Roman Przasnyski: Recesji raczej nie będzie, spowolnienie już jest
W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat globalna gospodarka dość łatwo wychodziła z kolejnych cyklicznych recesji. I tym razem drugie dno prawdopodobnie nam nie grozi, ale na szybką i trwałą poprawę się nie zanosi.
Recesja, która dopadła globalną gospodarkę w ostatnich miesiącach 2007 roku i trwała do początku 2009 roku, była zdecydowanie największą i najbardziej długotrwałą zapaścią od kilkudziesięciu lat. W amerykańskiej gospodarce, znanej ze zdolności szybkiego wydobywania się z kłopotów, spadek PKB utrzymywał się przez siedem kwartałów z rzędu. W najgorszym momencie, w ostatnich trzech miesiącach 2008 roku, tamtejsza gospodarka skurczyła się o 6,8 proc. Wspomagany za pomocą gigantycznych programów stymulacyjnych wzrost powrócił dopiero jesienią 2009 roku. Po wzroście PKB o 5 proc. w ostatnich trzech miesiącach 2009 roku, tempo poprawy sytuacji wyraźnie słabło. Apogeum tego osłabienia przypada na pierwszą połowę 2011 roku.
Spośród wielu przyczyn tego zjawiska można wymienić wygasanie wspomnianych programów stymulacyjnych, a także ich niską efektywność oraz negatywne skutki uboczne. Nie przyczyniły się one w wystarczającym stopniu ani do powstrzymania zapaści na rynku nieruchomości, ani wzrostu zatrudnienia.
Niezamierzonymi negatywnymi konsekwencjami, które stały się poważnym hamulcem dla globalnej gospodarki był dynamiczny wzrost cen surowców i idąca za tym silna presja inflacyjna. Doprowadziła ona w efekcie do rozpoczęcia cyklu zaostrzania polityki pieniężnej najpierw w Chinach i innych krajach rozwijających się, później zaś także w strefie euro. Tym sposobem spowolnienie nabrało globalnego charakteru. Tempo wzrostu chińskiej gospodarki, uznawanej do niedawna za lokomotywę światowego ożywienia, zmniejszyło się z 10,6 proc. w 2010 roku do 9,6 w pierwszej połowie 2011 roku. Prognozy na kolejne sześć miesięcy zakładają dalsze jej spowolnienie do 9 proc. Dają też znać o sobie programy drastycznych oszczędności budżetowych, przyjęte przez większość państw europejskich kilkanaście miesięcy temu oraz podwyżki stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny. W drugim kwartale w porównaniu do pierwszych trzech miesięcy 2011 roku gospodarka Francji ani drgnęła, zaś w Niemczech PKB zwiększył się o zaledwie 0,1 proc. W przypadku niemieckiej lokomotywy roczne tempo wzrostu zmniejszyło się z 5 do 2,8 proc. W Wielkiej Brytanii drugi kwartał przyniósł wzrost o 0,7 proc., o ponad połowę niższy niż pierwsze trzy miesiące roku.
Zaczynają się mnożyć prognozy obniżające tempo wzrostu na ten rok i kolejne lata. Prezes Banku Światowego Robert Zoellick dostrzega przed globalną gospodarką kolejny etap zagrożenia. Christine Lagarde, szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego ostrzega przed niebezpieczeństwem zahamowania wzrostu wskutek zbyt radykalnej walki państw z nadmiernym zadłużeniem i dążeniem do równoważenia budżetów. Morgan Stanley obciął z 4,2 do 3,9 proc. szacowane na ten rok tempo globalnego wzrostu gospodarczego, zaś na rok 2012 obniżył prognozę z 4,5 do 3,8 proc.
W przypadku amerykańskiej gospodarki JP Morgan skorygował z 2,5 do 1 proc. swoje przewidywania na czwarty kwartał, zaś na pierwsze trzy miesiące przyszłego roku zredukował je z 1,5 do 0,5 proc. Analitycy Goldman Sachs spodziewają się, że amerykański PKB zwiększy się w trzecim kwartale o 2,5 proc., podczas gdy wcześniej sądzili, że wzrośnie o 3,25 proc. Wcześniej kilkukrotnie prognozy korygował Fed. Biuro komisji budżetowej amerykańskiego Kongresu zmniejszyło szacunku wzrostu na ten rok z 2,7 proc. do 2,4 proc., a na przyszły rok z 3,1 do 2,6 proc.
Na razie kasandrycznych prognoz nie jest zbyt wiele. Autorem jednej z nich jest amerykański ekonomista Gary Shilling, który przewidział wystąpienie krachu na rynku nieruchomości w 2007 roku. Spodziewa się on wystąpienia recesji w Stanach Zjednoczonych w przyszłym roku. Jego zdaniem do powrotu gospodarki do zdrowia potrzebne jest sprawne działanie czterech silników: wydatków konsumentów, wzrostu zatrudnienia, ożywienia na rynku nieruchomości i spadku zapasów. W tej chwili żaden z nich nie funkcjonuje jak należy. Z badania agencji Associated Press wynika, że odsetek pesymistów wśród ekonomistów, spodziewających się recesji zwiększył się z 15 proc. w czerwcu do 26 proc. w lipcu. Coraz większa grupa ekspertów ocenia, że najbardziej niepokojące sygnały spowolnienia gospodarczego wysyłają światowe giełdy, na których indeksy zniżkują po ponad 20 proc. Prawdopodobieństwo ponownego wejścia w fazę recesji wydaje się jednak wciąż niebyt duże.
Roman Przasnyski, Open Finance