Tani pieniądz napędza hossę
Tytułowe stwierdzenie jest tak oczywiste, że często zapomina się o jego znaczeniu. Warto jednak patrzeć nie tylko na oficjalne stopy procentowe, ale na rynkowy koszt pieniądza. Jego wysokość trafnie wskazuje kierunek ruchu giełdowych indeksów.
Inwestorzy indywidualni często nie w pełni zdają sobie sprawę z konsekwencji, jakie dla sytuacji na rynku kapitałowym i decyzji głównych graczy, płyną ze zmian kosztu pieniądza. Na ich użytek powstało wiele rynkowych zdroworozsądkowych zasad. Jedna z najważniejszych mówi: kupuj akcje po trzeciej obniżce stóp procentowych przez Fed. (większość giełdowych zasad wywodzi się z rynku amerykańskiego, mającego największe tradycje i odpowiednio długą historię). Ma ona oczywiście zastosowanie w przypadku wszystkich innych banków centralnych. W naszych warunkach często już pierwsza decyzja Rady Polityki Pieniężnej pobudza do kupna akcji.
Obserwacja działań prowadzonych przez te instytucje ma więc duże znaczenie dla inwestorów. Znacznie lepsze i zapewniające większą skuteczność efekty może mieć jednak śledzenie zmian rynkowego kosztu pieniądza. Po pierwsze, zależy on od większej liczby czynników, niż tylko od oficjalnych stóp procentowych. Po drugie, najczęściej daje sygnały nadchodzących tendencji ze sporym wyprzedzeniem. Po trzecie, to właśnie od jego poziomu bezpośrednio zależą parametry używane do podejmowania decyzji przez kredytodawców i kredytobiorców, jak i inwestorów, znajdujących się po obu stronach rynku, czyli spółek i chętnych do kupowania ich akcji. Koncentrowanie się na analizie tendencji i zmian rynkowego kosztu pieniądza, daje więc trafne wskazania z wyprzedzeniem wobec decyzji podejmowanych przez banki centralne.
Już na pierwszy rzut oka widać, że zmiany stawek WIBOR, sygnalizujące tendencje na rynku finansowym, mają wyraźny wpływ na sytuację na giełdzie. Początek każdej hossy ma związek z luzowaniem polityki pieniężnej i spadkiem rynkowej ceny pieniądza. Początek cyklu podwyżek stóp procentowych działa chłodząco nie tylko na rozpędzoną gospodarkę, ale i na rozgrzany rynek akcji. To polityka banków centralnych powstrzymała giełdową bessę po pęknięciu internetowej bańki w latach 2001-2003. Podtrzymała tendencję wzrostową po chwilowej zadyszce gospodarki w latach 2004-2005, doprowadziła wreszcie do wyjścia z zapaści po globalnym krachu finansowym z lat 2007-2008. Obecnie także wspomaga słabnący wzrost gospodarczy i przedłuża wzrostową tendencję na rynkach akcji.
Szybkość reakcji giełdowych indeksów na bodziec w postaci decyzji o obniżeniu stóp procentowych w większości przypadków jest wynosi od 1 do 5 miesięcy. Biorąc pod uwagę fakt, że zmiany rynkowej ceny pieniądza, odzwierciedlające oczekiwania dotyczące decyzji banku centralnego, dokonują się w jeszcze szybszym tempie, warto śledzić kształtowanie się stawek WIBOR. Niezależnie od decyzji rodzimego organu kreującego politykę pieniężną, czyli w naszym przypadku Rady Polityki Pieniężnej, należy brać pod uwagę także wpływ czynników zewnętrznych na sytuację na naszym rynku, a więc posunięcia Europejskiego Banku Centralnego i amerykańskiej rezerwy federalnej. To one wyznaczają bowiem tendencje wpływające na decyzje o alokacji kapitału przez główne instytucje finansowe świata. A te decyzje mają często bezpośredni wpływ na koniunkturę na warszawskiej giełdzie.
Oddziaływanie poziomu rynkowych stóp procentowych na giełdowe trendy jest wielokierunkowe. Ich zmiany mają wpływ na decyzje i wyniki spółek notowanych na parkiecie. Spadek stawek WIBOR powoduje obniżenie kosztów finansowania ich działalności zarówno bieżącej, jak i związanych z inwestycjami. To zaś bezpośrednio przekłada się na wyceny akcji. Koszt pieniądza jest również brany pod uwagę jako czynnik dyskontujący, używany w wycenie inwestycji i ocenie ich atrakcyjności przez inwestorów. Decyduje on również o ocenie atrakcyjności inwestycji w akcje w porównaniu do oprocentowania lokat bankowych lub inwestycji w papiery dłużne firm.
Obserwowane obecnie tendencje w zakresie stóp procentowych wskazują na rosnącą popularność akcji w porównaniu z lokatami bankowymi i obligacjami, a więc prawdopodobny kierunek przepływu kapitału. Choć na razie trudno ocenić tempo i zakres tej tendencji, warto brać ją pod uwagę przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych.
Roman Przasnyski
Open Finance