Stopa zwrotu z kapitału nie może stanowić jedynego miernika oceny naszych działań

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

kupczyk.zdzislaw.01.400x228Rozmowa ze Zdzisławem Kupczykiem - Prezesem Zarządu Banku Polskiej Spółdzielczości S.A.

Zdzisław Kupczyk: Środowisko banków spółdzielczych, sektor bankowości spółdzielczej złożyły stosowne propozycje projektowe dotyczące rozwiązań modelowych jeżeli chodzi o budowanie systemów ochrony instytucjonalnej. Są one oczekiwanymi od strony regulatora i nadzorcy rozwiązaniami i na pewno są to implementacje, które wzbudzają szereg emocji. Dla poprawnego i racjonalnego funkcjonowania podmiotów – nie tylko finansowych – jest istotna pewność prawna i regulacyjna. Ponieważ bankowość jako taka – instytucje w ogóle-  muszą rządzić się zasadami, które mają charakter długofalowy, bowiem inwestycje w tych obszarach wymagają czasu. To nie są inwestycje błyskawiczne, natychmiastowe, dające efekty od zaraz. Poza tym obszar czasu, który jest decydujący niesie z sobą szereg różnych zagrożeń. Środowisko, w którym operujemy jest na to narażone – wrażliwość pieniądza, wrażliwość takich inwestycji jest szczególna jeżeli chodzi o zmiany w otoczeniu. Stąd oczekiwanie na ostateczne określenie podstaw prawnych. Wszyscy na to czekamy, także baki spółdzielcze. Od tego też zależy akceptacja pewnych rozwiązań po stronie środowiska bankowego.

ZK: Dla budowania nowego modelu finansowego ma to niezmiernie istotne znaczenie. W krajach zachodnich budowano to przez kilkadziesiąt lat. My mamy ten czas stosunkowo krótki. Nawet jeżeli przyjmiemy, że od roku 2011 były zapowiedzi nowej Dyrektywy CRD4, później zmiany do niej i w końcu w 2014 roku Rozporządzenie CRR i konieczność implementowania do prawa krajowego, proszę zauważyć jak ogromna jest koncentracja wysiłku intelektualnego, a zatem emocji towarzyszących temu rozwiązaniu. Po 25 latach transformacji bankowość spółdzielcza stoi przed nie lada wyzwaniem. Z jednej strony – z dużym prawdopodobieństwem i szansami, które modelowo mogą przynieść korzyści. Jednak nic nie dzieje się tak po prostu. To wymaga szeregu nakładów: finansowych, technologicznych, implementacji regulacyjnej wewnętrznej, zewnętrznej i co bardzo istotne – określenia ustawowo roli banków zrzeszających. To będzie kluczem do wyboru modelu biznesowego całych grup bankowych. Będzie to także podstawą do pewnych rozstrzygnięć ofertowych, bardziej szczegółowych rozwiązań, ale element fundamentalny, konstytucyjny musi zaistnieć. Bez tego nie osiągniemy zamierzonego celu. W kategoriach instytucjonalnych, jeśli chodzi o regulatora, w kategoriach nadzorczych. Chodzi nam o coś takiego, aby wypracować model współpracy z nadzorcą, regulatorem na zasadzie swoistego partnerstwa, implementowania pewnego know how po dwóch stronach. Sądzę, że rozwiązania proponowane przez środowisko banków spółdzielczych mają swoją wartość z racji doświadczeń, które banki spółdzielcze zdobyły na przestrzeni nowego okresu 25 lat. Proszę zauważyć, że w tym okresie nie było żadnej upadłości. Były połączenia – kilka z nich miało charakter wymuszony – ale działający system bezpieczeństwa w ramach banku polskiej spółdzielczości powodował, że mogliśmy prewencyjnie zapobiegać skrajnym przypadkom. Sądzę, że na przyszłość trzeba go doskonalić, rozwinąć, ustabilizować. 70 proc. oczekiwań spełniamy już dziś. Natomiast określenie instytucjonalne jest kwestią regulacji ustawowych, które pozwolą na doprecyzowanie formy, jaka jest oczekiwana od nas jako środowiska bankowości spółdzielczej.

Maciej Małek: Stabilne rozwiązania i jasne reguły to jedno, ale nawet najbardziej optymalny model biznesowy nie sprawdzi się, jeżeli nie będziemy mieli odpowiedniego lewarowania w obszarze finansów. Co się powinno wydarzyć w tym aspekcie, abyśmy mówili o konsolidacji i wzmocnieniu pozycji sektora?

ZK: Banki spółdzielcze budowały swoje kapitały poprzez akumulację wypracowanej nadwyżki. W sposób niezasłużony udziały członków zostały zdeprecjonowane co do wartości funkcjonalności kapitałowej. One nie są duże, ale symbolicznie są bardzo istotne – niosą w sobie element więzi finansowo-społecznej. Jeżeli porównujemy się z bankowością spółdzielczą krajów ościennych musimy mieć na uwadze fakt, że tam stosowano lewarowanie kapitałowe przez różnego rodzaju instrumenty ze strony państwa. Wzmacniano ten sektor po to, aby postawić przed nim istotne cele, które mógł udźwignąć. Nie było tego u nas jeśli chodzi o sektor bankowości spółdzielczej przez okres 25 lat. Banki rezygnowały z wypłat dywidendy, z innych działań na rzecz swoich członków, ograniczały swoją aktywność po stronie inwestowania w aktywa trwałe po to, aby budować kapitały.  Wspomnijmy wielkie emocje towarzyszące nowej umowie kapitałowej. A jednak sprostaliśmy, zbudowaliśmy taki system, który pozwolił przekraczać i budować kolejne progi kapitałowe. Szkoda tylko, że na tym etapie nie było istotnego wsparcia. Proszę zauważyć, że banki spółdzielcze w sposób niespotykany zaangażowały się w realizację programu rządowego w ramach kredytów preferencyjnych. Jakie było rozczarowanie kiedy polityka się zmieniała, a banki zaangażowane w określone inwestycje ponosiły konsekwencje z tego tytułu. To było bardzo przykre zarówno dla środowiska, jak i dla społeczeństw lokalnych.

MM: Skoro mowa o społeczeństwach lokalnych – zbyt rzadko dostrzegamy rolę banków spółdzielczych w budowanie tego, co się nazywa kapitałem społecznym w małych ojczyznach.

ZK: To prawda. Zaangażowanie jest niedostrzegane. Jest wydatne – wiemy że  inicjatywy, które banki spółdzielcze realizują na rzecz społeczności w których działają mają bardzo duży ładunek więzi społecznej. To są zworniki społeczności, instytucji, które w niej działają, osób fizycznych, które potrafią się wokół inicjatywy banku spółdzielczego zorganizować i zrealizować szczytne i potrzebne cele.

MM: Stopa zwrotu z kapitału nie może być jedynym kryterium oceny.

ZK: Stopa zwrotu kapitału w przypadku banków spółdzielczych nie jest jedynym wyznacznikiem. Powinno się to mierzyć zupełnie innymi kategoriami. Budowanie społeczeństwa obywatelskiego na rzecz dużej ojczyzny to jest ogromny wkład banków spółdzielczych. To one budują. Proszę zauważyć, że banki spółdzielcze jaszcze dziś kojarzone są tylko z rolnictwem i jego wspomaganiem. Duża szkoda, że przy tej okazji nie czerpią tego, co powinny ze szczególnego oddania tej inicjatywie. Po stronie agend rządowych, urzędów, ministerstw pozostają środki, które mogłyby być w tym celu wykorzystane jako wpieranie sektora jako takiego, wspieranie określonych przedsięwzięć branżowych, ale jednocześnie budowanie zasobów w obszarze społeczeństwa obywatelskiego. To jest bardzo istotny element. Odejście od tego będzie powodowało po pierwsze deprecjacje idei spółdzielczej jako takiej – choć ona jest mniej kosztowna niż każda inna – poza tym jej transponowanie na życie lokalnych podmiotów – również spółdzielczych – ma wymiar ponadczasowy. To nie jest coś takiego, co zdarzyło się kiedyś, nie ma już żadnych odniesień. Nie możemy odkładać tego do annałów, do historii, bo ona jest świetną bazą do tego, aby dalej budować społeczeństwo obywatelskie. Tylko stąd możemy czerpać bowiem instytucjonalnie nakazać się tego nie da. Tam, gdzie działają potrzeby społeczne organizowania się, integrowania, realizacji celów społecznych jest to kapitalny materiał do tego, aby w perspektywie nie narzekać na to, że jesteśmy wielkimi kosmopolitami, że nie interesują nas zagadnienia lokalne, że powodujemy przez to wykluczenie całych środowisk. Proszę zauważyć fakt pewnej innowacyjności, innego spojrzenia banków spółdzielczych na tę rzeczywistość, w której się spotykają. Dziś środowiska wiejskie to już nie tylko rolnictwo, okołorolnicze instytucje. Również wolne zawody. Tam mieszkają prawnicy, lekarze, nauczyciele, ludzie wolnych zawodów, którzy jako atrakcyjne wybrali to miejsce zamieszkania. Jest szereg banków spółdzielczych, które czerpią know how z tego środowiska: zapraszają przedstawicieli tychże zawodów do udziału w gremiach, w radach nadzorczych. Po pierwsze intelektualnie wzbogacają środowisko, edukują społecznie, pomagają w rozwiązywaniu problemów, przynoszą nowatorskie spojrzenie na szereg zagadnień o charakterze społecznym i biznesowym. To jest wartość, o której nie mówimy. Jeden z prezesów banków spółdzielczych powiedział, że „czynią dobro, ale to dobro brzmi cicho”. Nie promują tego, bo uważają, że dobro samo się promuje. Mają pewnie rację, ale ma to wymiar lokalny, sąsiedzki.

ZK: Chcę powiedzieć, że bankowość spółdzielcza to bankowość wielkiej odpowiedzialności. Inne banki mówią o innej kulturze bankowości, która tutaj jest zachowana poprzez relacyjność jeżeli chodzi o klientów, a z drugiej strony ma wymiar partnerskiej, ludzkiej działalności w oferowaniu usług, ich wycenie, proponowaniu rozwiązań, pochylaniu się nad różnymi trudnymi problemami o charakterze losowym, które dotykają klientów banków spółdzielczych. Zatem proszę zauważyć jaki jest wachlarz wartości, które nieusystematyzowane – mają charakter żywiołowy, emocjonalny – funkcjonują w obszarze banków spółdzielczych. Z perspektywy regulatorów, nadzorcy warto na to spojrzeć. To są wartości, które się nie dają kwantyfikować w złotówkach, we wskaźniku CDI i zasługują na szacunek i uznanie. Wszystko to, co jest uczciwe, co zostało zbudowane w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku i na zasadach poprawnych ekonomicznie powinno zyskiwać szacunek wszystkich tych, którzy funkcjonują w tym obszarze -przygotowują prawo, stosują je, egzekwują i nadzorują wykonanie.

Zobacz rozmowę w wersji wideo:Zdzisław Kupczyk: Stopa zwrotu z kapitału nie może stanowić jedynego miernika oceny naszych działań

aleBank.pl