Rezerwa kupuje czas, złoto póki co traci
Posiadacze złota zakończyli ze stratą drugi tydzień z rzędu - tym razem kurs uncji osunął o procent, przez co rynkowa wycena zamknęła się na poziomie 1215 dolarów. To najniższa cena kruszcu od ponad ośmiu miesięcy.
Znalezienie przyczyny spadków wartości złota w minionym tygodniu jest całkiem proste, a wystarczy właściwie spojrzeć na wykres. W pierwszych dniach kurs zachowywał się bardzo stabilnie, rosnąc do poziomu 1235 dolarów za uncję. Załamanie nadeszło dopiero środę, tuż po posiedzeniu Rezerwy Federalnej. I tu zaczynają się schody.
Sporym problemem jest bowiem interpretacja środowych działań amerykańskiego banku centralnego. Ale po kolei. Po pierwsze, Fed pomniejszył program luzowania ilościowego o 10 miliardów do 15 miliardów dolarów miesięcznie i zapowiedział jego całkowite wygaszenie w październiku. Decyzja była zgodna z oczekiwaniami i to nie jej oczekiwali inwestorzy. W centrum uwagi była bardziej wysokość stóp procentowych w USA, a dokładniej, kiedy zostaną podniesione. Do tej pory Fed utrzymywał, że będzie to znaczny czas po całkowitym wygaszeniu QE3. Co dokładnie znaczy znaczny czas? Nie wiadomo. Dlatego rynek zakładał – jeśli Janet Yellen rozwinie to stwierdzenie lub zamieni na inne, reakcja giełd i walut będzie bardzo mocna.
Janet Yellen zdecydowała się pozostawić stwierdzenie w niezmienionej formie. Mimo to, reakcja rynku była zdecydowana – wskaźnik U.S. Dollar Index, określający wartość dolara w stosunku do najważniejszych walut świata, skoczył do 60 punktów, najwyżej od połowy 2013 roku, co oczywiście negatywnie odbiło się na złocie. Jak wytłumaczyć takie zachowanie inwestorów? Nie jest to sztuka łatwa, aczkolwiek odpowiedź w pewnym stopniu leży w opublikowanych przez Fed w tym dniu projekcjach ekonomicznych. Mimo że wciąż pod znakiem zapytania leży czas podwyżki stóp, to ekonomiści Rezerwy oczekują, że na koniec przyszłego roku będzie to 1,375 proc. w przypadku stopy funduszy federalnych, wobec 0-0,25 proc. obecnie. W czerwcu zakładano 1,125 proc.
Problem w tym, że Fed zrobił coś jeszcze, a mianowicie obniżył projekcje odnośnie oczekiwanej zmiany PKB w najbliższych latach. Spodziewane wolniejsze tempo rozwoju gospodarki nijak się ma do podwyżki kosztu pieniądza. Dwuznaczny komunikat Rezerwy Federalnej prawdopodobnie więc świadczy o tym, że ekonomiści nie wiedzą, kiedy zdecydować się na ruch i kupują sobie czas. Jeśli jednak również i na październikowym posiedzeniu strategia wait and see będzie nadal aktualna, ruch inwestorów może być odwrotny, a dolar zacznie tracić.
Inwestujący w złoto zastanawiają się, czy ostatnie spadki to trwały trend, czy może raczej chwilowa zadyszka i świetna okazja do zakupów? Wszystko wskazuje, że potencjał spadków na rynku złota powoli się wyczerpuje, a przestrzeń dla dalszej przeceny jest już niewielka. Spójrzmy na wykres złota kwotowanego w dolarze. Kurs znajduje się obecnie na linii 1215 dolarów, która w listopadzie ubiegłego roku tylko przez chwilę zatrzymała przed dalszymi spadkami. Bardzo mozliwe, że i tym razem wsparcie padnie. Wtedy najbliższymi poziomami będzie psychologiczna linia 1200 dolarów za uncję, a później 1180 dolarów, czyli 3-letnie minimum. Głębsze spadki – w mediach branżowych czasem pojawiają się prognozy na poziomie tysiąca dolarów – są obecnie bardzo mało prawdopodobne, ze względu na popyt inwestycyjny z Azji.
Michał Tekliński,
Mennica Wrocławska