Rynki nie czekają, aż Fed powie stop

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

przasnyski.roman.02.150x225Zakończenie luzowania polityki pieniężnej przez Fed będzie miało równie istotne znaczenie dla rynków, jak jego rozpoczęcie. Jedni widzą w nim zagrożenie, inni traktują jak powrót do normalności. Jak przez to przejdzie finansowy świat, trudno przewidzieć, ale trzęsienia ziemi raczej nie będzie.

Od kilku miesięcy inwestorzy straszeni są wizją zakończenia nadzwyczajnych działań prowadzonych przez Fed, zwanych ilościowym luzowaniem polityki pieniężnej. Mechanizm ten, polegający na skupowaniu papierów dłużnych za wydrukowane w tym celu dolary, stosowany jest z małymi przerwami od prawie pięciu lat. Pierwsza runda quantitative easing (QE) rozpoczęła się w listopadzie 2008 r. i zakończyła się w marcu 2010 r. Druga trwała od listopada 2010 do czerwca 2011 r. Początek trzeciej, zainaugurowanej tzw. operacją twist (skupowanie obligacji o długim terminie wykupu za pieniądze uzyskane przez Fed ze sprzedaży papierów krótkoterminowych), to wrzesień 2011 r., a QE3 w całej okazałości, czyli w postaci nielimitowanego skupu obligacji, zaczęła funkcjonować we wrześniu 2012 r. Co do perspektywy jej zakończenia jest wiele spekulacji i jeszcze więcej niewiadomych. Jedno jest pewne: nastąpi już wkrótce, w perspektywie kilku miesięcy. Wiele wskazuje na to, że być może już jesienią tego roku.

Jak wówczas będzie wyglądał finansowy świat i co się będzie działo na poszczególnych rynkach, niełatwo sobie wyobrazić. Z pewnością nie wystarczy założyć, że nastąpi powrót do stanu sprzed pierwszej rundy ilościowego luzowania, ani do stanu sprzed kryzysu. Ale obserwacja zachowania indeksów giełdowych wskazuje, że i taki scenariusz jest możliwy. Warto więc przyjrzeć się pozostałym segmentom ryku finansowego. Nawet jeśli w ten sposób nie poznamy odpowiedzi jakie będą ceny i notowania poszczególnych rodzajów instrumentów, to z pewnością łatwiej będzie określić kierunek, w jakim mogą podążać.

Zmiany notowań surowców i indeksów od rozpoczęcia ilościowego luzowania przez Fed
(w porównaniu do stanu z listopada 2008 r.)
130608.surowce.indeksy.czerwiec2013.01.569x267
Źródło: Stooq.pl.

Do bardzo interesujących spostrzeżeń prowadzi obserwacja zmian notowań indeksów giełdowych i surowców od momentu rozpoczęcia ilościowego luzowania, czyli od listopada 2008 r. Okazuje się, że w pierwszym okresie najbardziej dynamicznie na dodruk dolarów reagowały notowania miedzi, podwajając ceny surowca w ciągu półtora roku. W tym czasie większość pozostałych głównych surowców oraz złoto i giełdowe indeksy poszły w górę o „zaledwie” 50 proc. Tuż po zakończeniu pierwszej rundy QE i przez cały czas trwania drugiej, pod względem dynamiki wzrostu prym wiodło złoto (wspomagane w istotny sposób także przez niepokoje związane z rozpadem strefy euro). Końcówka drugiej rundy to najlepszy czas dla ropy naftowej. Rynek akcji najmocniej zaczął reagować dopiero od momentu rozpoczęcia trzeciej rundy QE, a kulminację tej reakcji mamy okazję obserwować na Wall Street i głównych parkietach europejskich od kilku miesięcy. Co ciekawe, właśnie obecnie mamy do czynienia ze szczególną sytuacją, w której dynamika zmian licząc od początku QE jest niemal identyczna dla złota, ropy naftowej i S&P500 i wynosi 87-89 proc., przyjmując jako punkt odniesienia listopad 2008 r. Nieco wyższa jest w przypadku miedzi i sięga 98 proc. Charakterystyczne jest to, że tan stan zrównania dynamiki osiągnięty został wskutek spadku notowań surowców i zwyżki na giełdach. Ceny surowców zniżkują już niemal od dwóch lat w reakcji na pogarszającą się kondycję w globalnej gospodarce. Można się domyślać, że indeksy giełdowe idą w górę dyskontując już spodziewane ożywienie.

Trudno jednak w oparciu o fakt, że dynamika zmian kilku surowców i indeksów uległa zrównaniu, wyciągać wniosek, że osiągnięty został nowy punkt równowagi i ograniczenie lub zakończenie skupowania obligacji nie spowoduje większych ruchów na rynkach. Mimo, że zniżkujące ceny surowców i złota mogą wskazywać, że proces dostosowywania się do sytuacji, gdy Fed przykręci kurek z pieniędzmi trwa już od pewnego czasu, można spodziewać się, że faktyczne ograniczenie skupu obligacji spowoduje poważniejsze zmiany na rynkach, a szczególnie na giełdzie. Z pewnością zaś takie ruchy wystąpią na rynku walutowym i obligacji. Umocnienie dolara będzie skutkowało presją na spadek cen surowców, zaś rentowność papierów skarbowych pójdzie w górę. Taki ruch na rynku amerykańskich obligacji widoczny jest już od dziesięciu miesięcy i wszystko wskazuje na to, że będzie kontynuowany.

Zarówno luzowanie polityki pieniężnej w dotychczasowej formie i skali, jak i proces wycofywania się z niego, nie mają precedensu, co utrudnia precyzyjne prognozowanie sytuacji na rynkach. Jedno jest pewne. Fed nie jest zainteresowany rozchwianiem sytuacji na rynkach finansowych, będzie więc tak prowadził proces wycofywania się z nadzwyczajnych środków polityki pieniężnej, by perturbacje były jak najmniejsze. Wydaje się, że z rynkowego punktu widzenia, sytuacja do podjęcia pierwszej próby ograniczenia skupu obligacji jest obecnie niezwykle sprzyjająca. W czasie, gdy Fed myśli o zaostrzaniu polityki, działania pozostałych kluczowych banków centralnych świata, zmierzają w przeciwnym kierunku. Taki układ mógłby równoważyć negatywne skutki, jakie mogłyby wywrzeć działania amerykańskiej rezerwy federalnej.

Roman Przasnyski
Open Finance