Rynek finansowy: Reguły powinny być dostosowane do sytuacji gospodarczej

Rynek finansowy: Reguły powinny być dostosowane do sytuacji gospodarczej
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Z Mateuszem Szczurkiem, głównym ekonomistą EBOiR, członkiem Europejskiej Rady Budżetowej, rozmawiali Przemysław Barbrich i Jan Osiecki.

Będziemy rozmawiać o problemach fiskalnych, zatem wypada zacząć od kwestii sztywnych reguł. Czy 3% deficytu, 60% długu to reguła fiskalna dobra, ale tylko w czasach, kiedy w gospodarce panuje spokój?

– Ta reguła jest dobra, ponieważ jest prosta. Ale wcale nie jest najlepsza w sytuacji, gdy na rynkach panuje spokój i gospodarka szybko rośnie, bo wtedy deficyt powinien być mniejszy. Ale również nie jest odpowiednia wtedy, kiedy panuje największa recesja ostatnich dekad – czyli taka, jaka miała miejsce w Europie po roku 2008 – bo wtedy deficyt może, a nawet powinien być większy, aby skompensować braki inwestycji sektora prywatnego. Krótko mówiąc – od czasu kiedy ta reguła została wpisana w załączniku do traktatu z Maastricht, wiele się zmieniło. Dziś już wiemy, że reguły powinny być dostosowane do sytuacji gospodarczej danego kraju

Skoro coś jest regułą, to powinno jednak być niezmienne – niezależnie od sytuacji, tymczasem pan sugeruje elastyczność.

– Nie chodzi o to, żeby zmieniać regułę w zależności od okoliczności, ale żeby reguła w miarę możliwości uwzględniała zmieniający się stan świata. I udaje się to zrobić. Przykładem takiego rozwiązania jest działająca w Unii Europejskiej reguła wydatkowa, która – co prawda w sposób bardzo skomplikowany – ale uwzględnia wzrost PKB w porównaniu do średniej z wielu lat oraz stan zadłużenia danego państwa. Dzięki temu udaje się zachować elastyczność polityki fiskalnej w zależności od stanu gospodarki.

Tyle że nie da się oprogramować wszystkich możliwych sytuacji w gospodarce…

– Nie, zwłaszcza takich sytuacji, które możemy nazwać głębokim kryzysem. Dlatego dobrze skonstruowane reguły fiskalne powinny mieć wbudowaną możliwość wyłączenia ich w czasie, gdy mamy do czynienia z jakimś niesłychanym zawirowaniem na rynkach. Reguły powinny służyć długoterminowej wypłacalności państwa po to, aby nasze dzieci, wnuki i kolejne pokolenia nie były obciążone nadmiernie kosztami zadłużenia, ale jednocześnie muszą stabilizować gospodarkę. To wcale nie jest łatwe zadanie i wymaga inwencji w tworzeniu reguł. Jednocześnie trzeba uważać, żeby nie przesadzić i tym samym nie zagubić przejrzystości przepisów po to, żeby wszyscy rozumieli o co właściwie chodzi

Czy reguły powinny być elastyczne tylko w wypadku kryzysu? A może należy zmienić do nich podejście również w okresie prosperity?

– Co ma pan na myśli?

W czasie, gdy gospodarka jest na fali ta możliwość trzyprocentowego deficytu to zachęta dla polityków, aby się zadłużać – no bo skoro można…

– To bardzo celna uwaga, bo rzeczywiście badania empiryczne pokazują, że wiele państw, nawet tych trzymających bardzo restrykcyjną politykę budżetową, dryfuje w stronę 3% deficytu budżetowego. To reguła, która jest pozostałością po traktacie z Maastricht, ale widać wyraźnie, że jest nie najlepszym rozwiązaniem, niedostosowanym do zmieniających się okoliczności gospodarczych. Zarówno Unia Europejska, jak i Polska, wprowadzając swoją dobrą regułę wydatkową, posunęły się dalej i mądrzej.

Powtarza pan przy wielu okazjach, że reguły fiskalne mają sens tylko wówczas, gdy są wiarygodne. Ale czy nie zachodzi tu pewna sprzeczność, bo jak coś jest elastyczne, to przestaje być wiarygodne.

– Nie sposób stworzyć reguły, która jednocześnie byłaby niezwykle prosta i zrozumiała nawet dla przedszkolaka, a przy tym byłaby dobrze dostosowana do zmieniających się okoliczności gospodarczych i do tego łatwa w egzekwowaniu oraz wiarygodna. Tutaj zawsze mamy do czynienia z jakimś balansowaniem, wybieraniem priorytetów i optymalizacją wśród tych trzech wartości: prostotą, wiarygodnością oraz skutecznością w różnych warunkach gospodarczych.

Przejdźmy na chwilę z gruntu stricte ekonomicznego na grunt polityczny. Czy ma pan poczucie, że politycy są w stanie przestrzegać tych reguł? Najlepszym przykładem może być nasze podwórko, bo gdy tworzony jest budżet i coś się nie domyka, to politycy są w stanie w sposób twórczy tak zmodyfikować dane, że choć reguły będą zachowane, to pieniądze się w cudowny sposób znajdują…

– Reguły nakładane na demokratycznie wybranych polityków, to żadne nadzwyczajne wydarzenie. Bo czym jest konstytucja? To reguła, gorset, który nakłada suweren na rządy, parlamenty itp. Tak samo regułą jest trójpodział władzy. Mamy mnóstwo zasad, które ograniczają wybranych demokratycznie rządzących. I oni muszą się ich trzymać. I taką też regułą może być reguła fiskalna. Ta zasada jest narzucona i musi być przestrzegana w imię wypłacalności długoterminowej państwa oraz dobrobytu obywateli.

Ale mamy limit konstytucyjny 60% długu z jednej strony, a z drugiej, kiedy budżet się nie domyka, to pieniądze z OFE wyciąga się z długu. I zachowując reguły, łamie się je jednocześnie…

– Wcześniej wkładaliśmy OFE do długu, a reguła 60% była wcześniejsza niż OFE. OFE bardzo pogorszyło sytuację finansów publicznych, więc nie jest to najlepszy przykład.