Szukajmy metod na ożywienie rynku pracy

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

pracownicy.01.250x167GUS opublikował dane o zatrudnieniu i wynagrodzeniach w lipcu br. Przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wyniosło 3700 zł, co oznacza, że w porównaniu z lipcem 2011 roku było ono wyższe o 2,4 proc. W ujęciu miesięcznym wynagrodzenia spadły jednak o 1,5 proc. Ekonomiści prognozowali lepsze dane. Zatrudnionych w przedsiębiorstwach w lipcu br. było 5,5 mln osób, a więc tyle samo co w czerwcu br. i przed rokiem.

Poziom wzrostu wynagrodzeń jest spójny z sytuacją na rynku. Pracodawcy obecnie mają większą pule kandydatów do wyboru na rynku, a to powoduje, że nie muszą walczyć poprzez windowanie wynagrodzeń. W obecnej sytuacji na rynku pracy nie można spodziewać się nagłych zmian w tempie wzrostu wynagrodzeń. Do końca roku, w ujęciu miesięcznym,powinny oscylować w podobnych granicach.

Pod koniec roku bezrobocie prawdopodobnie okaże się wyższe od planowanego. Nie da się ukryć, że w momencie spowolnienia gospodarczego, koszty pracy są kluczowym elementem i powodują, że zmniejsza się możliwość tworzenia nowych etatów. Dobrze, że Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej szuka sposobów ożywienia rynku pracy i przychyliło się do pomysłów wielokrotnie zgłaszanych przez BCC.

Patologią obecnego systemu jest to, że urzędy pracy zajmują się dzisiaj również osobami, które nie szukają pracy, ale zależy im, aby zachować prawo do ubezpieczenia zdrowotnego i tylko po to rejestrują się w urzędach. Z danych UP wynika, że jedna trzecia osób zarejestrowanych w urzędach pracy wcale jej nie szuka. Zamiast utrzymywać fikcję lepiej pomagać rzeczywistym bezrobotnym. W tym kontekście, bardzo trafny jest pomysł wiceministra pracy Jacka Męciny, aby pracownicy urzędów, zamiast wypisywać zaświadczenia, zostali skierowani do pracy z osobami bezrobotnymi i pracodawcami.

Nie od dziś wiadomo, że urzędy pracy głównie realizują działania administracyjne. Odciążając UP poprzez zapewnienie ubezpieczenia zdrowotnego wszystkim bez względu na to czy świadczą pracę czy nie, może przynieść wiele pozytywnych skutków. Po pierwsze może zwiększyć poczucie bezpieczeństwa u wszystkich Polaków – strach, że w sytuacji poważnej choroby, bezrobotny będzie pozbawiony bezpłatnego dostępu do służby zdrowia, zostanie zlikwidowany. Po drugie, pociągnęłoby to za sobą likwidację konieczności posiadania potwierdzenia ubezpieczenia zdrowotnego (RMUA), które jest dodatkowym obowiązkiem dla pracodawców, kłopotem dla pacjentów i obawą dla lekarzy z powodu możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności za źle wystawioną receptę np. w związku z tym, że pacjent nie był ubezpieczony. Wreszcie, zniknąłby podstawowy powód do udawania bezrobotnego, tylko po to, by nie stracić ubezpieczenia.

Resort pracy chce wzmocnić wojewódzkie urzędy pracy, aby lepiej monitorowały efektywność przeciwdziałania bezrobociu w powiatach oraz nawiązywały współpracę z prywatnymi agencjami zatrudnienia, organizacjami pozarządowymi czy partnerami społecznymi. Zdaniem BCC, aktywna praca z bezrobotnymi, położenie nacisku na bliższą współpracę z ludźmi i wsparcie, przyniesie znacznie większe korzyści w zwalczaniu bezrobocia niż niepotrzebne nakłady na administrację.

Dominika Staniewicz
minister ds. rynku pracy Gospodarczego Gabinetu Cieni BCC