Warszawskim inwestorom puszczają nerwy
W piątek na warszawskiej giełdzie nadal trwała wyprzedaż akcji. Tym razem największej presji poddane zostały wskaźniki małych i średnich spółek. To przede wszystkim efekt fatalnych wyników części spółek budowlanych i deweloperskich. W pozostałych segmentach i branżach nie było wiele lepiej.
Początek handlu, choć nie był optymistyczny, nie wskazywał jednak na większe kłopoty. Główne indeksy na otwarciu zniżkowały po około 0,2 proc. Złudzenia byków rozwiały się już w pierwszej godzinie handlu. Przed południem WIG20 znalazł się poniżej 2370 punktów, tracąc ponad 1 proc. Odrabianie strat szło opornie. Przez dłuższy czas wskaźnik poruszał się w wąskim przedziale 2375-2380 punktów, nie reagując na poprawiającą się z czasem sytuację na głównych giełdach europejskich.
Indeks średnich firm przedpołudniowych strat nie był w stanie zredukować. Przez większą część dnia zniżkował o 0,9-1 proc. Jeszcze gorzej wiodło się wskaźnikowi małych spółek trwająca systematycznie przecena zatrzymała się dopiero około 2 proc. poniżej poziomu czwartkowego zamknięcia. Ostatni dzień publikacji wyników przyniósł sporo rozczarowań, co miało odzwierciedlenie w kursach akcji.
W gronie blue chips niemal od rana sytuacja była klarowna. Początkowo liderem spadków były akcje KGHM i Lotosu. Walory miedziowego kombinatu traciły chwilami 2 proc. Szybko jednak znalazły konkurentów w największych bankach. Papiery Pekao zniżkowały o ponad 2 proc., a walory PKO ustępowały im tylko nieznacznie. Tę słabość można wiązać z informacją, że cena sprzedawanych przez KBC i Santander akcji BZ WBK ustalona została na 245 zł, a więc blisko dolnej granicy wcześniej określonego przedziału 240-270 zł. Obroty nimi wczesnym popołudniem sięgały ponad pół miliarda złotych. Na pozostałe papiery przypadało jedynie 180 mln zł. Kurs akcji banku spadał momentami o ponad 4 proc., jednak później skala zniżki zmniejszyła się i kurs trzymał się w okolicach 247-250 zł.
Wśród średniaków wyróżniały się spadające po ponad 6 proc. walory Polimeksu i CEDC. Niewiele ustępowały im akcje Agory. Po ponad 3 proc. w dół szły papiery Enei i Emperii. Potężna, przekraczająca 30 proc. przecena dotknęła walory PBG i Ganta. Przez kilkadziesiąt minut trwało ustalanie kursu otwarcia. W przypadku pierwszej z firm wrażenie zrobiła gigantyczna strata, sięgająca w ubiegłym roku 2,8 mld zł w ujęciu jednostkowym i 3,7 proc. w skali grupy. Gant zaskoczył stratą przekraczającą 400 mln zł. W przypadku obu spółek audytorzy odstąpili od wydania opinii i zwrócili uwagę na zagrożenie dla kontynuowania ich działalności. Podobnie stało się w przypadku Mostostalu Warszawa, tracące także niemal 30 proc. Fatalne nastroje przełożyły się na notowania pozostałych firm z branży. O prawie 20 proc. w dół szły akcje Rafako, kontrolowanej przez PBG. Sięgającą 15 proc. przecenę zaliczały papiery Trakcji.
W niezbyt licznej grupie zyskujących na wartości przekraczającą 15 proc. zwyżką wyróżniały się akcje spółki Sobieski. Francuski sąd zatwierdził jej układ z wierzycielami, umożliwiając wyjście z kłopotów. Po publikacji bardzo dobrych wyników finansowych o ponad 5 proc. w górę szły walory Farmacolu.
Na głównych parkietach europejskich nastroje w pierwszej części handlu nie były najlepsze, jednak z czasem sytuacja ulegała poprawie. Początkowo wskaźniki w Paryżu, Frankfurcie i Londynie zniżkowały po około 0,2 proc. Nad kreskę udało się im wyjść tuż po południu. O większym ruchu w górę nie było jednak mowy. Po rozpoczęciu sesji na Wall Street wszystkie trzy europejskie indeksy zyskiwały po 0,1 proc. Za oceanem natomiast wskaźniki zaczęły dzień od sięgających 0,5 proc. wzrostów. Ich skala powoli się rosła, ale byki koncentrowały się bardziej na obronie swych zdobyczy, niż ich powiększaniu.
Na godzinę przed końcem handlu w Warszawie WIG20 tracił 0,6 proc., WIG spadał o 0,7 proc., mWIG40 o 1 proc., a sWIG80 o 1,5 proc. WIG Budownictwo zniżkował o ponad 3,5 proc. Obroty wynosiły 790 mln zł.
Roman Przasnyski
Open Finance