Rozczarowania i nadzieje
Mówią, że nadzieja umiera ostatnia. Dla tysięcy na wrocławskim stadionie i milionów przed telewizorami umarła z chwilą, kiedy Czesi strzelili bramkę, na zero jeden. Ich motywacją do pełnej determinacji gry w drugiej połowie spotkania, był wynik w Warszawie, który sprawiał, że tylko zwycięstwo dawało naszym południowym sąsiadom przepustkę do kolejnej fazy turnieju Euro 2012.
Swoją szansę wykorzystali pomimo całej determinacji, poświęcenia i woli walki Polaków. Zabrakło nam atutów czysto piłkarskich, łutu szczęścia, zwłaszcza w niezliczonych sytuacjach z początku spotkania, i…chłodnej głowy.
Czyż jednak nasze rozczarowanie można porównać z odczuciami Rosjan, których drużyna po spektakularnym początku turnieju, gasła z minuty na minutę w meczu z Polską, by za sprawą bramki jednego z dwóch mistrzów Europy w składzie drużyny greckiej – stanąć w obliczu groźby porażki. Porażki, która w tym przypadku, oznaczała pożegnanie z turniejem. Pomimo, że na odwrócenie karty mieli znacznie więcej czasu od nas, nie zdołali tego uczynić.
Mówią, ze turniej bez gospodarzy traci swój koloryt i dynamikę. Tak nie musi być, bowiem Ukraina zachowuje jeszcze szanse, pomimo, że po porażce z Francją a zwłaszcza stylu jaki zaprezentowała, w meczu o wszystko z Anglią, z pewnością nie wystąpi w roli faworyta. Tym poważniejszy test czeka organizatorów turnieju, oraz nas wszystkich, którzy jesteśmy gospodarzami. Jeszcze możemy to wygrać, dla siebie, dla wizerunku naszego kraju. Rzecz jasna, jeśli przekonamy Europę, że Polska, to kraj otwarty, nowoczesny, atrakcyjny, a ludzie przyjaźni i gościnni.