Mario Draghi funduje poniedziałkowe otwarcie
Wystąpienie szefa ECB w Jackson Hole wskazuje jasno, że jest on zwolennikiem uruchomienia QE w Europie i na to konto indeksy wzrosną dziś rano.
Wystąpienie szefa ECB w Jackson Hole wskazuje jasno, że jest on zwolennikiem uruchomienia QE w Europie i na to konto indeksy wzrosną dziś rano.
S&P otarł się wczoraj o historyczny rekord, co wystarczy na dobry start indeksom europejskim i pomoże zatrzeć złe wrażenie z odczytu PMI dla Chin.
Wystarczyło zdanie o umiarkowanym postępie w negocjacjach między Ukrainą i Rosją, by inwestorzy wrócili do zakupów akcji. I chcą kupować więcej.
Logika rynków bywa pokrętna. Niższe PKB Niemiec i Francji daje wszak mandat do kolejnych działań ECB, a rynki lubią ręczne pobudzanie.
Notowania w Europie zaczną się prawdopodobnie od niewielkich spadków, ale nie będą one związane z gestem Moskwy, lecz z zachowaniem S&P.
Inwestorzy mogą żywić obawę o trwałość porannego odbicia ze względu na oczekiwane słabe odczyty PKB w Europe i w Japonii w dalszej części tygodnia.
Spadki mogą łagodzić opublikowane wyniki kwartalne europejskich firm jak Nestle czy Commerzbank, ale z drugiej strony dane makro napływające dziś rano są słabsze niż oczekiwano.
Głównym powodem porannych wzrostów będzie wczorajsze – korzystne – zachowanie S&P, ale liczyć się będą także wyniki (BMW). U nas giełda rośnie dzięki liczbie złożonych deklaracji do ZUS.
Czwartkowe notowania rozpoczynają się od korekty wczorajszych wzrostów. W porównaniu do środy zmieniła się przede wszystkim atmosfera polityczna.
Inwestorzy kupowali wczoraj akcje ze względu na dobry raport Citigroup, ale też dzięki szefowi ECB. Dziś przemawiać będzie Janet Yellen, lecz nastroje nie są już tak dobre jak zazwyczaj.
Swoje dokłada też wzrost S&P w drugiej połowie piątkowej sesji oraz nadzieje związane z publikacją kolejnych wyników kwartalnych.
S&P porządnie nastraszył wczoraj rynki europejskie i choć na Starym Kontynencie gruchnęło, to sam S&P stracił zaledwie 0,4 proc.
Brak inwestorów w USA sprawia, że inwestorzy stają się bardziej podatni na sugestie autorytetów. A kiedy noblista mówi, że czuje się niekomfortowo z cenami akcji…
Konferencja Mario Draghiego oraz dane z amerykańskiego rynku pracy zdominują czwartkowe wydarzenia na rynkach. GPW jest odepchnięta od stada.
Do poprawy nastrojów może się przyczynić odczyt indeksu Tankan w Japonii oraz PMI w Chinach.
Ostatniego dnia kwartałów można spodziewać się zwyżek na giełdach, których nie zakłócą ważne publikacje, a S&P też „daje zgodę” na wzrost w Europie.
Słabe otwarcie w USA było powodem spadków w końcówce sesji w Europie. Ponieważ S&P odrobił straty, jest szansa na odbicie.
Zwyżki na Wall Street mimo słabszych danych o wzroście PKB i wydatkach na dobra trwałe uruchomiły zakupy w Azji i mogą to samo sprawić w Europie.
Brak nowych impulsów i oczekiwanie na publikację nowych danych o stanie koniunktury zablokował indeksy. Na otwarciu obraz rynków nie zmienił się istotnie w porównaniu do poniedziałkowego zamknięcia.
Afera taśmowa powoli przeradza się w typowe polskie piekiełko, a kolejne publikacje mogą mieć coraz mniejszy wpływ na notowania złotego czy akcji.
Dzięki szarpnięciu w ostatnich minutach sesji S&P zdołał wyjść na plus, ale inwestorów w Europie taki styl może nie przekonać do dalszych zakupów.
Dobre dane z amerykańskiego rynku pracy mogą być już w cenach europejskich akcji. Ale kolejny rekord na Wall Street i zwyżki w Azji tworzą dobrą atmosferę w poniedziałek rano.
Obawy o to, że rynek przecenia możliwości oddziaływania ECB mogą zahamować marsz indeksów. Chyba, że S&P znowu wskaże na północ.
DAX wspiął się wczoraj na nowy rekord, ale towarzyszyły mu niskie obroty, co stwarza ryzyko korekty. Tworzą je także utrzymujące się od kilku dni zwyżki.
Choć S&P nie ustanowił nowego szczytu intra-day, to jednak w cenach zamknięcia znalazł się najwyżej w historii. Tyle powinno wystarczyć by podnieść rynki w Europie.
Inwestorzy w Europie ostrożni byli już w pitek, nie mając pewności jak zachowa się Wall Street po korekcie w czwartek. Okazało się, że w Nowym Jorku wciąż przeważają kupujący.
Europejskie indeksy przed dalszymi zwyżkami może powstrzymywać tylko rozwój sytuacji we wschodniej Ukrainie, który jednak od dłuższego czasu zdaje się nie wpływać istotnie na decyzje inwestorów.
Choć trudno rozstrzygnąć, czy wypowiedź Putina nie jest tylko fortelem, rynkom wystarczyła wczoraj do sprowokowania zwyżki i być może będzie też wystarczającą pożywką na dziś.
Można mówić o kontynuacji odbicia rozpoczętego wczoraj w drugiej części dnia, którego główną podstawą było zachowanie S&P.
Zaostrzenie konfliktu we wschodniej Ukrainie może wpłynąć na postawy inwestorów, choć być może co najmniej równoważna jest reakcja Wall Street na dane z rynku pracy.