Realizacja obietnic wyborczych partii utrudni rozwój firm
Bezpośrednie koszty obietnic wyborczych dla firm i banków mogą wynieść ok. 7,5 mld zł, a korzyści 0,5 mld zł. Jednocześnie najważniejsze obietnice mogą kosztować budżet państwa ok. 50 mld zł, przy dodatkowych wpływach - dodatkowych podatkach od firm i banków - w wysokości 7,5 mld zł - wyliczyła Konfederacja Lewiatan.
Propozycje większości partii, także PO i PiS, trudno nazwać programami, to raczej loteria obietnic wybranych przez spin doktorów jako przynęta na wyborców. Praktycznie żadne ugrupowanie – poza być może Nowoczesną – nie zaoferowało programu, który byłby jednoznacznie dobry dla gospodarki. W żadnym nie są wskazane źródła finansowania obietnic poza nakładaniem dodatkowych obciążeń na poszczególne sektory, bez policzenia rzeczywistych konsekwencji, za to chwytliwe społecznie i medialnie.
Propozycje podatkowe mogą rozchwiać systemem, który i tak obecnie jest już mało efektywny, a dziura w VAT, czy CIT zdaniem wielu analityków sięga kilkudziesięciu miliardów złotych. Jednak poza hasłem „uszczelnienia” mało jest konkretnych propozycji, a te które się pojawiają będą uderzać przede wszystkim w dobre firmy.
Większość propozycji dotyczących rynku pracy uderza w wolność i rozwój gospodarczy, w przedsiębiorczość i w pracodawców. Likwidacja umów cywilnych, równe oskładkowanie wszystkich rodzajów umów, drastyczna podwyżka płacy minimalnej i wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej, skrócenie czasu pracy, obniżenie wieku emerytalnego to propozycje, które podniosą koszty pracy, utrudnią rozwój i funkcjonowanie przedsiębiorstw, a jednocześnie w żaden sposób nie dają odpowiedzi na to jak uczynić nasz rynek pracy bardziej nowoczesnym i konkurencyjnym.
Jedyna chyba pozytywna inicjatywa, to propozycja wprowadzenia jednolitego kontraktu, w miejsce różnych obowiązujących dotąd rodzajów umów o pracę, ale na razie jest ona zbyt mglista, żeby realnie o niej dyskutować.
Żadna partia nie porusza kwestii polityki energetycznej, a podejmowane lub proponowane działania w tym obszarze – zarówno przez PO, jak i zapowiadane przez PIS służyć będą podtrzymaniu obecnego stanu, z dodatkowym obciążeniem przedsiębiorstw sektora energetycznego przejęciem nierentownych i nie poddających się restrukturyzacji kopalń węgla kamiennego.
Żadna partia – z obawy przed utratą potencjalnych głosów – nie podjęła niezwykle istotnego tematu akcesji Polski do strefy euro. Także inne ważne zagadnienia związane z UE – jednolity rynek, delegowanie pracowników, TTIP – w ogóle się nie pojawiają w debacie. Polscy politycy o tych kwestiach po prostu nie mają pojęcia. Debata o UE została ograniczona do tematu imigrantów, a wypowiedzi prezesa PIS i prezydenta o ewentualnych chorobach – powinny dyskwalifikować ich w oczach wyborców.
Źródło: Konfederacja Lewiatan