Spowolnienie gospodarcze w Niemczech to duży problem dla Polski
Ujemny bilans handlowy u zachodnich sąsiadów to niedobry znak do dla Polski ponieważ Niemcy to nasz zagraniczny partner handlowy Numer Jeden, a polskie firmy są dostawcami mnóstwa elementów i podzespołów dla niemieckich eksporterów.
Kto teraz kupi polskie komponenty?
Zabraknie popytu w Niemczech, mnóstwo polskich firm zwolni tempo, a niektóre staną.
Do plagi inflacji, groźby recesji na Zachodzie i w Polsce, do braku logicznego związku między krajową polityką monetarną, a nadal niesłychanie rozrzutną polityką fiskalną, do spadku wartości złotego i do nieudolności rządu, dochodzi zatem groźba zmniejszenia popytu zagranicznego na polskie towary.
Czytaj także: Zaczął się spadek niemieckiego eksportu>
Polska, Niemcy – pożyteczna symbioza
Federalny Urząd Statystyczny podał na początku lipca, że majowy eksport był mniejszy od kwietniowego o pół procenta natomiast import wzrósł o 2,7 proc. Te niewielkie zmiany wystarczyły, żeby deficyt handlowy Niemiec wyniósł w maju 2022 roku 1 mld euro.
Od zjednoczenia kraju w 1991 roku przez wszystkie następne miesiące i lata niemiecki eksport był wyższy od importu
Przez ostatnie lata miesięczna nadwyżka Niemiec w handlu zagranicznym wynosiła po ok. 20 mld euro. Jednak od zimy 2021 r. zaczęła spadać i wiosną tego roku oscylowała w granicach 2-3 miliardów. Proces jak widać narastał.
Zatem bardziej niż bezwzględna wielkość deficytu ciąży pytanie, czy to chwilowa zmiana, czy początek nowego porządku w niemieckiej gospodarce?
Od chwili zjednoczenia kraju w 1991 roku przez wszystkie następne miesiące i lata niemiecki eksport był wyższy od importu. Nie budziło to zachwytu w wielu miejscach na świecie, ale my byliśmy zadowoleni z każdym rokiem coraz bardziej.
Przedwczesne obawy?
W maju 2022 r. niemiecki eksport wyniósł 125,8 mld euro, a import -126,7 mld euro. Są to dane uwzględniające różnice kalendarzowe i sezonowe. Bez takiego oczyszczenia eksport w maju wykazuje minimalną (ok. 400 mln €) nadwyżkę nad importem.
Paniczne reakcje byłyby przedwczesne. Niemiecki eksport nadal jest olbrzymi, a przyczyny pojawienia się deficytu mają głównie charakter zewnętrzny.
Gdy Niemcy będą pokasływać, my możemy zacząć się dławić
Bardzo podrożał import surowców energetycznych. Ogromne napięcia w międzykontynentalnych i unijnych łańcuchach dostaw zwiększyły koszty niemieckich producentów.
Odbiorcy zagraniczni wystraszeni skutkami inflacji i widmem recesji nie godzą się na przerzucanie tych wyższych kosztów na płacone przez nich ceny. Taki jest najkrótszy opis mechanizmu „historycznego” deficytu.
Oczywisty wpływ na obecne wyniki handlu zagranicznego RFN ma wielki spadek obrotów z Rosją oraz fakt, że import z Rosji maleje o wiele wolniej niż eksport. W jeszcze „przedwojennym” styczniu tego roku eksport do Rosji wyniósł prawie 2,6 mld euro, a import niemal 4 mld €. W maju br. eksport zmalał do ok. 1 mld €, a import do nieco ponad 3 mld €.
W długim okresie jest niemal pewne, że Niemcy nadal będą tworzyć duże i wielkie nadwyżki eksportowe. Jednak przez najbliższy rok-dwa-trzy ich silnik eksportowy może się zadławiać, głównie w rezultacie raczej nieuchronnej recesji, która zaciągnie niebo nad wielką częścią świata.
Gdy Niemcy będą pokasływać, my możemy zacząć się dławić. I to jest główny ambaras z punktu widzenia Polski.