Ujemne oprocentowanie na rachunku bankowym nielegalne? Wyrok sądu w Berlinie
Niemieckie banki bronią się przed napływem pieniędzy czyli oszczędności i coraz częściej obciążają lokaty swych klientów ujemnym oprocentowaniem. Zjawisko to zarysowało się na początku pandemii, ale dzisiaj model ten jest praktykowany na szeroką skalę.
Ustalił to w swym badaniu internetowy portal porównawczy Verivox, który ze stosownym pytaniem zwrócił się do 1300 instytucji finansowych w Niemczech.
Rezultat na początek 2022 roku: 423 banki, a więc jedna trzecia, wymaga od swych klientów opłat za lokaty od określonej wysokości, a dotyczy to kont bieżących, oszczędnościowych oraz rozliczeniowych (Tages-, Giro- und Verrechnungskonten).
„Ujemne oprocentowanie stało się zjawiskiem masowym i dawno objęło przeciętnego ciułacza” – oznajmił podsumowując wynik ankiety dyrektor Verivoxu Oliver Meier.
Efekt polityki EBC
Rok temu, jak ustalił Verivox w ankiecie ze stycznia 2021 roku, ujemne oprocentowanie praktykowało pół setki banków i to tylko w odniesieniu do wkładów powyżej 100 000 euro.
Obecnie 155 banków obłożyło, jak to się określa, „opłatą za przechowywanie” (Verwahrentgelt) lokaty od 50 000 euro, a niektóre już od 10 000, a nawet mniej.
Wytłumaczeniem takiego zachowania jest dla większości niemieckich instytucji finansowych ujemne oprocentowanie depozytów, lokowanych przez nie w Europejskim Banku Centralnym.
Od września 2019 roku EBC obłożył te depozyty oprocentowaniem -0,5%, więc banki tym kosztem obciążają swoich klientów. Zarazem Verivox ustalił, że 19 banków przerzuca na oszczędzających więcej: od 0,55 do jednego procenta.
Wątpliwości prawne dotyczące ujemnego oprocentowania środków klientów
Kilkadziesiąt banków formalnie nie wprowadziło ujemnego oprocentowania, natomiast ustanowiło opłaty za – normalnie bezpłatne – konto rachunków bieżących (Tagesgeldkonto). Dla oszczędzającego wychodzi na jedno: choć formalnie ma minimalnie dodatnie oprocentowanie, faktycznie wartość lokaty maleje.
Takie obciążanie prywatnych klientów może, według specjalistów, pod względem prawnym budzić wątpliwości, jeśli dotyczy kont już istniejących. W takim wypadku wprowadzenie opłat powinno nastąpić po uzgodnieniu z klientem.
Zwrócił na to uwagę Urząd Ochrony Klienta w Nadrenii Północnej-Westfalii, ukazując oszczędzającym możliwość obrony przed takim postępowaniem banku. Co innego, gdy ktoś zakłada nowe konto.
Czy opłaty za przechowywanie pieniędzy są ogólnie dopuszczalne, czy nie, zapewne zdecyduje dopiero w ostatniej instancji Trybunał Federalny
Odbył się też co najmniej jeden proces, mianowicie w Berlinie, wytoczony przez klienta, który uznał się za pokrzywdzonego przez bank. Tamtejszy sąd krajowy nie tylko przyznał rację skarżącemu, ale wręcz fundamentalnie zakwestionował praktykę ujemnych procentów.
Konkretnie chodziło o Sparda-Bank Berlin, któremu sąd generalnie zakazał obciążania klientów za ich lokaty.
Wyrok z Berlina nie jest prawomocny i o tym, czy opłaty za przechowywanie pieniędzy są ogólnie dopuszczalne, czy nie, zapewne zdecyduje dopiero w ostatniej instancji Trybunał Federalny.
Dla banków gra toczy się o wysoką stawkę – zauważa szef Verivoxu Meier. Gdyby kolejne instancje potwierdziły werdykt sądu krajowego z Berlina, wówczas liczne banki będą zmuszone zwrócić klientom nieprawnie pobrane ujemne procenty – podkreśla ekspert. A nazbierało się już tego trochę.
Za mało pieniędzy – niedobrze. Ale za dużo, jak widać, w dobie pandemii dla banków też niekoniecznie dobrze, skoro EBC każe sobie płacić za depozyty, a przerzucanie kosztów na ciułaczy może zostać podważone. Koronawirus dokuczył i bankom.