Spadek inflacji w Chinach przybliża obniżkę stóp
Po inflacji w strefie euro, również w Wielkiej Brytanii i Chinach dynamika cen obniżyła się we wrześniu, co może zapowiadać rozczarowujący wynik także w USA (publikacja jutro). Przybliża się tym samych scenariusz obniżki stóp procentowych w Chinach, a oddala perspektywa monetarnego zacieśnienia w krajach anglosaskich. Jest to recepta na pozytywną dla ryzykownych aktywów końcówkę roku. Tylko czy nie jest to zbyt piękne, by okazało się prawdziwe?
Co staje się już regułą w odczytach za wrzesień, inflacja CPI w Chinach okazała się niższa niż się spodziewano. Wskaźnik CPI spadł do poziomu 1,6 proc. r/r z 2,0 proc. w sierpniu wypadając poniżej mediany prognoz (1,8 proc.). Publikacja nie wpłynęła znacząco na notowania chińskich aktywów, ale zwiększa prawdopodobieństwo wznowienia działań stymulacyjnych władz w Pekinie. Powszechnie oczekuje się, że jeszcze w tym roku Ludowy Bank Chin obniży stopy procentowe. Możliwe są również inne działania nakierowane na wzrost popytu zarówno po stronie konsumentów (ułatwienia w dostępie do kredytów i zakupie mieszkania), jak i państwa (wzrost inwestycji infrastrukturalnych). Oczekiwania na dodatkowy impuls pro wzrostowy w Chinach sprzyja scenariuszowi zdecydowanej poprawy nastrojów na rynkach finansowych i wzrostu apetytu na ryzyko do końca roku.
Kolejni, łagodnie nastawieni do polityki pieniężnej członkowie Fed ujawniają swoje oczekiwania co do terminu pierwszej podwyżki stóp procentowych. Po tym, jak w poniedziałek sprzeciw wobec zwiększania kosztu pieniądza w tym roku wyrazili Ch. Evans i L. Brainard, wczoraj bardzo jednoznacznie na ten temat wypowiedział sie, członek zarządu Fed, D. Tarullo. „Biorąc pod uwagę, w którym kierunku podąży gospodarka, uważam, że obecnie stóp podnosić nie należy”, stwierdził. Jest zdania, że, ponieważ globalnie dominują trendy dezinflacyjne, należy poczekać do momentu, kiedy pojawiają się namacalne dowody, że CPI w USA powróci do celu. Tarullo był zatem jednym z czworga przedstawicieli FOMC, którzy we wrześniu uznali, że stopy najwcześniej należy podnosić w 2016 r. 13 innych, w tym 8 szefów regionalnych oddziałów, publicznie deklaruje, że ten rok to dobry moment na rozpoczęcie cyklu normalizacji polityki pieniężnej. Wczoraj swoje stanowisko w tej sprawie potwierdził J. Bullard z St. Louis.
Wydarzeniem wtorku na rynku walutowym była publikacja danych o CPI z Wielkiej Brytanii, w reakcji na które funt został wyraźnie przeceniony. Wskaźnik cen konsumpcyjnych spadł we wrześniu w ujęciu rok do roku do -0,1 proc. z 0,0 proc. w sierpniu. Oznacza to wyrównanie niechlubnego, 55-letniego rekordu słabości. Ten sam rezultat pojawił się w kwietniu tego roku. Od lutego CPI oscyluje wokół 0 proc. Z wyłączeniem wrażliwych kategorii dynamika cen nie uległa zmianie (1,0 proc. r/r).
Dane oddalają perspektywę podwyżki stóp procentowych Banku Anglii. Zbliżają je do oczekiwań rynkowych, które sytuują wzrost oprocentowania dopiero na koniec 2016 r. Ekonomiści prognozują, że będą one miały miejsce wcześniej, na przełomie II i III kw. przyszłego roku. Do podobnych wniosków można dojść analizując wypowiedzi prezesa M. Carney’a i innych członków komitetu odpowiedzialnego za ustalanie stóp. Wczoraj swoje stanowisko w tej kwestii podtrzymał I. McCafferty, który od kilku miesięcy w głosowaniach optuje za podwyżką. Czyżby jednak kolejne publikacje przybliżały scenariusz zachowania stóp procentowych do tego, co oczekuje rynek? Jakkolwiek grudniowa podwyżka w USA jest wciąż realna (taka jest nasza prognoza) po wczorajszym odczycie CPI, w Wielkiej Brytanii mocno się ona oddaliła. Daje to potencjał do średnioterminowego osłabienia funta w relacji do euro i dolara. W stosunku do tej pierwszej, brytyjska waluta znalazła się wczoraj przez chwilę na najniższym poziomie od 8 miesięcy (EUR/GBP na 0,7493).
Damian Rosiński
Dom Maklerski AFS