Rynek finansowy: Kto zepsuł, niech płaci!

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

Nie tylko u nas majstruje się w gospodarce - tym razem w instytucjach kredytowych. Komisja Europejska, ostrożnie analizując możliwości obciążania finansowego banków, na razie nie ugięła się jednak, jak się wydaje, pod presją polityków. Podobnie ECOFIN.

Jolanta Zombirt

Jednak politycy i dziennikarze nie przestają wypominać bankom, że powinny oddać pieniądze podatników, jakie wydatkowano w czasie kryzysu na ratowanie instytucji finansowych. Zgoda, w jakiś sposób trzeba im wystawić rachunek za kryzys, ale przede wszystkim tym, które nadmiernie korzystały z dźwigni finansowej i w sposób nieodpowiedzialny inwestowały w pewne aktywa bez uprzedniej dogłębnej analizy ich ryzyka. Z pewnością też należałoby zbudować globalny bufor kapitałowy chroniący banki przed kolejnymi kryzysami. Może jakiś sens miałby stosowny fundusz (niezależny od budżetów krajowych czy budżetu UE!). Przecież największe banki działające na skalę światową nie miałyby szans uciekać przed takim podatkiem.

Zabierać bankom czy ich klientom?

Jednakże przy bliższym przyjrzeniu się propozycjom Francuzów i Niemców, trudno nie odnieść wrażenia, że znowu górą są względy polityczne, by nie powiedzieć populistyczne (trzeba pokazać społeczeństwu, że jest brak zgody na to, by banki były bogate), jak i pewne, głęboko ukryte, ambicjonalne (uzyskać kolejny strumień dochodów do budżetu, by uwolnić się nadmiernego deficytu). Tak czy owak, samo społeczeństwo, któremu się wmawia, że państwo/Unia Europejska będzie postępować jak Janosik, wie, że to prostu czysta ściema. Banki zareagują bowiem jak zwykle, gdy nakłada się na nie kolejne regulacje, ograniczenia czy opłaty. Przerzucą je, bo muszą, w koszty swoich klientów.

Pomysł sam w sobie nie powinien więc rodzić się w zaciszach ministerialnych gabinetów politycznych, w oderwaniu od realiów, nie stanowiąc elementu szerszych ram dyscyplinowania banków i zapewniania stabilności systemu usług finansowych. Nawet jeżeli chodziłoby tylko o Europę – nie można zapominać o szerszym globalnym kontekście konkurencyjnym. Takiego zdania jest na przykład Vitor Constancio, nowy wiceprezes Europejskiego Banku Centralnego, który uważa ponadto, że ewentualny podatek powinien być wprowadzony dopiero po uzyskaniu wiarygodnych wyników testowania propozycji dotyczących regulowania płynności banków.

Można argumentować, że przecież już kilka krajów w UE (Wielka Brytania od stycznia 2011 r., Szwecja, Węgry, planują Niemcy i Francja) założyło wprowadzenie podatku. Proponują jednak różne rozwiązania w zakresie chociażby podstawy opodatkowania banków; zaś USA podjęły decyzję o opodatkowaniu aktywów netto. Co więcej, to zaledwie „kilka krajów”, które na dodatek w ten sposób chcą ratować swoje budżety… W dalszym ciągu nie jest to rozwiązanie globalne i – w większości wymienionych przypadków – nie ma ono wiele wspólnego z rzeczywistym uodpornieniem banków na kryzysy w przyszłości.

Brytyjski podatek bankowy będzie stosowany wobec:

  • skonsolidowanego bilansu brytyjskich grup bankowych i towarzystw budowlanych;
  • zagregowanych bilansów afiliacji i oddziałów banków zagranicznych oraz grup bankowych działających w Wielkiej Brytanii;
  • bilansów banków brytyjskich w grupach niebankowych.

Instytucje te i grupy będą podlegać podatkowi tylko wtedy, kiedy ich zagregowane zobowiązania, jak określono poniżej, będą wynosić 20 mld funtów lub więcej. Przy kalkulowaniu zobowiązań oddziału i kapitału I kategorii rząd proponuje stosować zasady używane w metodzie przypisywania kapitału, wykorzystywanej dla celów wyliczania podatku od korporacji.

Podatek będzie bazował na zobowiązaniach ogółem (tzn. zarówno krótko- jak i długoterminowych, za wyjątkiem:

  • kapitału I kategorii;
  • ubezpieczonych depozytów detalicznych;
  • repo zabezpieczonego długiem suwerennym;
  • zobowiązań posiadaczy polis ubezpieczeń detalicznych w grupach bankowych.

Rząd proponuje, by wszelkie zobowiązania w pochodnych były brane pod uwagę tylko wtedy, gdy są one pozycjami w pochodnych netto.

Proponuje się, by podatek został ustanowiony na poziomie 0,07 proc., z czego należy spodziewać się przychodów rocznych rzędu 2 mld funtów. Jednakże w roku 2011 będzie to jedynie 0,04 proc. Istnieć będzie także zredukowana stopa dla długoterminowego finansowania się hurtowego (tzn. ponad jeden rok do zapadalności) czyli 0,02, a docelowo 0,035 proc. (połowa stopy podstawowej).

Podatek ten nie będzie podlegał odliczeniom od podatku korporacyjnego.

Opracowane zostaną też przepisy zapobiegające unikaniu płacenia tego podatku, a sprawą będzie administrował HM Revenue and Customs.

Źródło: Communication from the HM Treasury, Bank Levy, 31 June 2010.

Dlaczego ponadto nie rozpoczęto nawet dyskusji nad umiędzynarodowieniem systemu gwarantowania depozytów? Obecne rozwiązania istniejące już w niektórych państwach członkowskich UE, a dotyczące systemów gwarantowania depozytów – polegające na transferowaniu depozytów z upadającego podmiotu – to jeszcze nie jest rozwiązanie unijne. Tym bardziej zatem zamiar opodatkowania banków pachnie chęcią uzyskania dodatkowych wpływów do krajowych budżetów zmasakrowanych przez kryzys. A także budżetu UE – ale o czym raczej na salonach mówić nie wypada, bo przecież po pierwsze – beneficjenci netto mogą zostać zagłuszeni argumentami płatników netto, a po drugie – podatki to święty obszar suwerenności państw członkowskich: mogą je zbierać do własnego budżetu, lecz nie do budżetu Unii. Nie ma tu więc znaczenia, czy miałby to być podatek transakcyjny, lotniczy, od emisji dwutlenku węgla czy jakikolwiek inny jeszcze. Modelowe stanowisko Niemiec prezentuje to najszerzej: należy ustanowić podatek transakcyjny na skalę całej Unii, lecz przychody mają trafić do budżetu krajowego.

Rzeczywiście tylko korzyści?

W teorii efektywnych rynków i jednej z jej najprostszych wersji hipotezy o efektywnych rynkach (ang. efficient markets hypothesis, EMS), jak twierdzi profesor uniwersytetu w Chicago, Ray Ball, wyraźnie wskazuje się na to, że na konkurencyjnym rynku kapitałowym, jeżeli gracz przyjmuje ogromne pozycje ryzyka finansowane ogromną dźwignią, przestaje być ważne, czy jest on wielki i wrażliwy – straty są w zasięgu ręki. Wnioskiem z takiego twierdzenia wydaje się być konieczność – nawet regulacyjnego – wpływania na banki, by nie przyjmowały nadmiernego ryzyka i nie finansowały go nadmierną dźwignią. Nawet poprzez pobieranie od nich za to opłat (czytaj: kar).

W swoim dokumencie z kwietnia (Commission Staff Working Paper, Innovative Financing at a global level) Komisja przedstawiła kilka propozycji opodatkowania banków wraz z szacunkami ewentualnych uzyskanych przychodów, ich wpływem na efektywność rynków, na dochody wszystkich interesariuszy, a także z analizą ewentualnych problemów w ich wdrażaniu. Z dokumentu tego jasno wynika, że najwyraźniejszą korzyścią byłyby przychody. (zdaniem Międzynarodowego Funduszu Walutowego, na podstawie szacunków kosztów poprzednich kryzysów, należałoby wygospodarować środki rzędu 2-4 proc. DNB, Niemcy chcieliby zgromadzić środki na poziomie 5 proc. DNB). Wszystkie jednak inne aspekty wdrażania podatku od instytucji kredytowych wymagają dalszych analiz albo wręcz – co Komisja niechętnie zaznacza – mogą mieć wpływ negatywny. Zdecydowanie najbardziej racjonalnym rozwiązaniem byłoby rozpoczęcie dyskusji nad ewentualnym podatkiem bankowym od oparcia się na zasadzie znanej z regulacji dotyczących ochrony środowiska: brudzący płaci. Dlaczego bowiem koszty poprzedniego i przyszłych kryzysów miałyby ponosić banki, do których nadzór nie ma zastrzeżeń? A są takowe, co pokazało europejskie ćwiczenie odnoszące się do testów na stres.

Komisja rozważa więc różne instrumenty (ciepło nazywane w analizowanym dokumencie innowacyjnymi) tzn. opłatę od dźwigni finansowej i przyjmowania nadmiernego ryzyka, podatek od transakcji finansowych, podatek od wynagrodzeń pracowników banków oraz podatek od podatku dochodowego banków. Już sama ta specyfikacja „innowacyjnych instrumentów” wskazuje, że trudno będzie wskazać opłatę pobieraną od banków, która dokładnie ...

Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:

  • zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
  • wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
  • wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
  • zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.

Uwaga:

  • zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
  • wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).

Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:

  • bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI