Rynki wciąż boją się spowolnienia w Chinach
Strach o stan azjatyckich giełd w reakcji na zaostrzenie kryteriów finansowania inwestycji długiem w Chinach oraz obawy o negatywny wpływ zmian w finansowaniu inwestycji samorządów na wzrost w Chinach przełożyły się na spadki na bazowych rynkach akcji. W konsekwencji w dół zjechały również rentowności długu w USA i Niemczech. W przypadku Niemiec pewnej pomocy w zejściu rentowności rządówek w dół udzieliły również dane o niemieckiej wymianie towarowej, gdzie eksport zaskoczył pozytywnie (-0,5% m/m sa realizacja, vs. -1,5% m/m sa oczekiwania) jednak import pokazał wyniki wyraźnie poniżej konsensusu (-1,5% m/m sa vs. -3,1% m/m sa).
W reakcji na to niemiecka krzywa zsunęła się w dół o 2 pb. w długim końcu. W przypadku krzywej amerykańskiej, reakcja była bardziej gwałtowna, tam rentowności obniżyły się o 4 pb. w segmencie 2Y oraz 6 pb. w segmencie 5Y-10Y, przy braku większych zmian na krzywej money market. Na inwestorach nie zrobiła wrażenia kolejna poprawa indeksu nastrojów amerykańskich konsumentów IBD/TIPP, którego odczyty są dobrym predykatorem zachowania indeksu Michigan.
Krajowy rynek IRS podążył za rynkami bazowymi, w segmencie 2Y stawki obniżyły się o 1 pb. zaś w 5Y-10Y o 2-4 pb. Obawy o globalny wzrost odbiły się na marżach ASW w PLN, które nieco wzrosły, za sprawą praktycznie zamrożenia rentowności na poniedziałkowych poziomach. Jedynie dochodowości najkrótszych obligacji spadły o 1 pb., reszta krzywej pozostała w miejscu lub przesunęła się nieznacznie w górę. W efekcie doprowadziło to nie tylko do wzrostu marż ASW w PLN, ale również wzrostu spreadu PL10Y/DE10Y do 191 pkt. – tj. najwyższego poziomu od połowy października bieżącego roku. Krzywa FRA reagowała na zachowanie rynków dalszym obniżanie się do poziomów bliskich dyskontowaniu w pełni dwóch 25-punktowych obniżek stóp. Wsparciem dla jej przesunięcia w dół były utrzymujące się na rekordowo niskim poziomie złotowe ceny ropy. Sugerowały one inwestorom rosnące prawdopodobieństwo pogłębienia się oraz wydłużenia okresu deflacji.
W środę oczekujemy lekkiego spadku rentowności w kraju i silniejszych zjazdów stawek FRA i IRS. Wpływ na to będą mieć niskie odczyty PPI z Chin (-2.7% r/r) wywołujące obawy o nasilenie się deflacji na świecie. Większego wpływu na dochodowości nie powinny mieć publikowane rano informacje o produkcji przemysłowej we Francji, czy też zapowiedziane na popołudnie ogłoszenie informacji o wnioskach kredytowych w USA. Nieco większe zamieszanie może sprawić czwartkowa publikacja wskaźników inflacji z Niemiec oraz informacji o sprzedaży detalicznej oraz nowych zasiłkach dla bezrobotnych z USA. Dane z USA mogą być nieco lepsze od oczekiwań, zaś dane inflacyjne z Niemiec raczej zaskoczą negatywnie, co oznacza, że ich łączny wpływ na krajowy dług powinien być neutralny. Dla europejskiego rynku długu ważnym wydarzeniem będzie także piątkowe info o spłacie pożyczek LTRO. Jednak sądzimy, że będzie ono miało jedynie umiarkowanie pozytywny wpływ na polski dług.
Wtorek był kolejnym dniem pozbawionym istotnych publikacji makroekonomicznych mogących mieć wpływ na decyzje głównych banków centralnych (Fed i EBC). Poranne informacje o wyższym od oczekiwanego bilansie handlu zagranicznego Niemiec (20,6 mld EUR wobec prognoz na poziomie 18,5 mld EUR) zostały początkowa neutralnie przyjęte przez rynek. Lepszy wynik w eksporcie (-0,5% m/m wobec oczekiwanych -1,5% m/m) zneutralizował słabszy odczyt dla importu (-3,1% m/m wobec oczekiwanych -1,5% m/m), niemniej w kolejnych godzinach handlu, przy braku innych impulsów i te pozytywne informacje wspierały aprecjację euro.
Kurs EURUSD rósł od pierwszych godzin wczorajszej sesji. Przełamując opór na 1,244 USD całkowicie zniesiony został piątkowy ruch spadkowy eurodolara wywołany publikacją zaskakująco mocnego raportu z rynku pracy w USA (non-farm payrolls).
Najprawdopodobniej swój udział w odreagowaniu miało też poniedziałkowe wieczorne wystąpienie szefa Rezerwy Federalnej z Atlanty. Dennis Lockhart dał rynkom gołębi przekaz w postaci wyrażanych obaw o inflację, która przez ostatnie dwa i pół roku nie była w stanie przekroczyć wyznaczonego przez FOMC celu i w jego ocenie nadal jest mało prawdopodobne by wzrost cen istotnie przyśpieszył. Lockhart wyraził także zaniepokojenie o niski wzrost wynagrodzeń, który może świadczyć o niewykorzystaniu potencjału na rynku pracy. Ostatecznie wskazał on, że moment podniesienia stóp procentowych powinien nastąpić „w połowie 2015 roku lub później”, a że jego poglądy są zbieżne z poglądami Janet Yellen i w przyszłym roku będzie miał on prawo głosu na decyzyjnych posiedzeniach Fed, jego wypowiedź nie została zbagatelizowana.
Złoty stabilny, kurs EURPLN praktycznie przez całą wtorkową sesję europejską oscylował w okolicach 4,16 czyli poziomu zamknięcia z dnia poprzedniego. Po ostatniej serii wypowiedzi członków RPP krajowi inwestorzy wypatrują publikacji kolejnych danych makroekonomicznych dot. polskiej gospodarki, by dalej antycypować potencjalne zmiany na stopach NBP. Do końca bieżącego tygodnia krajowy kalendarz publikacji będzie jednak pusty, a pierwsze ważne odczyty pojawią się dopiero w najbliższy poniedziałek (inflacja CPI i bilans płatniczy). We wtorek poznamy zaś zatrudnienie i wynagrodzenie w przedsiębiorstwach oraz inflację bazową CPI, a dzień później opublikowane zostaną raporty nt. produkcji przemysłowej i cen produkcji sprzedanej przemysłu. Zatem dopiero przyszły tydzień zapowiada się ciekawie pod względem publikacji, a do końca bieżącego złoty zdany będzie na nastroje dominujące na rynków światowych.
Nastrojom EM nadal ciążą obawy o stan chińskiej gospodarki. Dzisiejszy niski odczyt dla inflacji PPI (-2,7% r/r) nie wróży dobrze cenom światowym. Do tego chiński rząd ograniczył pulę papierów dłużnych firm, które mogą być zabezpieczeniem dla pożyczek. Zaostrzenie kryteriów finansowania inwestycji długiem wywołało przecenę giełdy w Szanghaju o 5,4%.
W środę wszelkie ruchy na rynku walutowym będą pochodną dotychczasowych informacji, jakie na niego docierały w ostatnim czasie. Oczekiwać należy więc stabilizacji złotego w okolicach bieżących poziomów. Jeśli euro utrzyma wzrosty wobec dolara PLN może pokusić się o zepchnięcie notowań EURPLN poniżej 4,15. Pierwszy opór dla tej pary wyznacza zaś poziom 4,1625 a następny 4,1640.
Konrad Soszyński,
Joanna Bachert,
Biuro Strategii Rynkowych,
PKO Bank Polski