RPP w sytuacji nie do pozazdroszczenia; jaka podwyżka czeka kredytobiorców?
– Dojdzie do dziesiątej z rzędu podwyżki stóp procentowych. Właściwie tylko tyle możemy przyjąć za pewnik przed czwartkowym posiedzeniem Rady Polityki Pieniężnej – wyjaśnia Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Strach przed recesją i słabnąca konsumpcja zmniejszają ryzyko, że inflacja utrwali się na bardzo wysokim poziomie. Oznacza to, że do zapanowania nad cenami nie będą potrzebne dwucyfrowe stopy procentowe i może wystarczyć podwyżka o mniejszej skali niż w dwóch poprzednich miesiącach, kiedy stopy rosły po 75 pkt bazowych.
Jednocześnie decyzja będzie podejmowana w momencie, gdy rynki finansowe znajdują się w oku cyklonu, co na ciężką próbę wystawia złotego. To, co mogłoby spowodować, że kredytobiorcom spadnie kamień z serca, dolałoby oliwy do ognia wyprzedaży polskiej waluty – dodaje.
Czytaj także: Ebury: zbliżamy się do końca podwyżek stóp procentowych w Polsce >>>
Między młotem recesji a kowadłem inflacji ze słabością złotego w tle
Na starcie nowego kwartału inwestorom głęboko w oczy zagląda widmo ogólnoświatowej recesji. Jej ryzyko jest szczególnie wysokie na Starym Kontynencie, gdzie wraz z podbiciem cen gazu z wielką mocą przypominają o sobie zagrożenia związane z kryzysem energetycznym.
W strach przed ostrym hamowaniem wzrostu gospodarczego wpisuje się seria danych z Polski. Wskazuje ona, że koniunktura wytraciła impet. Gwałtownemu pogorszeniu się perspektyw towarzyszy wciąż rekordowa inflacja. W czerwcu ceny konsumenckie rosły nad Wisłą w najwyższym tempie od ćwierćwiecza, ich dynamika osiągnęła 15,6 proc. rok do roku. Inflacja bazowa, z wyłączeniem cen energii i żywności, cechowana przez swoistą bezwładność przekracza 9,0 proc. rok do roku.
– Jest przy tym zdecydowanie za wcześnie, by postawić wiarygodną diagnozę, że presja cenowa osiągnęła swoje maksima i będzie w kolejnych miesiącach wygasać. Sprawia to, że na czwartkowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej staje przed szczególnie trudnym zadaniem. Można powiedzieć, że władze monetarne znalazły się między młotem recesji a kowadłem inflacji – określa analityk Cinkciarz.pl.
Cykl, który podwoił raty kredytów hipotecznych
Rada Polityki Pieniężnej w październiku 2021 r. rozpoczęła cykl podnoszenia stóp procentowych i dokonała podwyżki już na dziewięciu kolejnych posiedzeniach. Tempo zacieśniania zostało zintensyfikowane w odpowiedzi na agresję Rosji na Ukrainę. Wojna za naszą wschodnią granicą – poprzez skokowy wzrost cen paliw i żywności – dolała oliwy do ognia już wcześniej silnej presji cenowej. W II kw. b.r. stopy zostały wywindowane łącznie aż o 2,5 pkt proc. i są na poziomie 6 proc.
Dotychczasowe podwyżki i perspektywa ich kontynuacji przełożyły się na szybowanie trzymiesięcznych i półrocznych stawek WIBOR, w oparciu o które obliczane są raty kredytów, z poziomów ok. 0,25 proc. przed rokiem do powyżej 7 proc. obecnie. Oznacza to, że raty niektórych kredytów hipotecznych w tym czasie mogły się podwoić. Dla przykładowego, nowego zobowiązania o wartości 400 tys. zł zaciągniętego na 30 lat, zanim RPP weszła w cykl zacieśniania, rata wynosiła ok. 1 600 zł. Obecnie mogłaby ocierać się nawet o 3 500 zł.
WIBOR z wyprzedzeniem uwzględnia przyszłe ruchy władz monetarnych, co skutkuje bardziej płaskim przebiegiem jego wzrostowej trajektorii (ścieżki). Dla przykładu: w kwietniu stawka trzymiesięczna podbiła o niemal 130 pkt bazowych, w maju wzrosła o niecałe 100 pkt bazowych, a w ostatnim miesiącu podniosła się o mniej więcej 50 pkt bazowych.
Zapowiedź końca podwyżek
– Całkiem niedawno realne wydawały się obawy, że koszt pieniądza w Polsce może osiągać wartości dwucyfrowe. Dziś prawdopodobieństwo, że stopy przekroczą 10 proc., wydaje się zmniejszać. W poprzednich dwóch miesiącach stopy podnoszono o 75 punktów bazowych i w czwartek spodziewamy się powtórzenia takiego ruchu. W obliczu hamowania gospodarki powinna to być ostatnia tak mocna podwyżka. W minionych dniach wyraźnie wzrosło prawdopodobieństwo, że RPP może zdecydować się na skromniejszy ruch, o 50 pkt bazowych, lub dokonać ostrego dostosowania finalizującego cykl. Oznacza to, że pole do dalszego podnoszenia się rat kredytów może być już zawężone – szacuje Bartosz Sawicki.
Zła informacja jest taka, że nie wynika to z opanowania inflacji, ale ze znacznego pogorszenia perspektyw gospodarki. W tym roku PKB Polski powinno wzrosnąć o około 4,5 proc. Na pierwszy rzut oka jest to dobry wynik, lecz przy potężnym impecie koniunktury w pierwszym kwartale (tempo wzrostu wyniosło 8,5 proc. rok do roku) oznacza on widmo technicznej recesji, czyli dwóch kolejnych kwartałów kurczenia się gospodarki z rzędu. Co więcej, dynamika PKB w przyszłym roku pozostanie bardzo niska, może nie przekroczyć 2 proc. Taki scenariusz powinien znaleźć odzwierciedlenie w nowej projekcji Narodowego Banku Polskiego, a członkowie RPP będą podejmować decyzję w oparciu o jej treść.
Słaby złoty importuje większą inflację
Kolejnym czynnikiem, który wpłynie na ruch NBP, jest kondycja złotego. Władze monetarne wyraziły w tym roku jednoznaczną preferencję, by spadające kursy walut pomogły w walce z inflacją poprzez zbijanie cen importowanych towarów ze szczególnym uwzględnieniem cen surowców. Tymczasem polska waluta znów znalazła się w tarapatach. Strach przed recesją wywołuje tsunami na rynkach finansowych, co wypycha kurs EUR/PLN ponad 4,75.
– Oznacza to, że euro podrożało w miesiąc o blisko 20 groszy i kosztuje najwięcej od końcówki marca. Za dolara płacimy dziś ponad 4,60 zł, czyli więcej nawet niż po napaści Rosji na Ukrainę, a notowania franka zbliżają się do 4,80 zł. Istnieje ryzyko, że zbyt łagodna podwyżka stóp procentowych w Polsce lub ogłoszenie końca cyklu pogłębiają osłabienie złotego, a tego władze z pewnością chciałyby uniknąć – wskazuje analityk Cinkciarz.pl.