SNB „grozi palcem”
Na globalnym rynku stopy procentowej kolejny dzień obserwować można było wyraźne wzrosty rentowności. Inwestorzy pozostawiali wciąż pod wpływem raportu Fed, z którego wynikało, że rynek nie uwzględnia wielokrotnie zapowiedzianych na posiedzeniach decyzyjnych podwyżek stóp procentowych. Zdecydowanie większe ruchy widać było w przypadku instrumentów o dłuższych terminach wykupu. Tym samym w ciągu zaledwie dwóch dni rentowności 10-letnich Bundów wzrosły w okolice 1,03% (+10 pb). W ślad za nimi podążył również polski rynek, a notowania polskich "dziesięciolatek" wzrosły w okolice 3,05% (+22 pb).
Z punktu widzenia rynku stopy procentowej istotna była też reakcja złotego, który wyraźnie osłabił się w relacji do euro i dolara w ostatnich dniach. Część członków Rady zwracała wcześniej uwagę na ryzyko zbyt niskich stóp procentowych i w efekcie odpływu kapitału zagranicznego. Po dosyć nerwowej reakcji naszej waluty dla części przedstawicieli RPP pojawić się może nowe ograniczenie dla głębszego cięcia stóp. W środę notowania kontraktów FRA wzrosły o 6 pb.
W naszej ocenie rynek (przynajmniej amerykańskich obligacji) pozostać będzie pod wpływem wspomnianych spekulacji aż do posiedzenia Fed, które zaplanowane zostało na przyszły tydzień (16-17 paź.). We wrześniu po decyzji odbędzie się konferencja prasowa, na której J. Yellen, prezes banku centralnego, może nawiązać do wspomnianego niedopasowania oczekiwań rynkowych w zakresie przyszłej polityki pieniężnej. Zakładając wyceny obligacji amerykańskich w oparciu o oczekiwania Fed na koniec 2014r. rentowności papierów 2-letnich powinny wynosić 1,10%, 5-letnich 2,15%, natomiast 10-letnich 2,85%. Porównując te szacunki z aktualną wyceną rynkową, należałoby się spodziewać wzrostów rentowności o odpowiednio: 55 pb, 40 pb i 30 pb.
Po pierwszej nerwowej reakcji w drugiej części dnia pojawił się popyt na polskie obligacje i po bardzo nerwowej sesji dzień kończył się w pobliżu wtorkowego zamknięcia. Również w Europie widać było lekkie odreagowanie. Oznacza to, że rynek europejski i amerykański w najbliższych tygodniach będą zapewne poruszać się w nieco innych rytmach, a spread pomiędzy US Treasuries a Bundami rozszerzy się mimo już bardzo wysokich poziomów. W środę Ministerstwo Finansów zdecydowało się na emisję 7-letnich obligacji skarbowych nominowanych w CHF. Łącznie wartość oferty została ustalona na poziomie 0,5 mld CHF, natomiast koszt 50 pb powyżej mid swapa. Jest to wynik lepszy niż sugerowały wcześniejsze komunikaty wskazujące podaż na poziomie 0,3 mld CHF i wyższy o 5 pb koszt.
Środa na krajowym rynku nie przyniosła większych zmian w układzie sił par walutowych pomimo, że przez pierwsze godziny handlu złoty ulegał jeszcze silnej wyprzedaży. Niedługo po otwarciu dnia kurs EUR/PLN wzrósł do ponad 4,215. Do wyprzedaży naszej waluty przyczyniły się zapewne gorsze nastroje na EM po tym jak Australia opublikowała zaskakująco słabe dane. Spadek indeksu nastrojów konsumentów we wrześniu do -4,6% z +3,8% odnotowanych miesiąc wcześniej wyraźnie wskazuje, że Australijczycy obawiają się pogarszającej się sytuacji w Chinach (najważniejszego partnera handlowego Canberry). Ostatnie dane dot. m.in. PMI (spadek do 50,2 pkt) i wyniku w imporcie (spadek o 2,4%) uwidoczniły mocno wyhamowujący popyt wewnętrzy w gospodarce Państwa Środka. O obawach związanych z kondycją chińskiej gospodarki świadczą też spadające w ostatnim czasie cenny surowców, w tym rudy żelaza (kluczowej pozycji w bilansie wzajemnej wymiany handlowej Australii i Chin), ale też cynku, niklu, czy złota. W reakcji na publikację indeksu dolar australijski wyraźnie osłabił się względem głównych walut świata. Dane te zdecydowanie kontrastują z ostatnio mniej gołębią retoryką prezesa RBA i przede wszystkim z dotychczasowym mocnym nastawieniem inwestorów do AUD.
Po części presję na złotego wciąż wywierał też wynik analiz poniedziałkowego raportu Fed dot. kształtu polityki monetarnej USA w kolejnym roku (niedoszacowanie przez rynek wskazówek FOMC). Część inwestorów zwracała też uwagę, że choć na Ukrainie utrzymuje się relatywny spokój, to w tym tygodniu kraje UE formalnie przyjęły nowe sankcje wobec Rosji i nie zawahają się ich wprowadzić, jeśli tylko zawieszenie broni na wschodzie Ukrainy zostałoby przerwane. Nałożone do tej pory ograniczenia w handlu w związku z kryzysem rosyjsko-ukraińskim już mocno dały we znaki polskim przedsiębiorcom. Jak podał GUS eksport do Rosji w okresie styczeń-lipiec spadł o 10,5% r/r, a na Ukrainę o 26,5% r/r. Jednocześnie rośnie też obawa, że Niemcy (nasz najważniejszy partner handlowy – pomiędzy styczniem a lipcem br. nasz eksport za Odrę stanowił 25,8% całego eksportu Polski) zacznie ograniczać skalę zakupów polskich towarów i usług. Z ostatnich danych niemieckiego Urzędu Statystycznego wynika, że w lipcu tego roku niemiecki eksport osiągnął rekordową wartość 101 mld euro i był o 8,5% wyższy niż przed rokiem. Wobec czerwca zwyżka wyniosła zaś 4,7%. Z kolei import wyniósł w tym czasie 77,6 mld euro, co oznacza, że w ujęciu rocznym zwiększył się o 1,0%, jednakże licząc miesiąc do miesiąca spadł o 1,8%. Choć dane składowe niemieckiego importu na razie nie potwierdzają obaw związanych z zagrożeniem spadkiem polskiego eksportu do Niemiec, to jak zaznaczają ekonomiści wkrótce mogą się one jednak zmaterializować.
Przecena złotego zakończyła się jednak dość szybko, bo jeszcze przed południem sesji środowej. Niewykluczone, że walucie naszej pomogły informacje o wycofaniu większości wojsk rosyjskich z terenu Ukrainy przekazane przez prezydenta P. Poroszenko oraz deklaracje E. Kopacz, kandydatki koalicji rządowej na stanowisko premiera, iż generalnie będzie kontynuować politykę nakreśloną przez D. Tuska. W środę po południu kurs EUR/PLN powrócił na niższe poziomy wyznaczając minimum dnia na 4,189. Zapewne wsparciem dla PLN stał się też aprecjacyjny ruch na eurodolarze po publikacji lepszych od oczekiwanych danych z Francji (wzrost lipcowej produkcji przemysłowej o 0,2% m/m wobec spodziewanego spadku o 0,4%) i danych inflacyjnych z Grecji wskazujących, iż deflacja w Helladzie spowolniła (sierpniowa dynamika na poziomie -0,3% r/r jest najniższą od marca 2013r.). Dla przypomnienia, najwyższą deflację w Grecji odnotowano w listopadzie 2013 r. kiedy to ceny konsumenckie obniżyły się o 2,9% r/r. Wzrostów euro nie udało się jednak utrzymać, sesja amerykańska przyniosła odwrócenie trendu i w czwartek od rana kurs EUR/USD notowany jest lekko powyżej 1,29. Pogorszenie nastrojów wywołały doniesienia, iż SNB rozważa wprowadzenie ujemnych stóp procentowych w przypadku, gdyby zagrożony był ustanowiony przez bank limit wymiany franka na euro na poziomie 1,20. W reakcji na te informacje kurs EUR/CHF wzrósł o ponad 0,4% przełamując opór na 1,2117 (ostatnio testowany w połowie sierpnia). To pierwsza gołębia wypowiedź przedstawiciela SNB po tym jak w ubiegłym tygodniu EBC zapowiedział nadzwyczajne łagodzenie polityki pieniężnej w strefie euro, wywierając presję na wzmocnienie franka do wspólnej waluty Podtrzymujemy prognozę, że w najbliższych dniach kurs EUR/PLN będzie stabilizował się wokół 4,20 +/- 2-3 grosze). Dla EUR/USD wciąż otwarta pozostaje zaś droga do strefy wsparcia rozciągającej się pomiędzy 1,2745-1,2837, którą tworzą dołki z marca, maja i lipca 2013 roku. Ewentualne odbicie od ostatnich minimów nie powinno być zaś silniejsze niż do ok. 1,315.
Mirosław Budzicki,
Joanna Bachert,
Biuro Strategii Rynkowych,
PKO Bank Polski