Poruszcie sumienia
Stany Zjednoczone i Unia Europejska potępiły akty przemocy do jakich doszło w Egipcie. John Kerry wezwał jednocześnie do zapobieżenia dalszym stratom w ludziach. Trudno kwestionować intencje i prawomocność publicznie wypowiadanych ocen. Pytanie, czy nie są podszyte hipokryzją.
Z jednej bowiem strony bronimy uniwersalnych wartości, kojarzonych z demokracjami zachodnimi. Z drugiej oczekujemy stabilizacji, bezpieczeństwa, w wymiarze osobistym, społecznym i państwowym.
Czy wolność słowa, prawo do zgromadzeń i demokratyczny, bo pochodzący z wyboru mandat – jak miało to miejsce w przypadku obalonego Mohammada Mursiego – sankcjonują narzucanie religijnego porządku ogółowi obywateli, powszechną agresję wobec kobiet przebywających w miejscach publicznych, samosądy i podpalenia koptyjskich świątyń?
Czy oczekiwanie poszanowania dla własnych poglądów oznaczać ma eliminację innych niż własne?
Czy tylko ekonomiczne napięcia motywowane spektakularnymi kontrastami i wpływami kulturowymi napływającymi z zachodu mogą wywołać eskalację napięcia i przemocy do poziomu nieledwie wojny domowej?
Na te pytania nie ma ani jednoznacznej odpowiedzi, ani przejrzystej diagnozy, ani skutecznego remedium. Wydaje się, że cena bez względu na finał jest zbyt wysoka, nie bacząc na to jakie standardy, wartości, czy społecznie akceptowane cele przywołamy.
Symbolicznie wakacyjne wyjazdy polskich turystów do odległej od Kairu o 600 kilometrów Hurgady dobrze obrazują opisaną sytuację. Wydaje się, że to wojsko powinno wyciągnąć rękę do przywódców Bractwa Muzułmańskiego.
Pytanie, czy ci ostatni wzniosą się ponad motywowaną jakoby religijnie determinację, która wiedzie ku zagładzie. Również tych wartości, którym przynajmniej deklaratywnie pragną służyć.