Sektor bankowy musi być przygotowany na trudne czasy
Robert Lidke: Bankowcy twierdzą, że polski sektor bankowy jest coraz mniej atrakcyjny dla inwestorów z zagranicy. Ma to wynikać z faktu, że jest przeregulowany, obciążony zbyt dużymi podatkami. Czy zgadza się Pan z taką opinią?
Andrzej Reich: Na temat podatków nie chcę się wypowiadać – tym się nie zajmuję. Zajmuję się regulacjami ostrożnościowymi i wolałbym się trzymać tego, na czym się znam.
Czy sektor bankowy jest przeregulowany? Nigdy nie można powiedzieć, że jest przeregulowany lub niedoregulowany.
Zobacz i posłuchaj rozmowy na naszym kanale aleBankTV na YouTube albo na końcu artykułu |
Posłużę się przykładem z przeszłości, kiedy wchodziła Bazylea II i wprowadzała modele ryzyka kredytowego i przewracała do góry nogami wymagania dotyczące adekwatności kapitałowej. Z dnia na dzień zmieniały się te wymogi – malały, wzrastały. Teraz pytanie – czy przed wejściem Bazylei, sektor był przekapitalizowany, a później był już poprawnie skapitalizowany, czy odwrotnie? To jest tylko i wyłącznie pewna umowa, które ma nas chronić, a dokładniej rzecz biorąc sektor przed czynnikami ryzyka.
Czyli kiedy będzie kryzys, a ludzie zaczną masowo wypłacać pieniądze, lub jeszcze lepiej nie będą wypłacać pieniędzy, bo ufają bankom – oczywiście bardzo upraszczam – chodzi o to, aby sektor bankowy to przetrzymał.
Po pierwsze oznacza to, że banki są przygotowane nie na dość idylliczne, stabilne czasy, które wszyscy chcielibyśmy mieć jak najdłużej, tylko na sytuacje kryzysowe.
Sektor bankowy musi być w jakimś stopniu przygotowany nie tylko na dobre czasy, które są dziś, będą jutro, i nie wiadomo kiedy zaczną się pogarszać.
Ale jeśli mamy mówić o przyszłym ryzyku, które może się zmaterializować, to musimy być do tego przygotowani. Musimy mieć więcej niż minimum kapitału. Musimy być w stanie chronić się przed niekorzystnymi zjawiskami, które mogą się w pewnym momencie pojawić dość gwałtownie.
Wystarczy jakieś wydarzenie poza granicami Polski, co się odbije na całej Europie i w konsekwencji na nas, to tylko przykład.
Dlatego dzisiaj Przewodniczący Marek Chrzanowski po raz kolejny zapowiedział, że nadzór będzie oparty na ryzyku. To jest bardzo istotne, bardzo głębokie stwierdzenie. To oznacza, że nadzór, jest i będzie nastawiony na patrzenie w przyszłość, na te sytuacje, które mogą się wydarzyć nie jutro, ale w perspektywie dłuższego czasu.
I sektor bankowy musi być na to przygotowany.
Mówi Pan, że Komisja Nadzoru Finansowego nie interesuje się podatkami. Ale mamy sytuację, w której sektor bankowy płaci podatek bankowy, nierozwiązana jest jeszcze kwestia kredytów frankowych, która może kosztować sektor około 2 mld zł. A z drugiej strony mamy regulacje. Z punktu widzenia banków te dwa czynniki – podatki i regulacje nakładają się na siebie – utrudniają sektorowi funkcjonowanie. Czy biorą Państwo pod uwagę fakt wprowadzając te lub inne regulacje, że obciążenia podatkowe banków rosną?
Spróbuję odpowiedzieć trochę inaczej. Nie podoba mi się ta teza – zaraz wyjaśnię, dlaczego. Oczywiście, że mamy pełną świadomość wszelkich obciążeń fiskalnych, jakie są nakładane na sektor bankowy, ale to jest czynnik zewnętrzny. Bierzemy to pod uwagę, ale nie my jesteśmy tutaj regulatorem. My możemy regulatora informować o pewnych konsekwencjach, ale nie my jesteśmy regulatorem w kwestiach podatkowych.
Powiedział Pan „franki”. Niektóre banki są pełne kredytów frankowych. Te kredyty bardzo dobrze się spłacają – wszystkie dane to potwierdzają. Sytuacja jest stabilna. Ale po pierwsze mamy przykłady spraw sądowych, które nie wiadomo jak się skończą dla banków. Po drugie nie wiemy, co będzie z frankiem szwajcarskim za jakiś czas. Może się bardzo umocnić, złotówka może spaść. Optymizm, który w tym momencie słyszę po stronie banków w przypadku umocnienia franka, gwałtownie się zmieni w pesymizm. W związku z tym, to tę złą sytuację wszyscy powinni brać pod uwagę, a nie dobrą.