USA, Europa i Chiny – czy musi dojść do konfliktu?
Na kilka dni przed wizytą chińskiego prezydenta Xi Jingpinga w Europie, w warszawskim Klubie Bankowca odbyła się debata pod tytułem „Dwie wizje globalnego przywództwa – Chiny kontra USA”. W debacie uczestniczyli prof. dr hab. Bogdan Góralczyk Dyrektor Centrum Europejskiego UW, dr Ryszard Schnepf były ambasador RP w Stanach Zjednoczonych, prof. dr hab. Tomasz Grzegorz Grosse z Instytutu Europeistyki, Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW.
Konflikt cywilizacji?
Na wstępie Ryszard Schnepf zdefiniował podstawowe tło sporu pomiędzy Państwem Środka a cywilizacją zachodnią. Stwierdził: „Chiny prezentują model rozwoju, który stoi w zasadniczej sprzeczności z całą filozofią, do której jesteśmy przyzwyczajeni, w którą głęboko wierzyliśmy, czyli do liberalnej cywilizacji, gdzie jedynie twórczą jednostką może być jednostka wolna. Świat wartości, w którym twórca, naukowiec, czy wolne przedsiębiorstwo, nie są skrępowani państwowymi ani ideologicznymi ograniczeniami.”
I dodał: „Chiny są dla USA i dla Europy zaprzeczeniem naszego modelu rozwoju. Pekin udowodnił, że możliwy jest rozwój, możliwa jest ekspansja ekonomiczna, a nawet kulturowa, w sytuacji kiedy dominuje państwo. Kiedy można powiązać względnie wolny rynek, kierujący się realnymi przesłankami ekonomicznymi, z jednoczesną kontrolą państwa, także ideologiczną kontrolą partii rządzącej. Ten model, w którym przedsiębiorstwo staje się narzędziem w rękach państwa może być atrakcyjny. Szczególnie na tych obszarach świata, które są mniej rozwinięte, a więc w Afryce, Ameryce Łacińskiej. Na tych obszarach są aktywne gospodarczo Chiny, i za tym idą ich wpływy polityczne”.
Awans Chin nie do przyjęcia?
Były nasz ambasador w USA mówił, że „W Stanach Zjednoczonych zdano sobie sprawę, że w wielu dziedzinach zaawansowanie technologiczne Chin dorównuje, a nawet przewyższa osiągnięcia przemysłu amerykańskiego.” I podsumował: „Dla Stanów Zjednoczonych, które są głęboko przekonane o własnej wyjątkowości, które mają poczucie misji we współczesnej cywilizacji Zachodu ten awans Chin jest na dłuższą metę nie do przyjęcia”.
Wielki renesans
Z kolei znawca Chin, autor wielu książek i publikacji na temat Państwa Środka prof. Bogdan Góralczyk mówił, że w rywalizacji USA z Chiny problemem jest, że zderzają się dwie cywilizacje, które chcą być numerem jeden, a żadna z nich nie chce być numerem dwa. Jak mówi prof. Góralczyk „Chińczycy mają bardzo duże poczucie wyższości kulturowej. Uważają, że jest 5 kierunków świata, wschód, zachód, północ, południe – i środek – a w środku są Chiny.”
Jak mówi Chiny już się nie wstydzą swojej potęgi. Profesor przypomina strategiczne plany rozwojowe Chin przyjęte w ostatnich latach: „Teraz wg modelu, który ma być wprowadzony do 2021 roku to nie eksport będzie czynnikiem rozwojowym Chin, ale klasa średnia i silny rynek wewnętrzny. Drugi cel na 2049 roku – czyli na stulecie CHRL – to wielki renesans narodu chińskiego. Aby to nastąpiło musi dojść do zjednoczenia Chin z Tajwanem.
Profesor Bogdan Góralczyk przypomina, że prezydent Xi Jingping na ostatnim, 19 zjeździe Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin ogłosił, że do 2035 roku Chiny chcą być społeczeństwem innowacyjnym.
Cel 1/3 światowego PKB ?
W dalszej części swojego wystąpienia profesor Góralczyk podkreślał, że Chiny chcą wrócić do statusu wielkiego mocarstwa. Mówił: „Należy pamiętać, że do okresu wojen napoleońskich, to Chiny były największą gospodarką świata. Przed wojnami opiumowymi same Chiny dawały 1/3 światowego produktu krajowego brutto. Dzisiaj dają 18 procent, UE – 22 procent, USA – 23 procent światowego PKB.”
W kontekście wizyty prezydenta Chin w Europie profesor przypomniał, że Chin ogłosiły swoje plany gospodarczo-handlowej ekspansji. Zamierzają stworzyć dwa jedwabne szlaki, jeden lądowy, drugi morski. Oba prowadzą do Europy. Na ten cel przeznaczają – jak mówi profesor Góralczyk – 1 bln 400 mld dolarów. To jest 12 razy więcej niż USA przeznaczyły na plan Marshalla, czyli na odbudowę Europy po II wojnie światowej
Europa – republika handlowa
Jeśli Stany Zjednoczone widzą w Chinach groźnego rywala, to Europejczycy raczej postrzegają Chiny jako konkurenta, a czasem partnera gospodarczego – mówił prof. Tomasz Grzegorz Grosse.
Jedyne co niepokoi Unię Europejską to ekspansja gospodarcza Chin na Bałkanach i w Europie Środkowo – Wschodniej. W naszym regionie głównym partnerem Chin są Węgry. Jego zdaniem przecenialiśmy obecność Rosjan na Bałkanach, a nie docenialiśmy obecności Chin w tym rejonie. Zdaniem prof. Grosse Europejczycy nie myślą o perspektywie świata zdominowanego przez Chiny.
Europa ma wszelkie cechy republiki handlowej, nowej Hanzy, która chce mieć jak największy eksport i zależy jej aby ani relacje polityczne, ani geopolityczne nie utrudniały handlu z Chinami. Jak mówi profesor Grosse – „Europa chce być samodzielnym biegunem w wielobiegunowym świecie.”
Czytaj także: Włochy przystąpiły do chińskiej Inicjatywy Pasa i Szlaku
Czy będzie wojna, albo inny rodzaj ostrego konfliktu między Stanami Zjednoczonymi a Chinami?
Ryszard Schnepf wierzy, że nie. Spodziewa się, że w Chinach pojawi się silna tendencja klasy średniej do poszerzania własnej wolności. A w USA i w Europie rola państwa będzie rosła, także w gospodarce. „W tej sytuacji wierzę w to, że konfliktu nie będzie, bo Chiny i Świat Zachodni będą zbliżać się do siebie. Dojdzie do konwergencji”.