Rynki akcji w cieniu koreańskiego ryzyka
Na rynkach rozwiniętych zakończył się sezon publikacji wyników finansowych spółek za drugi kwartał tego roku. Generalnie oceniamy go pozytywnie. W Japonii aż 80% spółek z indeksu Nikkei 225 pobiło oczekiwania analityków. Co więcej, tamtejsze spółki odnotowały średni wzrost zysków o solidne 20% rok do roku. Indeks japońskiej giełdy nie odzwierciedla tej poprawy, jednak trudno się dziwić – sąsiedztwo Korei Północnej i rakiety przelatujące nad terytorium Japonii nie sprzyjają odważnym decyzjom inwestycyjnym.
W minionym kwartale dobrze zaprezentowały się też spółki w USA. Rynkowe konsensusy przebiło niemal trzy czwarte spółek notowanych w indeksie S&P 500. Amerykański indeks od początku roku zyskał już ok. 10% i wciąż ociera się o historyczne rekordy. Nieco słabiej niż w Japonii i USA spisały się spółki w Europie. Mimo to wiele z nich wypracowało bardzo przyzwoite zyski. Dzięki ich dobrej dyspozycji europejski indeks Stoxx Europe 600 odbił się od lokalnego dołka i od końca sierpnia zyskał już kilka procent. Zapewne zyskałby jeszcze więcej, gdyby nie obawy inwestorów o skutki umocnienia się euro dla europejskich spółek eksportowych.
Na fali ostatnich wzrostów kurs euro do dolara przebił już poziom 1,20, co jest najwyższą wartością od 2015 r. Perspektyw na osłabienie euro póki co brak. Przynajmniej ze strony Europejskiego Banku Centralnego, który na ostatnim posiedzeniu podtrzymał chęć ograniczania skupu aktywów (europejskie QE).
Inwestorzy spoglądają na Koreę i USA
Ostrożna reakcja indeksów giełdowych na dobre wyniki spółek i dane makro ma swoje źródło w wydarzeniach na świecie. Tematem numer jeden jest oczywiście eskalacja napięcia politycznego związana z próbami jądrowymi prowadzonymi przez Koreę Północną i radykalnym stanowiskiem amerykańskiego rządu. Stany Zjednoczone zagroziły, że na koreańską agresję są gotowe odpowiedzieć zbrojnie i równolegle walczą o to, by Rada Bezpieczeństwa ONZ zastosowała wobec Korei Północnej dotkliwe sankcje (z częściowym sukcesem).
Groźba konfliktu zbrojnego popycha część inwestorów ku „bezpiecznym przystaniom”, do których należy m.in. złoto. W ostatnich dniach cena złota przekroczyła 1350 dolarów za uncję, ustanawiając swój kolejny tegoroczny rekord. Warto jednocześnie zwrócić uwagę, że wobec takiego ryzyka skala zwyżek cen złotego kruszcu jest stosunkowo niewielka. Co więcej, głębsza analiza pokazuje, że popyt na złoto jest typowo spekulacyjny. Napływów nie notują bowiem fundusze typu ETF, które inwestują bardziej długoterminowo, tylko kontrakty terminowe, które kupuje się na krótsze okresy czasu.
Pomimo tego, że ryzyko inwestycyjne na świecie wzrosło, w dalszym ciągu jesteśmy pozytywnie nastawieni do akcji. Przemawia za tym globalny wzrost gospodarczy i umiarkowana inflacja. W ujęciu globalnym najbardziej przychylnym okiem patrzymy na rynki wschodzące, w tym Europę Środkowo-Wschodnią. Z kolei potencjał giełd w USA i Europie oceniamy mniej więcej podobnie. Jeśli euro nie będzie się dalej umacniało, akcje europejskie mają szansę nieco odreagować niedawne spadki.