Techniczny nokaut
Bokserskie perypetie Tomasza Adamka, zawodowego mistrza świata w dwóch kategoriach wagowych znają nie tylko kibice pięściarstwa, czy fani sportu w ogóle. Ten urodzony fighter dostarczył nam wielu wrażeń, z których te najradośniejsze nierozerwalnie związane są z osobą wieloletniego mentora i coacha Andrzeja Gmitruka.
Niestety wymarzony szczyt, jakim byłoby dla Adamka mistrzostwo świata wszechwag, bo tak zwykło się określać tytuł w wadze ciężkiej, okazało się za sprawą Witalija Kliczki zadaniem ponad siły. Kolejne próby, coraz bardziej desperackie, prawda, że hartu ducha naszemu mistrzowi nigdy nie brakowało, zakończył – jak się zdaje – pojedynek z Wiaczesławem Głazkowem, którego lewy prosty zatrzymał marsz ku marzeniom, a poobijana twarz Adamka nie zostawiła wątpliwości, kto w tym pojedynku dyktował warunki.
Teraz Tomasz Adamek pod kierunkiem Zbigniewa Ziobry, Beaty Kempy i Arkadiusza Mularczyka, zamierza walczyć o fotel w Europarlamencie. Jak sam mówi w obronie życia, „które jest zagrożone”. Sądzę, ze ani towarzystwo, ani program, acz wierzę w szczerość intencji, nie porwą w odróżnieniu od postawy w ringu, Rodaków, którzy tym razem wystąpią nie w roli kibiców lecz wyborców.
To trochę tak jak ze śp. Kazimierzem Górskim, którego kochaliśmy, ale przecież wszyscy rozumieli, ze Jego miejsce jest na boisku, a nie w ławach poselskich. Adamek, który odnotował 49 zwycięstw w ringu i odniósł trzy porażki, wszedł na teren tyleż grząski, co nieprzyjazny.
Nie wróżę Mu w nowej roli sukcesów i jedyne, czego w tym przypadku wypada życzyć, to aby skończyło się na tej jednej przegranej ogłoszonej przez, by zachować bokserskie paralele, jedynie techniczny nokaut.