W centrum uwagi RPP i minutes FOMC
Wtorkowa sesja na rynku walutowym nie przyniosła zmiany obrazu euro/dolara. Pomimo słabszych danych z Chin, Francji i Niemiec wspólna waluta wciąż lekko umacniała się, docierając do poziomu 1,31 USD. Jak się okazało w lutym wartość wyrównanego sezonowo niemieckiego eksportu spadła o 1,5% w skali miesiąca, zaś importu zmniejszyła się o 3,8%.
Nadwyżka w bilansie handlowym wyniosła zaś 17,1 mld EUR wobec 15,6 mld EUR miesiąc wcześniej. Analitycy ankietowani przez Thomson Reuters oczekiwali, że eksport Niemiec nie uległ w lutym zmianom, a import wzrósł o 0,5%. Coraz bardziej mroczna staje się perspektywa gospodarki francuskiej. Bank Francji poinformował, że w pierwszym kwartale PKB kraju wzrósł zaledwie o 0,1% co w konsekwencji może oznaczać, że rząd nie zrealizuje celu, jakim jest ograniczenie deficytu budżetowego.
wykres |
Założono bowiem, że w tym roku druga gospodarka strefy euro będzie rozwijała się w 0,8% tempie. Coraz bardziej widoczne staje się oddalanie Francji od Niemiec jeśli chodzi o wyniki i konkurencyjność. Zauważmy, że Francja jest jedynym państwem w strefie euro, gdzie deficyt handlowy rósł przez ostatnie trzy miesiące, osiągając w marcu najwyższy poziom od blisko roku. Neutralnie przyjęte zostały też wczorajsze poranne doniesienia z Chin. Spadek inflacji CPI do 2,1% r/r w marcu wobec oczekiwanych 2,4% r/r oddalił ryzyko zaostrzenia polityki pieniężnej przez Bank Chin, co mogłoby mieć miejsce chociażby z racji nadmiernej spekulację na rynku nieruchomości. W środę, jeszcze przed otwarciem sesji poznaliśmy kolejne informacje dotyczące Państwa Środka – bilans handlowy za marzec. Dane mocno zaskoczyły in minus. Rynek oczekiwał nadwyżki w wysokości 15,4 mld USD tymczasem w ubiegłym miesiącu Chiny nieoczekiwanie zanotowały deficyt w wymianie handlowej w wysokości 884 mln USD. To pierwszy taki przypadek od lutego ub. roku pokazujący, że druga pod względem wielkości gospodarka świata cierpi z powodu osłabienia globalnego popytu.
Podczas dzisiejszego handlu nie poznamy już kolejnych odczytów makroekonomicznych. Rynek będzie skupiał się na wieczornych zapiskach z marcowego posiedzenia Fed i to dopiero one mogą dać impuls do większych zmian. Jeśli minutes pokażą, że członkowie FOMC nie są zbyt „zdeterminowani” do ograniczania programu QE3 w tym roku, przed kursem EUR/USD pojawi się szansa na test marcowych szczytów znajdujący się na poziomach 1,3107-1,3134. W przeciwnym razie dolar stanie przed szansą na umocnienie w drugiej połowie tygodnia. Spodziewamy się, że Fed przyćmi dzisiejszą decyzję RPP dotyczącą stóp procentowych. Nie ma wątpliwości (według ankiety PAP), że po tym jak w marcu Rada obniżyła stopy procentowe o 50 pb i ogłosiła przerwę w cięciach, w kwietniu nie dojdzie do dalszego poluzowania polityki pieniężnej, pomimo, że ostatnie dane z Polski i strefy euro są niepokojące, a spadek inflacji najprawdopodobniej będzie głębszy niż to prognozuje Rada. Decyzja RPP pozostanie więc neutralna dla złotego, czego już nie można powiedzieć o komentarzu jej towarzyszącym. Jeśli będzie wyraźnie gołębi może dać złotemu impuls do odreagowania ostatnich wzrostów.
tabela |
Zdecydowane „nie” dla obniżek wzmocni złotego. Mało prawdopodobne jest jednak, by Rada chciała zamknąć sobie furtkę do ewentualnego, dalszego dostosowania polityki monetarnej do sytuacji gospodarczej. Złoty na razie dalej umacnia się. Kurs EUR/PLN spadł już w okolice 4,11. Walutę naszą silnie wspiera dobra sytuacja na krajowym rynku długu oraz globalna poprawa nastrojów. Na Wall Street notowane są kolejne historyczne szczyty, a do zakupów zachęcają inwestorów nadzieje związane z wynikami kwartalnymi spółek, które pojawiły się po poniedziałkowej prezentacji rezultatów aluminiowego giganta – firmę Alcoa. Z technicznego punktu widzenia złoty stoi przed szansą na test wsparcia na 4,10 wobec euro. Istotna dla polskich aktywów może okazać się czwartkowa aukcja obligacji DS1023 oraz WZ0124 łącznie za 3,0-5,0 mld PLN, która pokaże czy nastąpi dalszy napływ środków z zagranicy. Z jednej strony mamy bowiem pewne problemy budżetowe, z drugiej zaś staliśmy się miejscem napływu kapitału zagranicznego prawdopodobnie również z Japonii, gdzie ultra luźna polityka monetarna sprzyja ponownie wzrostowi zainteresowania wśród instytucji finansowych papierami wartościowymi dającymi relatywnie wyższy dochód. Tymczasem w Polsce nie wyklucza się konieczności nowelizacji ustawy budżetowej. Po lutym deficyt budżetu państwa wyniósł już 61% planu na ten rok wobec około 38% wykonania planu w latach 2010-2012. Głównym powodem jego szybkiego wzrostu jest cykliczny spadek dochodów, który jak się oczekuje będzie kumulował się w kolejnych miesiącach roku.
wykres |
Joanna Bachert
Biuro Strategii Rynkowych
PKO BP SA