Siła perswazji
Od czasu, kiedy Ronald Reagan nawoływał "Panie Gorbaczow, niech Pan otworzy te drzwi", nikt nie lekceważy wagi słów w polityce. Co więcej, przywróciły one wiarę, że jasne deklarowanie intencji przywraca sens temu wszystkiemu, co stanowi fundament budowy zaufania do polityków i instytucji demokratycznego państwa.
Sprawy komplikują się, kiedy za demokratyczną fasadą i szlachetnymi deklaracjami kryją się intencje tyleż niejasne, co skrywające zgoła mało chwalebne zamiary. Takim właśnie bytem jawi się współczesna Rosja.
Przykładów w ostatnich latach aż nadto, że wymienię tylko wieloletnie przetrzymywanie w więzieniu Michaiła Chodorowskiego, skrytobójcze zamachy na znanych działaczy opozycji, czy łamanie embarga na dostawy broni. W sferze retoryki nie lepiej.
Jak bowiem traktować stanowcze wezwanie MSZ Rosji do powrotu „kibiców” zatrzymanych podczas ostatnich zajść ulicznych w trakcie Euro 2012. Owa setka zatrzymanych, to tylko pretekst.
Każdy, kto rozumie reguły demokratycznego ładu uzna za oczywiste, że postępki łamiące prawo skłonią macierzysty kraj do troski o zapewnienie właściwej opieki prawnej swoim obywatelom, to jednak inna materia, niż wydawanie politycznych oświadczeń.
Sport to również polityka. W tym znaczeniu, że sprzyja wzajemnemu poznaniu, budowaniu szacunku i rywalizowaniu zgodnie z obowiązującymi regułami. Oświadczenie rosyjskiej dyplomacji nie zmieni nic w sytuacji prawnej osób, których dotyczy, w relacjach między naszymi państwami z pewnością nic nie poprawi. A do zrobienia jest, jak wiadomo, niemało…