Szukanie analogii
Mobilizacja opinii wokół sytuacji z założenia fałszywych, daje niekiedy zaskakujące efekty. Tak było z sobotnim marszem w obronie, czego - nie do końca wiadomo. Skoro bowiem biskup ordynariusz diecezji drohiczyńskiej przemawia do zebranych w Warszawie wskazując na rzekomą niechęć władzy do wszystkiego co patriotyczne, a nawet na zagrożenie narodowych dążeń i aspiracji, to zastanawiam się, o jakich faktach mój biskup wie, oraz dlaczego je przeoczyłem.
Jeśli kwestia koncesji dla jednej ze stacji telewizyjnych – notabene jej średnia oglądalność na dobę nie przekracza sześciu tysięcy widzów, a maksymalna to pięćdziesiąt tysięcy – wywołuje takie emocje, to kto i jakim sposobem zmobilizował tłumy daleko liczniejsze od protestujących w innych, nie chcę powiedzieć, że ważniejszych, lecz na pewno dotyczących liczniejszej rzeszy spraw?
Szukając analogii do obecnej sytuacji negowania przez PiS i jego akolitów demokratycznego porządku, oraz instytucji i procedur składających się na jego architekturę, trafiłem na opinię Zdzisława Najdera, historyka, literaturoznawcy, byłego szefa rozgłośni polskiej radia Wolna Europa, aktywnego w rządzie Jana Olszewskiego.
Otóż ten bez wątpienia radykalny zwolennik prawicy przywołuje przykład przedwojennej KPP, która jako jedyna w okresie drugiej Rzeczypospolitej podważała same podstawy ładu konstytucyjnego.
W piątkowych rozmowach niedokończonych w telewizji Trwam profesor Jaroszyński i towarzysząca mu pani poszli jeszcze dalej, mówiąc, że zagrożone są kulturowe podstawy naszej tożsamości, na którą składają, obok wartości chrześcijańskich, tradycja greckiej filozofii klasycznej i rzymski ład prawny. Obronę tych wartości deklarował pewien malarz z Monachium rozpętując najstraszniejszą z wojen w dziejach ludzkości.
To jednak może zbyt daleko idąca analogia…