglarzy. Ten ostatni termin, w oryginalnym brzmieniu „navigatori”, stał się w tych dniach na Półwyspie Apenińskim aktualny.
500 tys. wniosków o 6 marca
Już ok. 500 tysięcy podań o przyznanie dochodu podstawowego, zwanego tu obywatelskim, przyjęły włoskie urzędy pocztowe, oddziały zakładu ubezpieczeń społecznych INPS oraz punkty doradztwa podatkowego CAF, prowadzone głównie przez związki zawodowe. Składanie ich rozpoczęło się 6 marca i biorąc pod uwagę fakt, że prawo do dochodu ma teoretycznie około dwa i pół miliona osób, spodziewano się prawdziwej inwazji na placówki wspomnianych instytucji.
Tymczasem wszystko odbywa się w nadzwyczajnym porządku, nie ma incydentów ani kontrowersji. Podkreśla się, że większość zainteresowanych z góry zaopatrzyła się w wymagane dokumenty i zaświadczenia, a władze z satysfakcją podkreślają, że celem większości – przynajmniej tym deklarowanym przy okienku bądź w mediach – jest znalezienie pracy, a nie źródła utrzymania nie wymagającego najmniejszego wysiłku.
Takiej możliwości nie wykluczali krytycy inicjatywy, która była sztandarową obietnicą Ruchu 5 Gwiazd przed wyborami parlamentarnymi w marcu ubiegłego roku. Obawiano się, że z okazji skorzystają osoby, które bynajmniej nie garną się do żadnej pracy i zamierzają być całe życie na zasiłku. Czyli żyć na koszt społeczeństwa. Taka była opinia o inicjatywie m.in. zrzeszenia przedsiębiorców Confindustria.
A jednak trzeba będzie pracować…
Na realizację inicjatywy w tym roku przeznaczono ze skarbu państwa 6,6 mld euro, choć szacuje się, że jej faktyczny koszt wyniesie siedem i pół miliarda. Każdy z beneficjentów otrzyma średnio 5.045 euro rocznie.
Dochód wypłacany będzie nie dłużej niż przez osiemnaście miesięcy, a warunkiem korzystania z niego jest podpisanie tzw. układu o pracę, zobowiązującego beneficjenta do przyjęcia jednej z trzech ofert zatrudnienia, jakie zostaną mu przedstawione w tym okresie.
Nowy zawód
Ich znalezieniem zajmą się tzw. nawigatorzy, specjalnie zatrudnieni w tym celu przez państwo. Do roli tej zgłosiło się prawie 60 tysięcy osób, głównie bezrobotnych. Miejsc miało być początkowo sześć tysięcy, ostatecznie liczbę tę zmniejszono jednak o połowę. Zajęcie to będzie płatne, ale dorywcze, bo nie potrwa dłużej niż dwa lata.
Zwraca się na to uwagę, ponieważ pracownicy urzędów pracy, czyli tzw. pośredniaków, zarówno prowadzonych przez samorządy lokalne, jak i prywatnych, byli do tej pory jedynymi osobami, którym udawało się w końcu znaleźć stałe zajęcie.
We Włoszech jeden z czterdziestu tysięcy aktualnych pośredników przypada na 1050 bezrobotnych, a rezultaty ich działalności są mizerne, pracę znajduje bowiem zaledwie dwa procent zgłaszających się do pośredniaków. W przypadku dochodu obywatelskiego nie powinno się to powtórzyć, uspokajają władze.
Ćwierć mld euro na nawigatorów
Na zarobki „nawigatorów” wyasygnowano w tym roku 250 milionów euro, obiecano im również, że po dwóch latach będą mogli stanąć do konkursu, by znaleźć stałe zatrudnienie samorządach lokalnych, a więc w rezultacie zasilą administrację państwową, która nie zarabia na siebie.
Ustawa finansowa na bieżący rok, w której jest mowa o dochodzie obywatelskim i środkach na jego realizację, została już przyjęta przez izbę wyższą włoskiego Parlamentu.
Obecnie analizowana jest w izbie deputowanych. Jawna dyskusja na jej temat rozpocznie się 18 marca, ale już teraz wiadomo, że największe zastrzeżenia mają oni właśnie do „nawigatorów”.