Raport specjalny Horyzonty Bankowości 2018: Niebezpieczny jak bitcoin
W połowie minionego roku. za jednego bitcoina trzeba było zapłacić ok. 10 tys. zł, w lutym 2018 r. już 35 tys. zł. Tylko w drugiej połowie lutego wartość bitcoina w ciągu kilku dni wzrosła o blisko 30%. O spadkach, do których doszło 6 lutego, dwa tygodnie później nikt już nie pamiętał, bo od tego czasu najważniejsza z kryptowalut zyskała… 94%.
Na nic komunikaty, ostrzeżenia, apele – rosnącym jak na drożdżach bitcoinem na całym świecie fascynują się już miliony osób, zwykle mniej niż bardziej zorientowanych w meandrach rynków walutowych i w technologiach opartych na blockchainie, stojącym za spektakularnym sukcesem bitcoina. I to właśnie budzi największe zastrzeżenia ekspertów.
A może zakazać…
Zyskującymi na popularności kryptowalutami zajęli się nawet polscy parlamentarzyści. Konieczność uregulowania dynamicznie rozwijającego się rynku dostrzegli członkowie Komisji Finansów Publicznych. Na jej posiedzeniu Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich, zasugerował możliwość wprowadzenia zakazu inwestowania w kryptowaluty.
– Sądzę, że w ciągu kilku miesięcy powinna być podjęta czy wypracowana decyzja, pewnie z udziałem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, w sprawie tego, czy wystarczą same ostrzeżenia. Być może powinna to być decyzja zakazująca – powiedział szef ZBP podczas debaty w Sejmie. – Dynamika procesów w obszarze kryptowalut jest tak gwałtowna i następuje w tak krótkim czasie, że wszystkie doświadczenia z innych rynków, dotyczące tworzenia się pewnych zjawisk spekulacyjnych i niebezpiecznych, pokazują, że jest ona zbyt duża, żeby nie doszło do możliwości gwałtownych korekt. Dlatego byłbym za tym, żeby sprawę bardzo dokładnie monitorować i za kilka miesięcy powrócić do tej kwestii, gdyby okazało się to uzasadnione – zaproponował Krzysztof Pietraszkiewicz.
W podobnym tonie w Sejmie wypowiadali się przedstawiciele Ministerstwa Finansów i innych instytucji. – Ze względu na to, że krytpowaluty są anonimowe, nasze podejście jest umiarkowanie negatywne – przyznał Filip Świtała, dyrektor Departamentu Systemu Podatkowego Ministerstwa Finansów. – Nie jesteśmy w stanie śledzić tego, kto jest płatnikiem, a systemy bankowe i systemy płatności elektronicznych, które obecnie istnieją, zapewniają transparentność działań. Nie ukrywam, że na tej przejrzystości bardzo nam zależy – dodał.
Z tego też powodu do projektu ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu resort finansów wprowadził pojęcie „waluty wirtualnej”. W efekcie instytucje i podmioty kupujące i sprzedające kryptowaluty zmuszone są do wdrożenia wymienionych w ustawie środków poprawiających bezpieczeństwo obrotu finansowego. Przynajmniej na razie fiskus nie chce wprowadzać opodatkowania kryptowalut.
W opozycji do kryptowalut
Podczas debaty w Sejmie Piotr Wiesiołek, wiceprezes Narodowego Banku Polskiego, podtrzymał jednoznacznie negatywne stanowisko banku centralnego wobec kryptowalut. – Narodowy Bank Polski odpowiada konstytucyjnie za wartość polskiego pieniądza, a takim nie są kryptowaluty – powiedział, zapowiadając start szeroko zakrojonej kampanii informacyjnej.
To właśnie Narodowy Bank Polski i Komisja Nadzoru Finansowego jako pierwsze zwróciły w naszym kraju uwagę na ryzyka związane z rosnącą popularnością inwestowania w kryptowaluty.
W lipcu 2017 r. NPB i KNF wydały wspólne oświadczenie, w którym zwróciły uwagę, że kryptowaluty nie są emitowane ani gwarantowane przez bank centralny państwa, nie mogą być wykorzystane do spłaty zobowiązań podatkowych oraz nie spełniają kryterium powszechnej akceptowalności w punktach handlowo-usługowych.
„Waluty wirtualne nie są pieniądzem elektronicznym, nie mieszczą się w zakresie ustawy z dnia 19 sierpnia 2011 r. o usługach płatniczych oraz ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi” – wskazali autorzy oświadczenia. I przypomnieli, że w ostatnich latach banki centralne oraz organy nadzoru nad rynkami finansowymi, w tym Europejski Bank Centralny (EBC) i Europejski Urząd Nadzoru Bankowego (EBA), odnosiły się z zaniepokojeniem lub ostrożnością do kwestii walut wirtualnych, dostrzegając wiele zagrożeń w ich funkcjonowaniu i rozwoju.
Zgodnie z definicją zaproponowaną przez Europejski Urząd Nadzoru Bankowego waluty wirtualne są cyfrową reprezentacją wartości, nieemitowaną przez bank centralny ani organ publiczny, niekoniecznie powiązaną z walutą określonego kraju, lecz uznawaną przez osoby fizyczne i prawne za środek płatniczy, który może być przenoszony, przechowywany albo podlegać handlowi elektronicznemu.
KNF i NBP przypomniały, że obrót walutami wirtualnymi nie narusza prawa polskiego ani unijnego, ale ich posiadanie wiąże się z wieloma rodzajami ryzyka, których użytkownicy powinni być świadomi, zanim zdecydują się zainwestować swoje środki finansowe w bitcoina lub inne kryptowaluty.
Zyskującymi na popularności kryptowalutami zajęli się nawet polscy parlamentarzyści. Konieczność uregulowania dynamicznie rozwijającego się rynku dostrzegli członkowie Komisji Finansów Publicznych. Na jej posiedzeniu Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich, zasugerował możliwość wprowadzenia zakazu inwestowania w kryptowaluty.
Nadzór wspólnie z bankiem centralnym wymienił pięć najważniejszych zagrożeń, jakie niesie ze sobą lokowanie oszczędności w nowe rodzaje pieniądza. Ich zdaniem są to:
- Ryzyko związane z możliwością utraty środków z powodu kradzieży. „Waluty” wirtualne mogą być przedmiotem kradzieży, np. w wyniku cyberataku na podmiot prowadzący wymianę „walut” wirtualnych lub infrastrukturę użytkownika. Dla przykładu – w październiku 2016 r. w niewyjaśnionych okolicznościach zakończył działalność jeden z największych w Polsce serwisów wymiany „walut” wirtualnych. Dochodzenie roszczeń i odzyskanie środków przez użytkowników może być w takiej sytuacji niemożliwe.
- Ryzyko związane z brakiem gwarancji. Środki utrzymywane w „walutach” wirtualnych nie są gwarantowane przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny, gdyż nie są one depozytami bankowymi.
- Ryzyko związane z brakiem powszechnej akceptowalności. „Waluty” wirtualne nie są powszechnie akceptowalne w punktach handlowo-usługowych. Nie są też prawnym środkiem płatniczym ani walutą. Oznacza to, że podmioty gospodarcze nie mają żadnego obowiązku akceptowania płatności w „walutach” wirtualnych, nawet jeżeli wcześniej je akceptowały.
- Ryzyko związane z możliwością oszustwa. Niektóre oferowane formy inwestowania w „waluty” wirtualne mogą mieć charakter piramidy finansowej, co – dodatkowo ze względu na opisane wyżej specyficzne rodzaje ryzyka – może w krótkim czasie doprowadzić do utraty środków finansowych inwestora. Jeżeli tego typu sytuacja będzie miała miejsce w Polsce, jedyną formą ochrony będzie postępowanie karne, bowiem żadne polskie instytucje ochrony inwestorów czy konsumentów (Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Komisja Nadzoru Finansowego) nie mają prawnych możliwości pomocy. Znacznym utrudnieniem w dochodzeniu roszczeń jest to, że podmioty obracające „walutami” wirtualnymi działają w różnych krajach, o różnym stopniu ochrony użytkowników.
- Ryzyko związane z dużą zmianą ceny. Dotychczas ceny „walut” wirtualnych charakteryzowały się wysoką zmiennością. Pojedyncze transakcje „walutami” wirtualnymi mogą istotnie wpływać na kształtowanie się ceny.
Zagrożenie dla systemu
Władze NBP i KNF przypomniały jednocześnie, że rosnąca popularność kryptowalut niesie ze sobą zagrożenia nie tylko dla ich posiadaczy, ale również stabilności całego systemu finansowego.
„Ze względu na powyższe rodzaje ryzyka Narodowy Bank Polski i Komisja Nadzoru Finansowego ostrzegają przed zakupem walut wirtualnych i inwestowaniem w nie środków finansowych. Posiadanie walut wirtualnych wiąże się z wieloma rodzajami ryzyka nie tylko dla użytkowników, ale również dla instytucji finansowych. Kierując się koniecznością zapewnienia prawidłowego funkcjonowania rynku finansowego, jego stabilności, bezpieczeństwa oraz przejrzystości, zaufania do rynku finansowego, a także zapewnieniem ochrony interesów uczestników tego rynku, Narodowy Bank Polski i Komisja Nadzoru Finansowego uznają, że kupowanie, posiadanie i sprzedawanie walut wirtualnych przez podmioty nadzorowane przez Komisję Nadzoru Finansowego byłoby obarczone wysokim ryzykiem i nie zapewniałoby stabilnego i ostrożnego zarządzania instytucją finansową” – napisano w oświadczeniu.
Obie instytucje wskazały również, że organizacje finansowe powinny zachować szczególną ostrożność w zakresie podejmowania i prowadzenia współpracy z podmiotami prowadzącymi obrót „walutami” wirtualnymi, w szczególności w odniesieniu do ryzyka wykorzystania tych podmiotów do prania pieniędzy oraz finansowania terroryzmu. Decyzja w tym zakresie powinna być poprzedzona wnikliwą analizą potencjalnych konsekwencji, w tym również ryzyka prawnego i ryzyka reputacji.
Nic dziwnego, że banki, jak BZ WBK, mBank, Pekao i Alior, wypowiedziały umowy firmom, które prowadzą obrót kryptowalutami.
„Wobec przypadków wykorzystywania kryptowalut do nielegalnej lub nieetycznej działalności, bank opierając się na określonej w kodeksie cywilnym zasadzie swobody umów, podjął decyzję o nienawiązywaniu, co do zasady, relacji z podmiotami zajmującymi się obrotem wirtualnymi walutami oraz o wycofywaniu się z tych relacji, gdy współpraca została już podjęta” – podał w oświadczeniu BZ WBK, który wypowiadanie umów podmiotom umożliwiającym kupowanie i sprzedawanie kryptowalut rozpoczął już pod koniec grudnia 2017 r.
Władze NBP i KNF przypomniały, że rosnąca popularność kryptowalut niesie zagrożenia nie tylko dla ich posiadaczy, ale również stabilności całego systemu finansowego. „Ze względu na powyższe rodzaje ryzyka Narodowy Bank Polski i Komisja Nadzoru Finansowego ostrzegają przed zakupem walut wirtualnych i inwestowaniem w nie środków finansowych.”
Na początku roku Bank Pekao wypowiedział umowę o prowadzenie konta polskiej platformie do obrotu kryptowalutami easycoin.pl. Bank powołał się na obowiązki wynikające z ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu.
Tak dla blockchaina
„Należy podkreślić, że konieczne jest odróżnienie walut wirtualnych od samej technologii rozproszonego rejestru (distributed ledger technology – DLT), wykorzystywanej przez część walut wirtualnych. Technologia rozproszonego rejestru może mieć szereg innych zastosowań, np. w elektronicznych bazach danych, w przemyśle, w usługach, czy też w sektorze finansowym. Wiele funkcjonalnych, operacyjnych i prawnych aspektów tej technologii powinno jednak podlegać szczegółowym i wnikliwym analizom i testom przed jej masowym wprowadzeniem na rynek finansowy” – podały NBP i KNF w swoim oświadczeniu.
Pozytywne stanowisko wobec technologii stojącej za kryptowalutami popiera też prezes ZBP Krzysztof Pietraszkiewicz. – Nic nie stoi na przeszkodzie, by po sprawdzeniu i przetestowaniu technologii blockchain, zastosować ją w systemie finansowym – przyznał szef Związku Banków Polskich.
Blockchain to system superbezpieczny, megaoszczędny, bo pozbawiony pośredników, nie do złamania przez hakerów, o jakim banki mogą dzisiaj tylko pomarzyć. O wdrożeniu technologii stojącej za kryptowalutami przez sektor finansowy i instytucje centralne mówi się już od kilku lat. Nad wykorzystaniem blockchaina pracują już jednak nie tylko banki, giełdy papierów wartościowych i ubezpieczyciele, ale także sektor energetyczny, farmaceutyczny, a nawet obronny. Rynek rozwiązań opartych na tej technologii, wyceniany w ub.r. na 415,5 mln dolarów, w ciągu najbliższych pięciu lat ma zyskać 80% i w 2022 r. być warty 7,5 mld dolarów.