Przemysł nie słucha wskazań PMI
W sierpniu wartość wskaźnika PMI wyniosła 51,4 punktu, a więc była wyraźnie niższa niż miesiąc wcześniej i najniższa od października 2016 r., a więc od prawie dwóch lat, gdy osiągnęła poziom 50,2 punktu. Analitycy spodziewali się jego niewielkiego wzrostu do 53 punktów, mamy więc kolejne, po lipcowym, negatywne zaskoczenie. Według ankietowanych managerów, pogłębiły się sygnalizowane już w lipcu negatywne tendencje w postaci spowolnienia tempa wzrostu produkcji przemysłowej, które w sierpniu było najniższe od prawie dwóch lat, a zamówienia, w tym eksportowe, zmniejszyły się najmocniej od lipca 2014 r. Prognozy na najbliższych dwanaście miesięcy były najsłabsze od listopada 2016 r. Co gorsza, po raz pierwszy od dłuższego czasu obniżyła się liczba zaległości produkcyjnych, a tym samym zwiększyły się zapasy, co może odbić się niekorzystnie na wynikach firm.
Słabnący optymizm przedsiębiorców
Na razie jednak ten słabnący optymizm przedsiębiorców zdecydowanie kontrastuje z rzeczywistymi wynikami, osiąganymi przez firmy. Produkcja przemysłowa w lipcu była o 10,3 proc. wyższa niż rok wcześniej i był to jeden z najlepszych rezultatów w ciągu ostatnich siedmiu lat. Mimo typowych wahań w poszczególnych miesiącach, wynikających głównie z różnic w liczbie dni roboczych, wzrostowa tendencja produkcji przemysłowej utrzymuje się nieprzerwanie od dwóch lat i nic nie zapowiada, by miało się to zmienić, przynajmniej w najbliższych miesiącach. Niewielkiego spowolnienia można spodziewać się w przyszłym roku. Wiele będzie w tym zakresie zależało od sytuacji u naszych największych partnerów, a więc przede wszystkim w Niemczech, jednak duży rynek wewnętrzny z wysoką konsumpcją i rosnącymi inwestycjami, głównie publicznymi, powinien amortyzować ewentualne pogorszenie się koniunktury w otoczeniu. Obniżająca się wartość PMI sugeruje jednak, że nie należy spodziewać się boomu w inwestycjach firm. Największe zagrożenia dla tego optymistycznego scenariusza to konsekwencje zaostrzenia wojny handlowej między USA a Chinami, poważniejszy kryzys na rynkach wschodzących oraz trudności w osiągnięciu porozumienia w sprawie Brexitu (warto przypomnieć, że termin opuszczenia Unii przez Wielką Brytanię mija w marcu przyszłego roku, a więc już za siedem miesięcy).