Standaryzacja w oświacie nakazem chwili
Rozmowa z Markiem Olszewskim, wiceprzewodniczącym Związku Gmin Wiejskich, Wójtem Gminy Lubicz
Maciej Małek: W panelu, który miałem przyjemność moderować, zastanawialiśmy się jak zarządzać oświatą. To dziś pytanie o tyle retoryczne, że pierwszą, podstawową bolączką jest niedobór środków finansowych. Co zatem należałoby zmienić aby ta sytuacji mogła ulec poprawie?
Marek Olszewski: Samorządy są bardzo zainteresowane, już od początków swojego istnienia, dobrym poziomem edukacji. Od roku 1990 trwają zabiegi, abyśmy mieli możliwie duży wpływ na prowadzenie zadań oświatowych na swoim terenie. Problem pieniędzy istnieje od zawsze. Część oświatowa subwencji ogólnej, które płynie do jednostek samorządu terytorialnego z budżetu państwa, nigdy nie miała – nawet w założeniach – pokrywać pełnych kosztów prowadzenia tych zadań. I istotnie nie pokrywa. Dla małych samorządów wiejskich jest to często sytuacja dramatyczna bowiem możliwości finansowania zadań oświatowych z innych źródeł, niż subwencja oświatowa, są tam znikome.
MM: To jest odwieczne pytanie: Komu zabrać?
MO: Istotnie. Jeśli czasem na posiedzeniach Komisji Wspólnej rozmawiamy z Ministrem Edukacji, Finansów o zmianie sytemu, to polega to przede wszystkim na tym, jakim samorządom zabrać, a jakim dodać. Właściwie o wszystkim decyduje parlament, który przeznacza określoną kwotę w budżecie państwa.
MM: Czyli macie realizować zadania, na które nie macie wpływu albo tylko wpływ pośredni?
MO: Tak, wpływu nie mamy, albo mamy niewielki. Najtrudniej jest wtedy, gdy pojawiają się nowe zadania. Tak było, gdy rząd zafundował nauczycielom coroczne podwyżki wynagrodzeń…
MM: Które musiał zrealizować wójt, starosta i odpowiednio na wszystkich szczeblach…
MO: Kasjerem jest zawsze jednostka samorządu terytorialnego. Wypłacić wynagrodzenia trzeba, ale nikt nie interesował się tym, czy w kwocie ogólnej, jaką zaplanowano na dany rok te środki są zagwarantowane dla każdego etatu nauczycielskiego – w konkretnej gminie, mieście.
MM: Jakie rozwiązania mogłyby ułatwić racjonalne gospodarowanie skromnymi środkami, które pozostają w dyspozycji samorządów?
MO: Od lat domagamy się standardów edukacyjnych. Każde zadanie publiczne można wycenić. Zadania oświatowe, edukacyjne także. Panuje jednak ogromna niechęć wszystkich rządów dotychczasowych do tego, aby o standardach rozmawiać. Wydaje się, że powód jest jeden – gdybyśmy wystandaryzowali koszty wszystkich zadań oświatowych wiadomo byłoby ile na to potrzeba pieniędzy. Nikt, poza samorządem, tego nie chce i dlatego funkcjonujemy bez standardów, bardzo często popadając w bardzo poważne problemy. Małe gminy wiejskie, w których wydatki oświatowe przekraczają 50 procent całego budżetu stają wobec problemów nierozwiązywalnych – np. likwidacje małych szkół to przecież nie jest przejaw niezrozumienia własnej roli w prowadzeniu zadań oświatowych, tylko dramatyczna konieczność wynikająca z powodów ekonomicznych. Małe szkoły są piękne, dobre, zapewniają niepowtarzalny klimat i możliwości wychowawcze, ale uczeń w małej szkole kosztuje często trzykrotność subwencji oświatowej. To jest niemożliwe do utrzymania, sfinansowania.
MM: To jest problem, który musimy rozwiązać systemowo.
MO: Tak, potrzebne są zmiany systemowe.
MM: Dziękuję bardzo.
Wolisz oglądać i słuchać zamiast czytać? Kliknij tutaj.