Punkt widzenia: Węgiel nie musi brudzić
Stwierdzenie, że polityka energetyczna powinna zaspokoić bieżące potrzeby gospodarstw domowych i przedsiębiorstw, a równocześnie zapewnić bezpieczeństwo energetyczne kraju i poszanowanie środowiska naturalnego, ma charakter tyleż ogólny, co oczywisty. Sprawa staje się mniej oczywista, gdy zaczynamy zastanawiać się nad konkretnymi rozwiązaniami, które do osiągnięcia takiej stabilnej sytuacji mają doprowadzić. Wówczas okazuje się, że istnieją obok siebie ścieżki alternatywne, a wybór między nimi naprawdę wymaga poważnego zastanowienia.
Dariusz Filar
Uran i wiatrak
W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego stulecia świat przeżył okres fascynacji elektrowniami jądrowymi – były w stanie dostarczać energii w dużych ilościach i umiarkowanie szkodziły środowisku naturalnemu. Rzecz w tym, że takie zalety – wydajność i mała emisja zanieczyszczeń – posiada elektrownia już funkcjonująca. Najpierw trzeba ją jednak zbudować, a wyzwanie finansowe z tym związane jest olbrzymie. Przybliżone o nim pojęcie pozwalają sobie wyrobić dane dotyczące kontraktów inwestycyjnych zawartych w ostatnich latach. W 2010 r. Zjednoczone Emiraty Arabskie zdecydowały się zakupić od południowokoreańskiego koncernu Kepco elektrownię liczącą 4 bloki po 1400 MWe każdy (kontrakt był pod klucz, obejmował dostawę paliwa i rozruch). Zapisana w kontrakcie cena wyniosła 20 mld dolarów, łatwo więc wyliczyć, że koszt zainstalowania 1 megawata mocy wynosił około 3,6 mln dolarów (albo – według aktualnego kursu – 11,3 mln złotych). Identyczną cenę Turcja zapłaciła Rosjanom za elektrownię o 4 blokach po 1200 MWe każdy, co daje 4,15 mln dolarów (albo ponad 13 mln złotych) za jeden megawat. Wreszcie kiedy w latach 2009-2013 Czesi negocjowali rozbudowę elektrowni jądrowej w Temelinie, cena zaproponowana przez jednego z oferentów, firmę Westinghouse, wyniosła 3,9 mln dolarów za 1 megawat zainstalowanej mocy (12,3 mln złotych). Warto odnotować, że 10 kwietnia 2014 r. Czesi ogłosili, iż rezygnują z rozbudowy Temelina i wycofują się z przetargu. Te dane z bliższych i bardziej odległych krajów każą liczyć się z tym, że standardowa elektrownia jądrowa o mocy 3000 MWe – nawet przy bardzo zgrubnym szacunku – nie może kosztować w polskich warunkach mniej niż 34-39 mld złotych. Ale co ostrożniejsi eksperci wskazują raczej w stronę 50 mld. Rozmiary tej inwestycji łatwiej ocenić, gdy uświadomimy sobie, że to równowartość blisko 7,5 proc. wszystkich wydatków sektora finansów publicznych w 2013 r. Albo około 3 proc. PKB. Jeśli dodatkowo weźmiemy pod uwagę fakt, że problemy z finansowaniem już zdążyły się okazać zasadniczą barierą w rozwoju energetyki jądrowej w naszej części Europy – przesądziły o niepowodzeniu bułgarskiego projektu w Belene i wstrzymaniu rozbudowy rumuńskiego projektu w Cernavodzie – to owe dziesiątki miliardów złotych przyjdzie nam potraktować ze szczególną rozwagą.
Olbrzymie nakłady, jakich wymaga budowa elektrowni jądrowej, każą się zastanowić nad jeszcze jedną kwestią. Polska nie dysponuje własną technologią w zakresie energetyki jądrowej i brak u nas firm, które miałyby doświadczenie w budowie tego typu obiektów. Siłą rzeczy oznacza to, że technologia będzie musiała pochodzić z importu, a i wykonawcy najpewniej będą zagraniczni. Zanim z zainstalowanych bloków popłynie pierwszy prąd, środki wydatkowane na budowę płynąć będą do przedsiębiorców zagranicznych, a ich wpływ na rozwój rodzimego przemysłu będzie w tym okresie znikomy.
Odnawialne źródła energii w roli znaczącego komponentu państwowych strategii energetycznych pojawiły się około ćwierć wieku później niż energetyka jądrowa. Oczywiście zawsze były kraje, które z racji lokalnych warunków naturalnych rozwijały hydroenergetykę czy geotermię, ale dopiero intensyfikacja dyskusji o ...
Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:
- zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
- wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
- wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
- zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.
Uwaga:
- zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
- wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).
Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:
- bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI