Strefa Vip: Nie jesteśmy skazani na 4F

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

bank.2015.02.foto.086.a.150xTytułowe "4F" to w moich rozważaniach skrót znany wszystkim studentom wydziałów zarządzania, a nie polska marka odzieży sportowej. To pierwsze litery angielskich nazw dla typowych źródeł finansowania nowo zakładanych firm, dzisiaj nazywanych start-up. Są nimi najczęściej fundatorzy, a zatem sami przedsiębiorcy, rodzina i przyjaciele oraz głupcy1.

Jerzy Cichowicz

Bez względu na stopień poprawności działania przedsiębiorców i skalę odniesionego sukcesu bądź klęski te cztery grupy są w większości przypadków źródłami kapitału początkowego, niezbędnego do uruchomienia działalności

Wracając do optymistycznego przesłania tytułu – nie jesteśmy już skazani jedynie na te źródła. Pojawiła się zupełnie nowa przestrzeń do finansowania przedsięwzięć gospodarczych rozpoczynających swój chwiejny byt – przestrzeń społeczna. W pierwszej kolejności musimy zmierzyć się jednak z zagadnieniami terminologicznymi. Musimy określić dokładnie, o jakim zjawisku mówimy.

1. BRAKUJĄCE SŁOWA

Nasze ludzkie procesy poznawcze są ściśle powiązane z naszym językiem. Jeżeli pojawia się lub powstaje w naszym otoczeniu coś nowego, to w pierwszej kolejności musimy to nazwać. Używamy do tego już znanych słów, łącząc je lub modyfikując stosownie do łatwo zauważalnych cech nowego zjawiska. Może dlatego takie angielskie terminy, jak crowdfunding i crowdsourcing robią teraz zawrotną karierę. Ale próżno ich szukać w tradycyjnych słownikach i encyklopediach. Jedynym źródłem pozostaje internet i niezastąpiona w podobnych sytuacjach – Wikipedia

Wielu z nas przypisuje dużą wiarygodność internetowym źródłom. Trzeba obiektywnie przyznać, że zazwyczaj nie dysponujemy możliwościami weryfikacji znajdujących się w nich informacji. Jedynie w obszarach, w których dysponujemy wiedzą ekspercką możemy zauważyć błędy, niedokładności lub uchybienia metodologiczne. Ale w ilu dziedzinach możemy tak rozległą wiedzą dysponować? Dlatego w podobnych do naszego przypadkach jesteśmy zmuszeni im ufać, ale zachowując oczywiście czujność i umiar.

Opierając się zatem na internetowych źródłach przyjmijmy, że crowdfunding to: (…) forma finansowania różnego rodzaju projektów przez społeczność, która jest lub zostanie wokół tych projektów zorganizowana. Przedsięwzięcie jest w takim przypadku finansowane poprzez dużą liczbę drobnych, jednorazowych wpłat dokonywanych przez osoby zainteresowane projektem. Upowszechnienie się internetu pozwala na łatwe informowanie o projektach i tworzenie wokół nich społeczności, co przyczyniło się do rozwoju zjawiska crowdfundingu. Określenie to jest zwykle używane w odniesieniu do zbiórek prowadzonych na stworzonych w tym celu platformach internetowych, rzadziej za pomocą serwisów społecznościowych lub blogów 2.

Ponieważ przy każdej okazji, gdy mowa jest o mediach społecznościowych 3, terminy crowdfunding i crowdsourcing wymieniane są zazwyczaj jednym tchem, przytoczę także definicję zjawiska crowdsourcingu: to proces, w ramach którego organizacja (firma, instytucja publiczna, organizacja non profit) przeprowadza outsourcing zadań wykonywanych tradycyjnie przez pracowników do niezidentyfikowanej, zwykle bardzo szerokiej grupy ludzi w formie open call (ang.: crowd – tłum, sourcing – czerpanie źródeł). Crowdsourcing umożliwia wszystkim użytkownikom internetu partycypację w zadaniach, które kiedyś były zarezerwowane dla wąskiej grupy specjalistów 4.

W swoich rozważaniach zajmę się przede wszystkim zjawiskiem crowdfundingu i jego wpływem na tradycyjne i dostępne formy finansowania przedsiębiorczości. Zapamiętajmy jednak, że w tych samych przedsięwzięciach oba te procesy występują często razem, uzupełniając się wzajemnie.

Trudności metodologiczne

Dlaczego o tym nowym zjawisku wiemy tak mało? W mojej ocenie wynika to przede wszystkim z trudności metodologicznych. To zaskakujące, ale najnowsze opracowania opisujące trendy w bankowości nie zawierają powyżej wymienionych i zdefiniowanych terminów. Jak to możliwe? Nie wdając się w szczegóły – uważam, że autorzy badań zarówno w procesie rekrutacji, jak i w samych badaniach posługiwali się oficjalną statysty ką i bazami danych adresowych. Kontakt z respondentami nawiązywali telefonicznie, a następnie prowadzono tzw. badania terenowe z wykorzystaniem wywiadów kwestionariuszowych. To sprawdzona metoda, ale nieadekwatna do typu przedsięwzięć, o których mówimy. Oznaczać to może nieuwzględnienie w badaniach licznej grupy przedsiębiorców.

Uczestników tzw. gospodarki społecznościowej (od angielskiego terminu collaborative economy) wyróżniają pewne odmienności związane z ich generacją. Podkreślam „generacją”, ponieważ swoje rozważania ograniczam do zjawisk charakterystycznych dla przedsiębiorczości dzisiejszych dwudziestolatków i dwudziestoparolatków. Zjawiska te absolutnie nie dotyczą tzw. start-up tworzonych przez okrzepłe już na rynku firmy. Ich powstawanie jest zazwyczaj związane z chęcią pozyskania różnego typu dofinansowania lub uzyskania ulg podatkowych. A wracając do charakterystyki naszych młodych przedsiębiorców, to:

  • Zazwyczaj nie odbierają telefonów, ponieważ telefon – najczęściej iPhone – służy im do innych celów. Jeżeli dzwonią, to raczej z wykorzystaniem wizji i takich narzędzi, jak Skype lub FaceTime.
  • Nikt nie jest w stanie rekrutować ich do tzw. badań terenowych. Start-up nie posiada stacjonarnego telefonu, a często nie ma także adresu. Telefonistka nie dodzwoni się, a list wróci z pieczątką poczty: „adresat nieznany”. Jeżeli nawet będziemy dysponować numerem telefonu komórkowego, którego strzegą, to dzwoniąc, otrzymamy SMS z prośbą o wyjaśnienia celu rozmowy. To całkowicie uniemożliwia ich nabór do badania. Jedynie start-up ulokowane w tzw. inkubatorach przedsiębiorczości są łatwiejsze do zlokalizowania i nawiązania jakiegoś realnego kontaktu.
  • Nie chcą poznawać celów takich badań ani odpowiadać na ogromną ilość pytań. To dla nich strata czasu. Dlatego nie odpowiedzą na żadną ankietę i nie wypełnią żadnego kwestionariusza, tym bardziej badawczego.
  • Nie używają poczty elektronicznej i dlatego trudno oczekiwać, aby odpowiadali na e-maile. Poczta elektroniczna jest dla nich reliktem z poprzedniej epoki i używają jej tylko do celów z tą epoką związanych. Adres poczty elektronicznej potrzebny jest im przede wszystkim do nawiązywania połączenia z wykorzystaniem Skype lub FaceTime.
  • Prawdziwego start-up nie znajdziemy w żadnej bazie danych. Zazwyczaj wymykają się oficjalnej statystyce oraz urzędowemu nadzorowi. Nie interesuje ich problematyka sukcesji oraz co się z przedsięwzięciem stanie po ich przejściu ...

Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:

  • zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
  • wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
  • wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
  • zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.

Uwaga:

  • zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
  • wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).

Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:

  • bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI