Spowolnienie gospodarcze ma się dobrze
W świetle opublikowanego dzisiaj raportu IHS Markit, główny wskaźnik PMI dla polskiego sektora przetwórstwa w Polsce wyniósł w styczniu br. 48,2 pkt. Trzeci miesiąc z rzędu znajdujemy się poniżej progu 50 punktów, a zatem przeważają menedżerowie wieszczący pogorszenie warunków w sektorze. Jednocześnie styczniowy wynik stanowi lekkie odbicie po grudniowym 47,6 – i ta korekta wydaje się sugerować, że słabnąca koniunktura nie jest równoznaczna z kryzysem.
Ankietowani menedżerowie logistyki konsekwentnie wskazują, że dynamika zmian w obszarze ich działalności dostarcza sygnałów o spowolnieniu. Spada liczba zamówień (utrwala się wysokie grudniowe tempo spadków), a jeszcze silniej spada liczba zamówień eksportowych (najsłabsze od 2009). Malejący popyt prowadzi do spadków produkcji przemysłowej (trzeci miesiąc z rzędu, bardzo wysoka dynamika spadku), co oznacza mniejsze zapotrzebowanie na materiały – ale już niekoniecznie na pracę. Po kwartale spadków zatrudnienie znów zaczyna rosnąć. Zarazem, wolne moce produkcyjne pozwalają na niwelowanie zaległości oraz sprzyjają powiększeniu zapasów niesprzedanych towarów (tempo kumulacji jest historycznie bardzo wysokie). Spowolnienie zmniejsza inflację kosztów produkcji, ale i ceny gotowych produktów rosną najwolniej od pół roku.
Przechodzimy w okres zmniejszonego zapotrzebowania na dobra
Zmiany subindeksów PMI nie pozostają wątpliwości, że po okresie dobrej koniunktury przechodzimy w okres zmniejszonego zapotrzebowania na dobra. Nie dziwi to w kontekście zagrożenia techniczną recesją w Niemczech, a także słabymi perspektywami innych partnerów handlowych Polski oraz dużych gospodarek (Chiny). Ponadto, ogólne poczucie o historycznych spadkach stanowi naturalną konsekwencję bardzo wysokich poziomów wyjściowych, odzwierciedlonych np. we wczorajszym odczycie PKB. Menedżerowie formułują zwiększony optymizm w zakresie oczekiwań, co do przyszłej produkcji – na pewno jednak nie należy liczyć na eksport.