Protestanckie cnoty

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

Umiarkowanie w jedzeniu i piciu, skromność ubioru, wytężona praca i systematyczne oszczędzanie - ta z pozoru prosta recepta genewskiego myśliciela Jan Kalwina zdaje się po dziś dzień stanowić w Szwajcarii przepis na sukces.

Czy zatem może dziwić, że SNB znosząc minimalny kurs wymiany franka do euro utrzymywany od 6 września 2011 roku, obniżył stopę procentową do minus 0,75 proc? Osobiście sądzę, że poza zadowoleniem narciarzy – tych klasycznych i alpejskich, jako, że nagrody wypłacane im w ramach zawodów z cyklu Pucharu Świata realizowane są w szwajcarskiej walucie, cała reszta populacji znalazła się w niemałym kłopocie.

Wszystko zaś za sprawą polityki Europejskiego Banku Centralnego, który pod kierownictwem Mario Draghiego luzuje politykę monetarną w sposób zgoła nieumiarkowany. Zalety tego dżentelmena poznaliśmy zresztą już wcześniej, kiedy kierował Banca d’Italia, czy w okresie Jego wiceprezesury w banku inwestycyjnym Goldman Sachs. Dosypywanie pieniądza, nie jest ani niczym szczególnie osobliwym, ani precedensowym.

W USA owa polityka rozruszała skutecznie tamtejszą gospodarkę, tyle tylko, że działania FED-u przełożyły się na dynamikę akcji kredytowej zasilającej sferę realną w gospodarce. Tymczasem w Europie obserwujemy alokowanie rezerw we franku szwajcarskim właśnie. Czy w tym stanie rzeczy dziwić może, że pomni nauk swego protoplasty powiedzieli szwajcarscy bankierzy dość! Polskim frankowiczom, jak kolokwialnie określa się tych, którzy spłacają kredyty hipoteczne denominowane w szwajcarskiej walucie godzi się przypomnieć, że Kalwin żywo interesował losem polskich współbraci w wierze – do dzisiaj zachowało się blisko 80 Jego listów – i z pewnością ich zachowanie określiłby jako mało roztropne. 
Paradoksalnie, Ci, którzy jeszcze w roku 2006 płacili blisko dwa razy drożej za kredyty w rodzimej walucie, dziś śpią spokojnie.

Rzecz jasna problem jest, ale nie oczekujmy, że za swoisty hazard wcale licznej, bo szacowanej na 700 tys. grupy naszych rodaków płacić będzie Bank Centralny, system bankowy, czy my jako podatnicy. Niedawna decyzja Rady Polityki Pieniężnej zachowująca stopy procentowe na dotychczasowym poziomie, potwierdza, jak się zdaje, poprawność mego rozumowania. Inna sprawa, że nie mamy pełnej wiedzy jakie kraje zgromadziły znaczące rezerwy w szwajcarskiej walucie, bowiem to ich zachowanie rzutować będzie w ostatecznym rachunku na dalsze losy tych, którzy podjęli życiowe decyzje w czasach odmiennej od dzisiejszej koniunktury.