Risk-on na długu. Inwestorzy znów kupują obligacje
W rezultacie osłabił się dolar, a globalni inwestorzy ponownie zaczęli kupować obligacje i waluty krajów wschodzących. Apetyt na ryzyko widzimy także w Europie Środkowo-Wschodniej, gdzie kupowane są praktycznie wszystkie obligacje, może za wyjątkiem rumuńskich. Przypadek Rumunii jest jednak specyficzny, bo tamtejsza gospodarka wykazuje oznaki przegrzania, a płace wymykają się spod kontroli, co może stanowić potężny impuls inflacyjny.
Polski dług ponownie na celowniku inwestorów
Na fali dobrego sentymentu także polskie obligacje zyskują na wartości. To duża zmiana względem ostatnich tygodni, kiedy inwestorzy zagraniczni stronili od polskiego długu skarbowego, a popytem (głównie ze strony krajowych inwestorów) cieszyły się głównie obligacje krótkoterminowe. Ujawniony protokół z posiedzenia Fed stworzył sprzyjające środowisko i dał paliwo do wzrostów cen polskich obligacji także o długim terminie zapadalności.
Popyt na polskie skarbówki jest tak ogromny, że inwestorzy masowo kupują je zarówno na rynku, jak i na przetargach. Na ostatniej aukcji Ministerstwo Finansów zaoferowało papiery o łącznej wartości 4 mld zł, podczas gdy inwestorzy zgłosili oferty na około 14 mld zł. Już bardzo dawno nie było w Polsce tak udanego przetargu obligacji, na którym popyt aż 3,5-krotnie przekroczyłby podaż.
Oprócz niskiej podaży, ceny polskich obligacji wspiera także stabilna inflacja (brak presji na podwyżki stóp przez Radę Polityki Pieniężnej), dobre wykonanie budżetu, a ostatnio także waluta. Złoty umocnił się do głównych walut, w tym dolara i euro. Nie widać też przesłanek, żeby w najbliższym czasie nasza waluta się osłabiła. A to dobra informacja – silny złoty oznacza wyższe zyski dla zagranicznych inwestorów i zachęca ich do kupowania polskich skarbówek.
„Gołębi” komunikat po grudniowej podwyżce
Polityka pieniężna prowadzona przez Fed jest nastawiona na stabilny wzrost inflacji, aż do osiągnięcia 2-proc. celu. W świetle ostatnich odczytów wzrasta prawdopodobieństwo, że poziom cen w amerykańskiej gospodarce utrzyma się poniżej oczekiwań bankierów centralnych dłużej, niż dotąd zakładali.
A skoro inflacja w USA gwałtownie nie rośnie, nie ma potrzeby ani uzasadnienia dla szybkiego podnoszenia stóp procentowych. Dlatego po grudniowym posiedzeniu Fed oczekuję (oprócz dyskontowanej już od dłuższego czasu podwyżki) „gołębiego”, czyli łagodnego, komunikatu co do polityki amerykańskiego banku centralnego w 2018 r. Z ust Janet Yellen, która w lutym ustąpi z fotela szefowej Fed, usłyszymy zapewne, że dopóki inflacja nie wejdzie na ścieżkę trwałego wzrostu, dopóty ścieżka podwyżek stóp w USA pozostanie łagodna.
„Gołębi” komunikat Fed powinien pozytywnie wpłynąć na rynki obligacji, powodując lekki spadek rentowności obligacji na długim końcu krzywej. A jeśli tak się stanie, beneficjentem tego trendu będzie także Polska.
Tomasz Pawluć
Union Investment TFI