Silna reakcja euro i złotego na informacje z rynku pracy w USA. Dalej gramy pod kolejne publikacje makroekonomiczne

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

kosaty.jaroslaw.01.150x187Na rynku głównej pary walutowej pierwszy tydzień sierpnia zakończyliśmy lekko poniżej 1,33 USD za euro. Bez wątpienia najważniejszym wydarzeniem piątkowej sesji była publikacji danych z rynku pracy w USA. Dane rozczarowały, co znalazło silne przełożenie na obraz rynku euro/dolara.

Amerykańska gospodarka wygenerowała 162 tys. nowych etatów poza rolnictwem i 161 tys. w sektorze prywatnym, wobec szacowanych odpowiednio 184 tys. i 189 tys. Dodatkowo nieznacznie w dół zrewidowane zostały dane za czerwiec, tj. do 188 tys. i 196 tys. Wątpliwości, czy amerykańska Rezerwa Federalna będzie skłonna ograniczyć program wsparcia ilościowego na wrześniowym posiedzeniu pomogły wspólnej walucie podnosząc kurs EUR/USD o jednego centa w okolice 1,329 USD.

Opublikowane dane pasowały zatem do dość ostrożnego tonu komunikatu z lipcowego posiedzenia FOMC, który to nie dawał  żadnych dodatkowych wskazówek co do terminu wychodzenia z QE3. Prezes B.Bernanke powtórzył bowiem, że Fed nadal będzie skupował obligacje na kwotę 85 mld USD miesięcznie, jednak wciąż nie wyklucza zarówno zmniejszenia, jak też zwiększenia skali QE3 w zależności od oceny perspektyw gospodarki. Co ciekawe na środowym posiedzeniu zwrócono uwagę na nowe czynniki, które mogą zaszkodzić PKB USA, takie jak wzrost oprocentowania kredytów hipotecznych i utrzymująca się na niskim poziomie inflacja. Niemniej nie można zakładać, że amerykański bank centralny rzeczywiście nie zdecyduje się na ograniczenie QE3 w przyszłym miesiącu. Przede wszystkim spada bezrobocie (w lipcu do 7,4% z 7,6% w czerwcu), a poza tym jak już wielokrotnie wskazywaliśmy B.Bernanke chcąc „zarządzać” nastojami rynkowymi będzie preferować „małe kroki”, niż „duże zmiany” w programie.

W poniedziałek od rana kurs EUR/USD oscyluje w okolicach 1,33 (pozostając blisko średnioterminowej linii trendu spadkowego), a inwestorom wciąż pozostaje gra pod kolejne publikacje makroekonomiczne. W tym tygodniu kalendarz danych publikowanych na świecie raczej nie powinien dostarczyć nowych, silnych impulsów do zmian. Informacje które dotrą do inwestorów nie należą bowiem do najważniejszych, choć i ich nie należy lekceważyć. Dzisiaj opublikowane zostaną m.in. indeksy PMI dla usług w strefie euro i jej największych gospodarek oraz ISM dla USA. Jutro poznamy dane produkcyjne z Wielkiej Brytanii i zamówienia w przemyśle Niemic, zaś zza oceanu wyniki handlu zagranicznego. Środa praktycznie pozbawiona jest ważnych publikacji. Tego dnia uwagę przyciągać może jedynie Kwartalny raport Banku Anglii nt. inflacji oraz produkcja przemysłowa w Niemczech. Ważnych dla decyzyjności głównych banków centralnych danych nie poznamy też w czwartek. Ostatnia sesja tygodnia należeć będzie zaś do Chin, kiedy to opublikowane zostaną lipcowe dane nt. inflacji, sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej.

Z technicznego punktu widzenia przełamanie oporu na 1,3294 (maksimum sesji piątkowej) otworzy drogę do 1,334 USD. Z kolei zejście poniżej strefy 1,3164-1,3188 USD pozwoliłoby na ruch w kierunku 1,306-1,30 USD.

W kraju gwałtowne zmiany na euro/dolarze musiały znaleźć przełożenie na notowania naszej waluty. W piątek kurs EUR/PLN spadł do najniższego poziomu miesiąca 4,225 zaś USD/PLN przełamał wsparcie na 3,18. Z technicznego punktu widzenia zanegowany został więc scenariusz dalszego osłabiania złotego prowadzącego do testu oporu na 4,27. Wracamy zatem do przedziału 4,20-4,25 na parze euro/złoty. Stabilizacji notowań złotego wobec głównych walut sprzyjał będzie pusty w tym tygodniu kalendarz krajowych danych makroekonomicznych.

130805.ryn.walut.01.330x130805.ryn.walut.02.330x130805.ryn.walut.03.550x

Jarosław Kosaty
Biuro Strategii Rynkowych
PKO Bank Polski