Temat numeru: Łatanie greckiej dziury

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

bank.2010.04.foto.49.a.100xKomisja Europejska uznała, że plan greckiego rządu, zakładający ograniczenie deficytu z 12,7 do najwyżej 3 proc. PKB w roku 2012, jest możliwy do spełnienia. A że ryzyko jest spore, zapowiedziała objęcie tego kraju specjalnym nadzorem.

Jolanta Zombirt

Oznacza to, że jeśli tylko spróbuje zejść z drogi reform, zostanie przywołany do porządku. I nie ma się czemu dziwić. Grecki kryzys dotyka przecież samej podstawy, na której przez ostatnie 60 lat budowano europejską wspólnotę. Póki co długotrwały proces integracji europejskiej, choć trzeszczy w szwach, nie grozi rozpruciem. Nie obejdzie się jednak bez wzmacniania szwów.

Grecką wyspę wydzierżawię lub kupię….

Albo też odbiorę za długi. Nie zapłaciliście reparacji wojennych. Słowna przepychanka w brukowcach niemieckich wskazuje, że pojęcie „integracja gospodarcza” i wynikająca z niej solidarność między państwami członkowskimi rozumiana jest wprawdzie na poziomie instytucji, niekoniecznie jednak przez wszystkich obywateli Unii Europejskiej. Grecja ma kłopoty. Zresztą nie tylko Grecja.

Na światło dzienne wypływają rozliczne kwestie, dotąd analizowane pobieżnie, niedopracowane lub wręcz niedopilnowane. Wymieńmy tylko niektóre z nich: podstawy Unii Gospodarczej i Walutowej; Pakt Stabilności i Wzrostu; sposób gromadzenia i przetwarzania makroekonomicznych danych statystycznych; instrumenty pochodne; fundusze hedgingowe. Jakby w odpowiedzi europejscy liderzy spieszą z inicjatywami: Europejski Fundusz Walutowy? Europejska Agencja Ratingowa? Europejska Agencja ds. Zarządzania Długiem? Kryzys w Grecji ujawnił zbyt wiele słabości, by gasić go wymuszoną pomocą ze strony innych państw członkowskich. Oczywiście strefy euro, co z zadowoleniem skomentował nasz premier, prezentując jednocześnie swoistą opinię na temat integracji…

A jednak problemy greckie to także nasze, obecne lub przyszłe, problemy, o czym zapominać nie wypada.

Jakie są fakty?

Wrzesień 1992 r.: waluta brytyjska i włoska wypadają z Systemu Wahań Kursowych. Banki centralne innych państw członkowskich nie robią nic, by temu zapobiec. Za to osłabianie się waluty francuskiej od początku 1993 r. kończy się decyzją z 3 sierpnia o… zwiększeniu do 15 proc. zakresu wahań (plus i minus) w systemie.

Mamy maj 1998 r. Świat obiega informacja, że do przyszłej Unii Gospodarczej i Walutowej zakwalifikowano jedenaście państw członkowskich, w tym np. Niemcy, które miały wówczas deficyt budżetowy wyższy od referencyjnego (30 proc. PKB) oraz Belgię i Włochy, z zadłużeniem dwukrotnie (!) przewyższającym poziom referencyjny (60 proc. PKB)… Belgia ze względów oczywistych (przecież Bruksela to nie tylko stolica kraju) musiała zostać przyjęta do UGiW, na czym skorzystały Włochy, prześlizgując się niejako pod poprzeczką (miały dług nieco niższy od belgijskiego).

Rok 2006: zdecydowano, że do Unii Gospodarczej i Walutowej od 1 stycznia 2007 r. wchodzi Słowenia. Odrzucono natomiast wniosek Litwy, która, spełniając wszystkie inne kryteria, miała inflację wyższą o… 0,1 proc. od poziomu referencyjnego, czyli 1,5 punktu procentowego powyżej średniej z trzech najlepszych pod względem inflacji krajów Unii Europejskiej. Postulat Litwy został więc oddalony ze względu na niską inflację w Finlandii, Szwecji i Polsce, przy czym te dwa ostatnie państwa, zauważmy, ciągle – i nie wiadomo jeszcze jak długo – są członkami UGiW z derogacją.

Przytoczone wyżej fakty wskazują, że kryteria akceptowania państw członkowskich do Unii Gospodarczej i Walutowej, zaprojektowane przecież na kilka lat przed jej powstaniem, są w sumie nieostre i podatne na interpretację polityczną. Przez pierwsze dziesięć lat istnienia strefy euro wszystko, lub prawie wszystko, grało, co zbijało argumenty eurosceptyków wskazujących, że spełnianie kryteriów konwergencji z Maastricht nie wystarczy, by stworzyć optymalny obszar walutowy w Europie. A jednak. Nawet mimo to, że Pakt Stabilności i Wzrostu okazał się papierowy, choćby w kontekście rekomendacji wdrożenia procedury nadmiernego deficytu wobec Niemiec czy Francji zgłoszonej przez Komisję a odrzuconej przez ECOFIN.

Nastały jednak ciężkie czasy dla całego świata, w tym i Unii Europejskiej. Kryzys. W czasach kryzysu padają przedsiębiorstwa, ludzie tracą pracę, zmniejszają się więc wpływy do budżetu. Jednakże po jego stronie pasywnej zmienia się niewiele, głównie ze względu na obecność tzw. sztywnych wydatków. Zwiększa się więc luka między wpływami a wydatkami, czyli deficyt budżetowy. Na taką okoliczność winny być przygotowane odpowiedzialne rządy w czasach tłustych, bo na czasy chude oznacza to podniesienie podatków i cięcia wydatków. Niestety, to trudne, również ze względu na żądania potencjalnego elektoratu. I stało się: Polska w gronie ...

Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:

  • zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
  • wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
  • wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
  • zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.

Uwaga:

  • zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
  • wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).

Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:

  • bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI