To nie są dobre czasy dla kredytów mieszkaniowych
Jak po upadku Lehman Brothers - tak słabo wyglądała sprzedaż kredytów mieszkaniowych w minionym roku. Nie pomógł nawet finisz programu Rodzina na Swoim. W 2012 roku klienci podpisali o 15 proc. mniej umów niż rok wcześniej, a wartość zaciągniętych kredytów zmalała o jedną piątą. Niemal całkowicie zniknęły z rynku kredyty walutowe.
W minionym roku klienci pożyczyli w bankach na nieruchomości 39,11 mld zł, to jedynie o 0,4 mld zł więcej niż w kryzysowym 2009 r., kiedy to banki mocno ograniczyły tego typu finansowanie – wynika z danych Związku Banku Polskiego. Porównanie 2012 r. z 2011 r. wypada jeszcze gorzej, kwota zaciągniętych kredytów mieszkaniowych spadła o ponad 10 mld zł, a liczba podpisanych umów była niższa o 34,5 tys. sztuk.
Szczególnie słaby okazał się IV kwartał minionego roku, gdy klienci zawarli 47,5 tys. umów o wartości 8,8 mld zł. Jak zauważa Związek Banków Polskich był to najgorszy kwartalny wynik od I kwartału 2009 r., kiedy to wartość zaciągniętych kredytów wyniosła 7,6 mld zł. Był to też szósty z kolei kwartał obniżki liczby udzielanych kredytów i właściwie definitywny koniec kredytów walutowych.
Zniknęły kredyty walutowe
Gdy jeszcze na początku 2012 r. na każde pożyczone na nieruchomości 100 zł, blisko 16 zł wypłacane było w postaci kredytów walutowych, w IV kwartale zostało z tego już 1,27 zł i to przede wszystkim dzięki euro, bo we frankach szwajcarskich wypłacane jest 0,02 proc. Na rynku kredytów mieszkaniowych całkowicie panowanie przejął złoty, tak dobrze nie miał się od co najmniej siedem lat.
Jak wynika z raportu ZBP, ostatnie miesiące zeszłego roku przyniosły dalsze spadki cen nieruchomości. Najbardziej obniżyła się wartość m.kw. mieszkania w Krakowie i aglomeracji katowickiej – odpowiednio o 4,8 proc. oraz o 3,07 proc. W skali roku również najbardziej staniały w Krakowie, ale także w Łodzi. W przypadku Warszawy i Krakowa ceny transakcyjne mieszkań są już porównywalne z cenami z przełomu 2006 i 2007 r., we Wrocławiu są nawet nieco niższe. W przypadku Białegostoku, Łodzi, Poznania i Gdańska pozostają jeszcze sporo ponad poziomem sprzed sześciu lat.
Halina Kochalska
Open Finance