Problemy przez papiery chroniące przed kryzysem
Niepewność na rynkach jest tak duża, że nawet plotka potrafi wywołać panikę. Tak stało się z Deutsche Bankiem i pogłoską o możliwym niewykonaniu zobowiązań z obligacji. Zakładamy, że to chwilowe zawirowania i od dziś sytuacja będzie się normować. Nadal odnotowujemy względną siłę rynków wschodzących wobec rozwiniętych - dobry prognostyk zachowania złotego w horyzoncie najbliższych kilku tygodni.
Widmo załamania europejskiego systemu finansowego (systemic risk) zagościło na rynkach finansowych. Gwałtowną wyprzedaż akcji banków przypisywać można publikacji firmy CreditSight Inc., według której Deutsche Bank może mieć problemy z zapłaceniem w przyszłym roku odsetek od wyemitowanych przez siebie, najbardziej ryzykownych obligacji, w sytuacji pogorszenia wyników lub nagłego wzrostu odpisów. Chodzi o stworzone przed trzema laty papiery (contingent convertibles, CoCos), które w zamyśle mają chronić banki przed powtórzeniem sytuacji z kryzysu finansowego, kiedy rządy zmuszone były wykładać ogromne środki na ich ratowanie. Pozwalają one emitentom wstrzymać płatności odsetkowe lub zamienić obligacje na akcje w sytuacji przejściowych problemów z płynnością, bez formalnego bankructwa. W zamian dają wyższe oprocentowanie. Być może krótki okres żywotności tych instrumentów, brak przypadków skorzystania z tego prawa oraz ogólne napięcie panujące na rynkach spowodowały obecną panikę.
Cena akcji niemieckiego giganta we Frankfurcie spadła wczoraj do najniższego poziomu w historii (13,03 EUR). Giełdowa wartość spółki obniża się systematycznie już od dobrych kilku miesięcy, ale tak tanie, jak wczoraj akcje banku nie były nawet w szczycie wyprzedaży w czasie kryzysu finansowego w 2009 r. Ceny swapów ubezpieczających przed ryzykiem bankructwa firmy wzrosły do najwyższego poziomu o 2011 r. Władze kredytodawcy wystosowały uspokajający komunikat, w którym zapewniają o solidnych podstawach finansowych instytucji. Pojawiły się również pogłoski o wcześniejszym wykupie części długu. Bank chciał tym dać do zrozumienia, że ma nadpłynność, a jednocześnie uważa obecne cena papierów za atrakcyjne z długoterminowego punktu widzenia. Po tej informacji notowania odbiły. Zakładamy, że od dziś sytuacja będzie się trwale normować.
Ogółem już wczoraj, po włączeniu się do gry inwestorów zza oceanu, nastroje, przez większą część dnia bardzo złe, zaczęły nieco się poprawiać. Spadki europejskich indeksów nieco wyhamowały. Indeks Wig20 wyszedł nawet na plus. Umacniać nie przestał natomiast frank szwajcarski, który jest najmocniejszy do dolara od 5 miesięcy. Zyskuje także systematycznie euro. Kurs EUR/USD przekroczył poziom 1,13 – najwyższa wartość od 22 października, dnia, w którym Europejski Bank Centralny zapowiedział nowe łagodzące politykę pieniężną.
Rynki emerging markets nadal, tak jak to ma miejsce od kilkunastu sesji, wykazują względną siłę w relacji do aktywów gospodarek rozwiniętych. Daje to przesłanki, by oczekiwać, że w kolejnych dniach złoty będzie dalej się umacniał. Choć w relacji do mocnych na świecie franka czy euro tego nie widać, w porównaniu do innych walut złoty zyskuje. Poniedziałkowy spadek wartości wobec koszyka walut traktujemy jako, silniejszą, niż oczekiwana, korektę w trendzie odzyskiwania strat. Pierwsze minuty handlu w środę pokazują, że polska waluta nie ma ochoty na dalsze spadki.
Kluczowe wydarzenie to dziś popołudniowe wystąpienie J. Yellen przed Kongresem. Prezes Fed z pewnością brzmieć będzie bardzo gołębio. Przekaże kongresmenom informację o osłabionych perspektywach wzrostu amerykańskiej gospodarki i mniejszych szansach na regularne podwyżki stóp procentowych. Rynek w dużym stopniu taki wydźwięk przekazu zdyskontował. Zaskoczeniem będzie, jeśli Yellen podtrzyma jastrzębie, jak na zmienione w ostatnich tygodniach warunki funkcjonowania rynków i gospodarki, stanowisko wyrażone na ostatnim posiedzeniu Fed.
Damian Rosiński
Dom Maklerski AFS