Lokaty spadają na nowo
Stopy procentowe jeszcze spadną, jeśli nie dziś, to w najbliższych miesiącach – banki są o tym coraz bardziej przekonane, bo już ścinają oprocentowane niektórych depozytów.
Stopy procentowe jeszcze spadną, jeśli nie dziś, to w najbliższych miesiącach – banki są o tym coraz bardziej przekonane, bo już ścinają oprocentowane niektórych depozytów.
Piątkowy handel na giełdach stał pod znakiem przetrawiania decyzji i zapowiedzi EBC oraz oczekiwania na informacje z amerykańskiego rynku pracy. Po reakcji na zaskakująco niską liczbę nowych miejsc pracy można sądzić, że inwestorzy nie bardzo mieli pomysł na jednolitą interpretację tego faktu.
Choć w większości wczorajszych komentarzy przeważał pogląd, że decyzja EBC o obniżeniu stóp pomogła wszystkim giełdom, ostatecznie nie sprawdził się w przypadku amerykańskiego parkietu. Dziś może on być testowany na pozostałych parkietach. S&P500 już po raz trzeci z rzędu cofnął się po ustanowieniu w ciągu dnia kolejnego rekordu, a linia jego wykresu coraz wyraźniej kieruje się w dół.
Polacy wykonują już ponad 220 tys. ekspresowych przelewów miesięcznie. W kilka sekund pieniądze z banku do banku przekazują osoby prywatne i firmy. Nie wyobrażają już sobie, że mogłoby być inaczej, tymczasem jest to luksus dostępny jedynie w 16 krajach świata.
Atmosfera na giełdach została niemal całkowicie zdominowana przez doniesienia o coraz większym zaangażowaniu militarnym Rosji na Ukrainie. Poza indeksami w Kijowie i Moskwie, nasze wskaźniki należały do najmocniej tracących na wartości. W ciągu kilku godzin rozwiały się marzenia byków o kontynuacji ruchu w górę.
Nieoczekiwana decyzja Europejskiego Banku Centralnego o obniżeniu stopy procentowej z 0,15 do 0,05 proc. spowodowała jedynie chwilową mini euforię na giełdach. We Frankfurcie jej skala była symboliczna. Z czasem inwestorzy przystąpili do realizacji zysków, martwiąc się stanem europejskiej gospodarki, który skłonił EBC do działania.
Po wczorajszym wystrzale – tym razem pokojowym – indeksy mogą zatrzymać się dziś rano w oczekiwaniu na decyzję ECB i kolejne dane z USA.
Inwestorzy prawdopodobnie będą wstrzymywać się z działaniami, do czasu gdy głos zabiorą banki centralne. Dziś decyzje w sprawie stóp procentowych będzie podejmowała Rada Polityki Pieniężnej. Obniżki raczej nie należy się spodziewać. Wieczorem Fed opublikuje Beżową Księgę, która „czytana” będzie w kontekście terminu zmiany polityki pieniężnej. Największe emocje może budzić czwartkowe posiedzenie EBC.
Pierwszy w wolnorynkowej historii naszej gospodarki spadek cen martwi ekonomistów i cieszy konsumentów. Natężenie tych nastrojów po żadnej ze stron nie jest zbyt duże. I słusznie. Po pierwsze, spadek cen, nawet trwający kilka miesięcy, nie jest jeszcze deflacją. Po drugie, szanse że potrwa dłużej są niewielkie. Po trzecie, konsumenci cieszą się z niższych cen jedynie połowicznie.
Przez większą część sesji na giełdach nie działo się zbyt wiele. Lekką przewagę miały byki, ale z niepokojem patrzyły one, co będzie się działo na amerykańskim parkiecie. Tam, mimo lepszych niż się spodziewano danych o dynamice inwestycji budowlanych i bardzo dobrego odczytu ISM dla przemysłu, indeksy trzymały się jedynie minimalnie nad kreską.
Właściciele jednostek funduszy polskich obligacji mają coraz więcej powodów do zadowolenia. W sierpniu ich wyceny średnio wzrosły o 0,8-1 proc., a zyski od początku roku sięgnęły właśnie 4,8 proc.
Inwestorzy mogą kupować akcje licząc na efekty rozmów władz Ukrainy z separatystami lub w nadziei na decyzje banków centralnych.
Indeks Dostępności Kredytowej poprawił notowania w sierpniu. Pomogły w tym lepsze zarobki i zahamowanie wzrostu marż. Zeszłorocznym wskazaniom IDK jednak nie dorównuje, choć zdolność kredytowa klientów jest imponująca, a banki w wyliczaniu rat nieco bardziej liberalne.
Wszystko wskazuje na to, że tąpnięcie z ubiegłego czwartku powoli odchodzi w zapomnienia, a chętnych do kupna akcji na warszawskim parkiecie przybywa. Nasze indeksy należały w poniedziałek do najsilniej zwyżkujących.
Nominacja Donalda Tuska ma wymiar głównie polityczny i może się okazać, że dla
rynków będzie ona znaczyć niewiele, zwłaszcza w ujęciu lokalnym. Trzeba więc skupić się ponownie na sprawach międzynarodowych.
Na dobre skończyły się korzyści z niższej raty kredytu frankowego. Osoby spłacające zadłużenie w CHF wydają zdecydowanie więcej niż zadłużeni w złotych. Na dodatek nie mają szansy na pozbycie się bez strat mieszkań kupionych za walutowy kredyt. Mimo zachęt prezesa NBP pomysłów na rozwiązanie patowej sytuacji nie ma. Tymczasem kurs franka znów zaczął rosnąć.
Koniunktura na naszym rynku akcji w tym roku kapryśna, lokaty bankowe i detaliczne obligacje skarbowe nie dają zarobić, tymczasem nie brakuje rynków, na których można osiągnąć pokaźne zyski. Nie trzeba przy tym wielkich pieniędzy ani wyrafinowanych instrumentów. Wszystko dostępne jest na naszej giełdzie. Tylko zainteresowania brak.
Wbrew obawom, większa część piątkowego handlu na giełdach przebiegała spokojnie. Sprawa Ukrainy nie budziła chwilowo większych emocji, ale może to być tylko cisza przed burzą. Weekend może obfitować zarówno w wydarzenia polityczne, jak i militarne. Kwestia kolejnych sankcji wobec Rosji wydaje się być przesądzona, a czwartkowe pogłoski o planowanym jesienią zamknięciu kurków z rosyjskim gazem częściowo potwierdzone, w kontekście płatności za tranzyt przez Ukrainę.
W czwartek niepokój związany z sytuacją na Ukrainie objawiał się bardzo nierównomiernie. Poza Kijowem i Moskwą, najmocniej odbił się na giełdach w Warszawie i Budapeszcie, ale także na papierach dłużnych Włoch, Portugalii i Hiszpanii. Nie był zbyt widoczny na głównych rynkach, gdzie poza Frankfurtem spadki były niewielkie. Przed weekendem nerwowość może się jednak stać bardziej powszechna.
Atmosfera na giełdach została niemal całkowicie zdominowana przez doniesienia o coraz większym zaangażowaniu militarnym Rosji na Ukrainie. Poza indeksami w Kijowie i Moskwie, nasze wskaźniki należały do najmocniej tracących na wartości. W ciągu kilku godzin rozwiały się marzenia byków o kontynuacji ruchu w górę.