Spadek cen ropy pogłębi deflację w Polsce
Złoty był w piątek wyraźnie mocniejszy, spadając poniżej dolnej granicy pasma wahań z poprzednich dni - 4,28 zł za euro. Trudno zidentyfikować jednoznaczną przyczynę.
Trochę mogą pomagać informacje o rosnącej gotowości zachodnich polityków do finansowego ratowania Ukrainy. Trochę pomogły dane z USA, które zostały zinterpretowane przez inwestorów jako gołębie z punktu widzenia stóp procentowych w dolarach. Złoty ma pewnie jeszcze w bardzo krótkim okresie potencjał do nieznacznego umocnienia. Na rynku stopy procentowej panował spokój. Rentowności lekko wzrosły, korygując spadki z ostatnich dni. Stawki FRA i IRS pozostały bez większych zmian. Na razie klimat wciąż wydaje się sprzyjać spadkom rentowności, ponieważ deflacja będzie się pogłębiała o obawy o globalny wzrost gospodarczy nie mijają.
Podsumowanie: Złoty wyraźnie mocniejszy, pomogła mu łagodna interpretacja przez rynek danych makro z USA.
Polska i świat
Rok rozpoczął się do kolejnej fali silnych spadków cen ropy – o 15 proc. w ciągu ostatniego tygodnia. Jeżeli obecne ceny surowca by się utrzymały, wraz z kursem złotego, wówczas ceny paliw w Polsce mogą spaść o ok. 8-10 proc. w stosunku do grudniowych poziomów, odejmując z inflacji kolejne 0,5 pkt proc. Ponieważ w grudniu inflacja mogła wynieść ok. -1 proc. w skali roku, nie wykluczone, że pierwszy kwartał przyniesie deflację w skali do niedawna niewyobrażalnej zarówno dla rynku jak i Rady Polityki Pieniężnej. Traktuję to na razie jako możliwość, a nie prognozę, ponieważ ceny ropy i kurs złotego mogą ulec zmianie, nie wiadomo też, czy sprzedawcy paliw nie zwiększą swoich marż. Ale skala szoku surowcowego jest wyjątkowo silna i będzie jeszcze długo stanowiła duże wyzwanie nie tylko dla producentów ropy, ale również dla rynków finansowych i banków centralnych. Tego typu szok podażowy nie powinien wywoływać reakcji banków centralnych, ponieważ on sam w sobie podnosi popyt w gospodarce – w krajach importujących energię realne dochody ludności znacząco rosną, co wpływa na realny wzrost konsumpcji. Siła psychologiczna deflacji jest jednak duża, a jednocześnie banki centralne będą pewnie obawiać się utrwalenia niskich oczekiwań inflacyjnych, co już mogłoby być niebezpieczne dla gospodarki.
Podsumowanie: Bardzo niskie ceny ropy mogą sprowadzić inflację na poziomy jeszcze niedawno trudne do wyobrażenia.
USA
Zatrudnienie w Stanach Zjednoczonych rośnie bardzo solidnie, co teoretycznie powinno wspierać prawdopodobieństwo podwyżek stóp procentowych w dolarach. Ale zaskakująco słaby wzrost płac zupełnie zniwelował ten pierwszy efekt – pojawiają się nawet głosy, że Fed przesunie pierwszą podwyżkę stóp na 2016 r. Zatrudnienie w sektorach pozarolniczych wzrosło w grudniu o 252 tys., wobec wzrostu o 353 tys. w listopadzie. Wzrost zatrudnienia mierzony średnią sześciomiesięczną jest najsilniejszy od początku stulecia. Stopa bezrobocia spadła w grudniu do 5,6 proc., z 5,8 proc. w listopadzie. Dane były lepsze od oczekiwań i wyglądają wręcz doskonale. Amerykańska gospodarka ma ciąg. Ale z perspektywy dolara te dane nie były takie silne. Inwestorzy skupili się na zaskakująco głębokim spadku dynamiki płac – roczny wzrost w grudniu wyniósł 1,7 proc., wobec 1,9 proc. w listopadzie. Widać to na wykresie obok. Wydaje mi się jednak, że ten spadek płac to przejściowe zaburzenie. Przy silnym spadku bezrobocia, płace wrócą do trendu i pewnie zaczną nawet przyspieszać.
Podsumowanie: Dobre dane z USA nie wywołały umocnienia dolara. Ale problem z płacami to raczej przejściowa sprawa.
Ignacy Morawski
Główny Ekonomista
BIZ Bank