Poradnik inwestora: INWESTOWANIE W CZASACH NIEPEWNOŚCI (czwarta odsłona)

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

Poprzednio powiedzieliśmy sobie o dwóch istotnych kwestiach.

Zbigniew R. Wierzbicki

  1. Bierność inwestycyjna kosztuje nas najwięcej, bo tracimy szanse osiągnięcia zysku, a nasz kapitał zjada inflacja i zmiany kursowe. Oznacza to, że musimy aktywnie zarządzać naszym kapitałem, ponieważ ryzyko jest zawsze, nawet gdy śpimy, chowając przed nim głowę pod poduszkę. Risk never sleep.
  2. Inwestycje należy zacząć od siebie, czyli od inwestycji we własną wiedzę o rynku, zaletach i wadach oraz ryzyku podstawowych instrumentów finansowych. Ponadto trzeba mieć czas, aby codziennie zaglądać na rynek, bo jak nie, to nie warto marnować nerwów i pieniędzy na impulsywne nieprzemyślane inwestycje. W przypadku braku czasu pozostają nam programy systematycznego oszczędzania (inwestowania) typu PSO w TFI lub/i opieka doradcy inwestycyjnego w ramach prawdziwego private banking lub/i asset management.

Wiemy też, że wszystko zależy od przyjętych celów inwestowania, posiadanych zasobów, czyli aktywów w postaci oszczędności, majątku, a także od wielkości i rozłożenia w czasie naszych zobowiązań. Znaczenie ma też horyzont czasowy dotychczasowego portfolio i rozważanych nowych inwestycji, poziom akceptacji ryzyka, a także źródła dochodów inne niż inwestycje i ich perspektywy, doświadczenie i odporność na stres i wielu innych kwestii. To determinuje z jednej strony niepowtarzalność każdego z nas jako inwestora i konieczność indywidualnego podejścia. Jednocześnie potwierdza, że tylko dobre, oparte na naszej wiedzy indywidualne inwestowanie wspomagane – jeżeli nas na to stać – przez prawdziwe indywidualne doradztwo daje szansę sukcesu w walce z erozją kapitału powodowaną przez czas, czyli z inflacją i niekorzystnymi zmianami na rynkach pieniężnych i kapitałowych.

wierzbicki.r.zbigniew.02.100xDr Zbigniew R. Wierzbicki. 20 lat doświadczenia menedżerskiego w sektorze finansowym, w tym 15 lat w zarządzaniu aktywami. Obecnie dyr. ds. doradctwa finansowego i marketingu w CRM SA i wykładowca w Wyższej Szkole Finansow i Zarządzania w Warszawie.

Jak chcesz, żeby rynek cię pokochał, czyli abyś odnosił na nim sukcesy, to zacznij od przemyślanej gry wstępnej, czyli od zweryfikowania swoich umiejętności na rynku pieniężnym.

Krok pierwszy: ■ Zacznij od sprawdzenia, gdzie tracisz. Jakie kwoty rzeczywiście musisz mieć w banku, na jakim typie rachunku i ile to cię tak naprawdę kosztuje. Wszelkie czasowe nadwyżki powinny być inwestowane w rodzaje instrumentów, których wybór uzależniasz od kalendarza terminów płatności wymagalnych zobowiązań.

Krok drugi: ■ Jak panujesz nad bieżącymi strumieniami płatności i masz realne nadwyżkowe pieniądze typu fundusz swobodnych decyzji inwestycyjnych, to czas na zweryfikowanie swoich umiejętności na rynku walutowym. Pobaw się na początku nawet drobnymi sumami, czyli zainwestuj po kilka tysięcy w twój arbitraż walutowy. Spróbuj uzyskać nadwyżkę większą niż inflacja w drodze prostych operacji kupno – sprzedaż, np. arbitrażując na zmianach kursów w układzie PLN-EUR-USD-CHF (możesz do gry włączyć też GBP). Zrób to, co robi każdy bank, zarabiając na klientach zmuszonych do kupowania walut celem obsługi kredytów walutowych. Popatrz na spready bankowe i dąż do uzyskania stopy zwrotu netto w wysokości przekraczającej co najmniej 10-12 proc. p.a. od kwot zaangażowanych w te operacje. Oczywiście musisz cierpliwie zbierać ułamki procentów raz tracąc, a dwa razy zyskując po 0,4, 0,5, 1 czy 2 grosze na każdym złotym zaangażowanym w te operacje. Jak to polubisz, to spokojnie możesz nawet bez wchodzenia w Forex wycisnąć z tego kapitału nawet stopę zwrotu ponad 20 proc. p.a. Zwróć uwagę, że tymi operacjami z uwagi na nieprzekraczanie kwoty np. 10 tys. zł jednorazowej transakcji nikt się nie zainteresuje od strony podatkowej. Ale o tym cicho sza! Po nabyciu wprawy w obszarze kantorowych operacji możesz rozważyć wejście np. poprzez bank na „dorosły” rynek, czyli na Forex, ale do tego musisz mieć kapitał pieniężny większy co najmniej o jedno zero, czyli co najmniej kilkadziesiąt, a lepiej kilkaset tysięcy, aby fee pośrednika było niskie dla ciebie. (No i wtedy niestety kłania ci się fiskus).

Zwróć uwagę, że przy tego rodzaju zabawie inwestycyjnej masz zalety w postaci zawsze płynnego kapitału, możliwość natychmiastowego zamknięcia pozycji i skierowania na zakup takich okazji, jak np. akcje GPW. Wadą jest to, że zajmuje sporo czasu i jest to mało efektowne ciułanie. Ale za to jak bardzo efektywne i bezpieczne, co rekompensuje jego niedogodności. O dalszych krokach w świat inwestycji porozmawiamy w następnym odcinku, jeżeli redakcja na to pozwoli.