Spokojnie i bez większych awarii. Polska 10-latka nieco powyżej 3,90%, a „Niemka” nieznacznie powyżej 1,50%
Polski benchmark 10-letni bezzwłocznie tuż po otwarciu sesji podążył za niemiecką siostrą, która drogę na południe otworzyła mu jeszcze w czasie poprzedniej sesji.
Doszło więc do szybkiego przełamania poziomu 4,0%. Co więcej Bund nie poprzestał na testowaniu okolic 1,54%. W czasie wczorajszej sesji doszło do spadku rentowności do poziomu 1,512% – najniższego od połowy czerwca, kiedy to na rynek obligacji silnie zadziałał B.Bernanke, akcentując nadchodzące ożywienie w USA jak również normalizowanie strategii FOMC w polityce monetarnej.
Dzisiaj Bundom jak również innym obligacjom europejskim pomógł z pewnością J.Asmussen, który po raz kolejny zaakcentował potrzebę kontynuowania polityki akomodacyjnej. Utrzymanie takiej retoryki i akcentowanie wciąż gołębiego nastawienia członków EBC nie jest zaskoczeniem i stanowi próbę ograniczania napięć na rynku strefy euro. Jak wskazywaliśmy, wzrost spreadów między peryferiami a Bundem jest wynikiem głównie umocnienia niemieckiej obligacji. Wbrew pozorom trudno uznać to za efekt poprawy oceny tych krajów.Jest to raczej wynik domniemanego stabilizatora w postaci OMT, które EBC wciąż (a teraz nawet bardziej) jest w stanie wykorzystać w razie intensyfikacji napięć na rynku obligacji strefy euro. Perspektywa użycia tego mechanizmu ogranicza skłonność do przeceny obligacji peryferyjnych, przenosząc kapitał szukający bezpieczeństwa umacnia bezpieczne aktywa. Z drugiej jednak strony, EBC poinformował wczoraj o złagodzeniu warunków udzielania pożyczek. Złagodzone zostają zasady zabezpieczeń, włączając w to poziom haircut’u i wymogów ratingu (głównie) dla ABS-ów. To wbrew pozorom bardzo ciekawy i ważny krok EBC.
Rynek UST stabilizował się w okolicy 2,48% (techniczny poziom) przez większość dnia. Prezes Fed po pierwsze akcentował (1) potrzebę rozróżnienia tak efektów „taperingu” i idei zacieśniania warunków monetarnych jak i (2) cele instrumentarium podjętego przez Fed. Zaznaczył bowiem, że ograniczenie skupu nie oznacza, że nadejdą w USA szybkie podwyżki stóp procentowych, podkreślając jednocześnie, że oba te instrumenty działają w sposób odmienny na rynku i mają inne cele. B.Bernanke był (już w środę) zadowolony z efektów swoich ostatnich wypowiedzi. W naszej ocenie oznacza to, że z jednej strony próba wprowadzenia w krzywą terminową oczekiwań na spadek płynności miała na celu wyrzucić z rynku finansowego ryzyku baniek spekulacyjnych, czyli przewartościowań w niektórych klasach aktywów. Z drugiej strony wskazuje, że okolice 2,50% są dla FOMC akceptowalne, a prezesa Fed najbardziej cieszy ukojenie ostatniej nerwowości i spadek zmienności na rynku. Lepsze dane z USA pchnęły rentowności amerykańskiej 10-latki „jedynie” do poziomu 2,52%, podczas gdy indeksy giełdowe zanotowały istotne wzrosty w odpowiedzi na publikację. Podobnie Bundy zanotowały niezwykle ograniczone wzrosty (1,53%) w obliczu pozytywnych odczytów z USA.
Po spadku do okolic 3,90% DS1023 odbił się od okolic wsparcia do okolic 2,925%. W skali dnia umocniły się także obligacje 2Y i 5Y, po tym jak w środę notowaliśmy lekką przecenę całej krzywej. Umocnienie papierów skarbowych szło w parze z obniżeniem się wyceny derywatów stopy, tak w krótkim jak i w długim terminie. FRA 21X24 wyceniało już „jedynie” 63 pb wzrostów stawki Wibor 3M (po publikacji danych o produkcji przemysłowej było to ponad 70 pb). To pozwoliło na spadek 2Y IRS-a poniżej poziom 3,0% odnotowany na koniec wczorajszej sesji. Spadki wzdłuż krzywej IRS były imponujące jak na obserwowane w czerwcu tendencje. Zwróćmy uwagę, że poziom 5Y IRS osiągnął wczoraj poziom 3,39%, czyli najniższy od ostatniego posiedzenia FOMC. 10Y stawka ruszyła w dół do poziomu 3,74%, podczas gdy na otwarciu miesiąca notowaliśmy na długim końcu krzywej IRS „czwórkę” przed przecinkiem. Na spadek wyceny trajektorii polskich stóp rynkowych mogła mieć wpływ publikacja prognozy stopy wzrostu PKB w Polsce przez Ministerstwo Finansów, którą resort widzi obecnie na poziomie 1,0%. M.Belka przypomniał, że CPI średnio w 2013 roku będzie plasował się poniżej 1,0%, ale jest to przypomnienie wyników projekcji. Niemniej jednak, w obliczu istotnego spadku inflacji w czerwcu komentarz M.Belki traktować należy neutralnie. Oznacza to, że RPP wciąż widzi bieżący spadek jako przejściowy i skupia się na oczekiwaniu na ożywienie gospodarcze, które – jak powiedział prezes Belka – jest już za rogiem.
Za czynnik wzmacniający polski dług uznać można słowa głównego ekonomisty MF L.Koteckiego, który obok silnej argumentacji na rzecz reguły wydatkowej i zdroworozsądkowego podejścia do nowelizacji budżetu powiedział, że około połowy „nowych” 16 mld PLN w potrzebach pożyczkowych będzie finansowane na rynku długu. Zakładając, iż część nowych potrzeb zostanie pokryta poprzez emisje na rynkach zagranicznych, o których wspominał wiceminister W.Kowalczyk potwierdza to nasze „przeczucia” wskazujące na to, że skala dodatkowych emisji na rynku pierwotnym nie powinna istotnie negatywnie wpływać na rynek. Co więcej, nie można wykluczyć, że plan wzrostu deficytu zawiera pewien bufor, co oznacza, że skala wzrostu deficytu może być (choć nieznacznie) mniejsza niż 16 mld PLN. Tak sugerował wczoraj również L.Kotecki. Cieniem na nastrojach kładzie się zapewne poranny komentarz J.Rostowskiego sugerujący, że „ubój rytualny” nie musi być tylko problemem społecznym i nie musi dotyczyć rynku mięsnego, ale i OFE. Minister zasugerował, że i ten wariant nie jest wykluczony, niemniej biorąc pod uwagę racjonalne podejście do ewentualnych kosztów politycznych takiego rozwiązania i uwzględniając wcześniejsze komentarze innych przedstawicieli resortu, to uznać należy to za prezentację całej palety możliwych rozwiązań, z spośród których zostanie wybrana taka forma zmian w funduszach, która będzie lżejsza od tej skrajnej, czyli od likwidacji OFE.
Aleksandra Bluj
Biuro Strategii Rynkowych
PKO Bank Polski