W Europie świetnie, na Wall Street niepewnie
Wtorkowa sesja przyniosła kontynuację świetnej passy na głównych giełdach europejskich i zmienne nastroje w Nowym Jorku. WIG20 skorzystał z dobrych nastrojów i znalazł się najwyżej od początku grudnia ubiegłego roku. Jest szansa ataku na 2450 punktów, ale zagrożeń nie brakuje. Dziś testem dla byków może być lektura protokołu z posiedzenia Fed.
Główne giełdy europejskie, a w ślad za nimi indeks naszych największych spółek, nadrabiały wczoraj poniedziałkowe świętowanie, podczas którego Amerykanie podciągnęli rynek o 0,7 proc. DAX i CAC40 niemal podwoiły stawkę, ale taki entuzjazm może szybko ulec wyczerpaniu. Tym bardziej, że Wall Street nie zdołała utrzymać dobrej formy. S&P500 po niezłym zachowaniu przez niemal cały wtorek, pod koniec dnia wyraźnie osłabł, tracąc ostatecznie 0,2 proc. Fatalny finisz nie wróży najlepiej na dzisiejszy poranek, a atmosfera może być nerwowa także przez pozostałą część dnia.
Optymizm inwestorów zostanie przetestowany najpierw przez dane o zamówieniach niemieckiego przemysłu i sprzedaży detalicznej w strefie euro. Wciąż niepewna jest sytuacja z Grecją, która zapewnia, że w czwartek wpłaci do kasy MFW należną ratę, ale jednocześnie wysyła żądania o odszkodowania wojenne pod adresem Niemiec i rozgrywa kartę współpracy z Rosją.
Rynki będą jednak prawdopodobnie wyczekiwać na wieczorną publikację protokołu z poprzedniego posiedzenia Fed. Lektura o tyle interesująca, że dotyczyć będzie dyskusji nad sformułowaniem o cierpliwości dotyczącej rozpoczęcia cyklu zaostrzania polityki pieniężnej. Dodatkowym czynnikiem, który może wpłynąć na nastroje amerykańskich inwestorów, będzie z pewnością rozpoczynający się sezon publikacji wyników finansowych firm, inaugurowany dziś tradycyjnie raportem Alcoa.
WIG20 poczynał sobie wczoraj całkiem odważnie. Respekt budzi fakt, że zwyżka objęła spore grono największych spółek. Wyjątkiem były nieznacznie tracące na wartości walory KGHM, PGE i Enei. Obroty jednak nie sygnalizują przełomu, a fixingowe osłabienie nie daje pewności, że zwyżka będzie kontynuowana. Plan minimum na dziś to utrzymanie indeksu w bezpiecznej odległości od pokonanego dopiero co poziomu 2400 punktów. Dopiero utrwalenie jego znaczenia jako istotnego wsparcia, pozwoliłoby myśleć o ataku na 2450 punktów. Z tego punktu widzenia cofnięcie się i pomyślny dla byków test 2400 punktów, mógłby okazać się scenariuszem bardzo pożądanym. Możne nawet bardziej niż natychmiastowy ruch w górę.
Poranny obraz rynku to sięgające 0,5 proc. spadki notowań ropy naftowej i miedzi oraz mieszane nastroje na giełdach azjatyckich. Na większości z nich spadkowo, ale Nikkei zyskiwał 0,8 proc., a w Szanghaju zniżka sięgała 0,1 proc. Obradujący dziś bank centralny Japonii zadeklarował kontynuację programu stymulacyjnego oraz zwrócił uwagę na zagrożenie deflacyjne, wyrażając jednocześnie optymizm w kwestii perspektyw gospodarki. Kontrakty na amerykańskie i europejskie indeksy początkowo nieznacznie traciły na wartości, by z czasem wyjść minimalnie nad kreskę. Trudno więc z tych sygnałów wyciągać jakiekolwiek wnioski nie tylko co do przebiegu sesji, ale nawet jej rozpoczęcia.
Roman Przasnyski,
analityk niezależny